Automatyczne zabezpieczenie roszczeń dla kredytobiorców frankowych
Nowe przepisy wprowadzają automatyczne zabezpieczenie roszczeń dla osób posiadających kredyty we frankach szwajcarskich. Oznacza to, że od momentu doręczenia bankowi pozwu kredytobiorca nie będzie zobowiązany do dalszej spłaty rat aż do zakończenia postępowania sądowego. Co istotne, bank zostanie pozbawiony narzędzi, którymi mógłby wymusić na kredytobiorcy kontynuowanie płatności. Instytucje finansowe nie będą miały prawa ani do wypowiedzenia umowy kredytowej, ani do zgłoszenia zaległości w spłacie do Biura Informacji Kredytowej (BIK). Takie rozwiązanie eliminuje ryzyko wywierania presji na konsumentów, którzy dotychczas często obawiali się konsekwencji prawnych i finansowych wynikających z zatrzymania płatności. Dodatkowo postępowania zażaleniowe w sprawie zabezpieczenia będą umarzane z mocy prawa.
Wprowadzenie automatycznego zabezpieczenia roszczeń stanowi istotny krok w kierunku ułatwienia dochodzenia swoich praw przez konsumentów. Taki stan rzeczy jest zgodny ze stanowiskiem TSUE, który wielokrotnie podkreślał, że jeśli umowa kredytowa jest nieważna, konsument nie powinien ponosić kosztów wynikających z jej wykonywania. Wcześniej to sąd decydował o wstrzymaniu płatności, a możliwość skorzystania z zabezpieczenia roszczenia często zależała od tego, czy kredytobiorca spłacił już kapitał. Teraz proces ten zostaje uproszczony, co pozwali uniknąć długotrwałych formalności.
Jak jeszcze frankowicze mogą zyskać na ustawie frankowej?
Nowe przepisy wprowadzają szereg ułatwień proceduralnych, które przyspieszą i uproszczą rozstrzyganie spraw frankowych. Jednym z kluczowych rozwiązań jest możliwość rozpoznawania takich spraw na posiedzeniu niejawnym, co oznacza, że sąd będzie mógł wydać wyrok bez konieczności przeprowadzania rozprawy. To ogromne ułatwienie, ponieważ rozprawy często są przedłużane przez przeciążenie sądów i działania banków zmierzające do wydłużenia postępowania. Kolejną korzyścią jest zgoda na przesłuchanie świadka w trybie zdalnym, nawet jeśli któraś ze stron się temu sprzeciwia. Do tej pory banki mogły blokować taką możliwość, co utrudniało i przedłużało proces. Nowe przepisy dają również sądom możliwość odbierania zeznań stron na piśmie, co pozwoli uniknąć kredytobiorcom składania zeznań osobiście przed sądem. Ponadto wracają składy jednoosobowe do rozpatrywania apelacji i zażaleń, co przyspieszy rozpatrywanie odwołań od decyzji sądów pierwszej instancji.
Frankowicze skorzystają także na nadaniu wykonalności wyrokom sądów pierwszej instancji, które zasądzają świadczenia pieniężne na rzecz konsumentów. Oznacza to, że jeśli sąd I instancji orzeknie na korzyść kredytobiorcy, wyrok będzie natychmiast wykonalny – od momentu jego ogłoszenia lub doręczenia pozwanemu, jeśli sprawa była rozpoznawana na posiedzeniu niejawnym. Do tej pory kredytobiorcy musieli często czekać na prawomocne rozstrzygnięcie, co mogło trwać wiele miesięcy, a nawet lat, zwłaszcza gdy bank wnosił apelację. Dzięki nowym regulacjom konsumenci szybciej odzyskają swoje pieniądze, a banki stracą możliwość przeciągania sprawy, by odwlec zwrot środków. W efekcie cała procedura stanie się sprawniejsza, a kredytobiorcy będą mogli szybciej korzystać z zasądzonych im świadczeń.
Czy ustawa frankowa może frankowiczom zaszkodzić?
Choć ustawa frankowa wprowadza szereg korzystnych rozwiązań dla kredytobiorców, zawiera również przepisy, które mogą działać na ich niekorzyść. Jednym z głównych zagrożeń jest możliwość złożenia przez bank wniosku o wzajemne rozliczenie roszczeń stron nieważnej umowy. Zgodnie z projektem, pozwany bank może domagać się, aby sąd „orzekł o różnicy poprzez jej zasądzenie”, jednak nie oznacza to powrotu do niekorzystnej dla kredytobiorców teorii salda. Ta historyczna koncepcja, w przeciwieństwie do teorii dwóch kondykcji (T2K), sprawiała, że kredytobiorcy otrzymywali znacznie niższe kwoty z tytułu zwrotu nienależnie zapłaconych rat, a także odsetek ustawowych za zwłokę. Nowy projekt nie przewiduje jednak mechanizmu teorii salda, ale rozliczeniem na zasadzie T2K ze zwrotem należnych konsumentom odsetek ustawowych (obecnie 11,25% w skali roki). Banki będą mogły składać taki wniosek o rozliczenie do zakończenia rozprawy w I instancji, a w przypadku zgody powoda – nawet w II instancji. To rozwiązanie wśród niektórych środowisk budzi duże kontrowersje, jednak bezpodstawnie, bowiem TSUE i Sąd Najwyższy wielokrotnie potwierdzały, że właściwym sposobem rozliczeń po unieważnieniu umowy kredytowej powinna być teoria dwóch kondykcji, a nie teoria salda, która w rzeczywistości chroni interesy banków.
Niektórzy komentatorzy wyrażają obawy, że ustawa może w niektórych miejscach faworyzować banki, a jej skutki mogą być mniej korzystne dla frankowiczów, niż mogłoby się początkowo wydawać. Warto więc uważnie śledzić proces legislacyjny i zwrócić uwagę, czy propozycje te zostaną poddane szerokim konsultacjom społecznym. Eksperci ŻBK, czyli Kamil Chwiedosik i adwokat Wiktor Budzewski z KBiW oraz prezes Fundacji ŻBK Mariusz Galewski biorą udział w szeregu spotkań, m. in. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich, które będą trwały do 7 marca 2025.
Kiedy wejdzie ustawa frankowa?
Ze względu na szczególny charakter proponowanych rozwiązań, nie zostały one wprowadzone do kodeksu postępowania cywilnego, lecz ujęte w odrębnej ustawie o charakterze epizodycznym. Przewiduje się, że ustawa wejdzie w życie po 14-dniowym vacatio legis, jednak zanim to nastąpi, musi uzyskać akceptację rządu i przejść pełen proces legislacyjny.
Wątpliwości budzi fakt, że projekt ustawy nie obejmuje kredytów waloryzowanych innymi walutami, takimi jak euro, dolar czy jen japoński. Wiele umów zawartych w tych walutach zawiera podobne błędy prawne jak kredyty frankowe – problemem nie jest sam kurs waluty, ale sposób, w jaki banki stosowały klauzule przeliczeniowe i informowały klientów o ryzyku walutowym. Pomimo tego kredytobiorcy posiadający inne walutowe kredyty hipoteczne zostali pominięci w projekcie. Czy Ministerstwo uznało, że liczba takich spraw jest zbyt mała, by zajmować się nimi systemowo? To pytanie pozostaje otwarte, a jego odpowiedź może zaważyć na dalszej debacie dotyczącej ochrony konsumentów na rynku finansowym.