Ugoda lepsza niż proces? Na czym polega manipulacja banku?
Desperacja banków w kwestii frankowej jest coraz większa. Ujawniają to sponsorowane przez Związek Polskich Banków spoty reklamowe, które niedawno ukazały się w internecie. Slogan kampanii promującej pro-bankowe rozwiązanie problemu z kredytem CHF brzmi: „ugoda lepsza niż proces”. W materiale wideo pt. „Sąsiedzi” można obejrzeć rozmowę dwóch frankowiczów: Jeden z nich uszczęśliwiony oznajmia, że zawarł niezwykle korzystną ugodę, ponieważ bank umorzył mu 100 tys. zł długu. Drugi natomiast jest niezwykle poirytowany, ponieważ dał się namówić przez „chciwą” kancelarię prawną na długoletni pozew banku, kiedy można było „sprawiedliwie, szybko, i tanio” – jak sugeruje lektor pod koniec spotu – rozwiązać problem kredytu frankowego poprzez ugodę.
Niestety, w rzeczywistości ugody oferowane przez banki są totalnie nieopłacalne dla kredytobiorców. Korzyści wynikające z ugody są nikłe w porównaniu z korzyściami, które frankowicz może uzyskać na drodze sądowej. Ze spotu dowiadujemy się, że frankowicz uzyskał umorzenie w wysokości 100 tys. zł, ale nie wiemy nic na temat tego, jak dużą kwotę kredytu do tej pory spłacił i ile wciąż jest bankowi winien. Niestety, takich danych bank nie ujawnia, ponieważ pełna transparentność zasad pseudo-ugód w sprawach frankowych uwypukliłaby ich nieatrakcyjność.
Pseudo-ugody bankowe polegają na przeliczeniu kredytu CHF na kredyt złotowy z zastosowaniem nieprzewidywalnego i drogiego wskaźnika WIBOR. Takie rozwiązanie to dla frankowiczów nic innego jak przysłowiowe „z deszczu pod rynnę”. Korzyści z zawarcia ugody bankowej są w zasadzie zerowe. Czasami po zawarciu takiej psudo-ugody frankowicz może wręcz zapłacić więcej, niż gdyby do końca spłacał kredyt na pierwotnych warunkach. Szczegółową analizę bankowych ugód opisywaliśmy m.in. w artykule: Jak banki manipulują w sprawie ugód?
Tak naprawdę sami jesteśmy zdziwieni, że w obecnych okolicznościach prawnych i nadchodzącym przełomowy wyroku TSUE, banki wciąż liczą na naiwność swoich klientów. To prawda, banki niby obiecują umorzenie pewnej kwoty zadłużenia. Jednak każdy, kto chociaż w podstawowym zakresie zapoznał się z zasadami tych pseudo-ugód, wie, że umorzone kwoty bank odbije sobie na wysokich odsetkach wynikających z drogiego wskaźnika WIBOR. Krnąbrne banki najwyraźniej uważają, że skoro raz można było oszukać klienta, to można go oszukać ponownie.
Hipokryzja banków nie zna granic. Choć z jednej strony Związek Banków Polskich pozoruje, że chce szukać porozumienia w sprawach frankowych, to z drugiej strony nie przestaje oczerniać frankowiczów. Kampania ZBP prowadzona na TikToku wciąż powiela nieprawdziwe mity na temat kredytobiorców frankowych. Sugeruje między innymi, że frankowicze doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że raty frankowe wzrosną, ale mimo wszystko chciwie skusili się na tańszy kredyt. Prawda jednak jest taka, co już niejednokrotnie potwierdziły polskie sądy, że w wielu przypadkach przedstawiciele bankowi obiecywali, że miesięczna rata frankowa wzrośnie maksymalnie 10% i ryzyko walutowe w istocie jest bardzo niskie. Oczywiście okazało się to wierutnym kłamstwem.
W dodatku ZBP wciąż nikczemnie sugeruje, że pomoc frankowiczom odbywa się kosztem innych klientów banków, próbując tym samym skłócić frankowiczów ze złotówkowiczami i resztą społeczeństwa. Należy zdecydowanie podkreślić, że nie ma to nic wspólnego z prawdą. Obecny wzrost rat złotowych nie jest w żaden sposób skorelowany z tym, że frankowicze walczą o swoje prawa w sądach. W dodatku banki wciąż zarabiają krocie, a koszty, jakie ponoszą w związku z pozwami frankowymi, nie są znaczące wobec wielkości ich aktualnych dochodów. Pisaliśmy o tym w artykule: Rekordowe zyski banków pokrywają koszty spraw frankowych.