Dziś nikt już nie wierzy w to, że politycy zdołają zaproponować jakąkolwiek ustawę, która polepszyłaby sytuację frankowiczów. Pamiętamy puste obietnice z poprzednich kampanii. W nowych kampaniach politycznych ten postulat nawet się nie pojawia.
Nic chcemy wchodzić w spory polityczne. Chcemy jedynie zaznaczyć, że budowanie kampanii politycznych na hasłach o ustawie dla kredytów frankowych, nie wywiązywanie się z obietnic, w końcu gładkie porzucenie tej sprawy, nie jest zachowaniem odpowiedzialnym. Nie mamy także zamiaru nikogo wymieniać z nazwiska lub kontestować działań jakichś partii politycznych. Mówimy tylko, że politycy, którzy obiecywali rozwiązanie ustawowe dla frankowiczów – rzucali słowa na wiatr.
A przecież oczekiwanie na ustawę frankową było olbrzymie. Jak wiele osób oddało swój głos wyborczy tylko z powodu zapewnień o szybkim rozwiązaniu sytuacji kredytowej frankowicza. Wszyscy zostali zawiedzeni. Zapowiedzi były szumne i skończyły się zdaniem jednego z wiodących polityków w Polsce: „Frankowicze powinni zacząć samodzielnie walczyć o swoje prawa”. To rozmyło wszelkie złudzenia. Ustawa o kredytach frankowych nigdy nie powstała, a dziś wiemy też, że nigdy nie powstanie. W przytoczonym cytacie jest jednak wskazówka. Mimo, iż frankowicze zostali przez państwo pozostawieni samym sobie, to nadal mogą samodzielnie upominać się o własne prawa.
Jednak nieco zastanowienia budzi w nas następująca sytuacja. Obecnie około 90% spraw kończy się zwycięstwem frankowicza. Linie orzecznicze polskich sądów są stabilne i wspierane przez wyrok TSUE Dziubak C-260/18. Jeżeli więc odsetek wygranych spraw zbliża się do wartości granicznej pewności, to dlaczego ustawodawca nie zaproponuje usankcjonowania tego stanu prawnego? Uważamy, że przy odrobinie dobrej woli byłoby to możliwe. Ale jest tak, że to frankowicz musi wnieść sprawę do sądu, zapewne wygra, lecz dlaczego ma oczekiwać na unieważnienie kredytu około 3 lat? Czy obecne orzecznictwo nie skłania naszych polityków do zatwierdzenia czegoś, co i tak ma już miejsce, czyli racji frankowicza i jego praw?
Ustawa dla kredytu frankowego nigdy nie powstała
Nie mamy jednak żadnego wpływu na decyzje polityczne. Możemy co najwyżej próbować nie złapać się na haczyk wyborczych obietnic po raz drugi. Ale sytuacja nie wygląda źle. Wiadomo przynajmniej co robić. Jeżeli ktoś z Państwa jeszcze oczekuje na ustawę o kredycie we frankach, to prosimy o pozbycie się naiwności. Realia są takie, że wszystko zależy od samego frankowicza, jego woli i determinacji. Wniesienie pozwu przeciwko bankowi pozostało jedyną, ale też bardzo skuteczną drogą do rozwiązania sytuacji z kredytem we frankach. Jest to droga tak dobrze zbadana, że może już nawet nie jest nam potrzebna żadna ustawa frankowa, może sami potrafimy wrócić ze stanu posiadania toksycznego kredytu we frankach do stanu normalnego życia?
Wydaje się, że tak właśnie jest w istocie. Wystarczy przytoczyć informacje o ilości pozwów i wygranych. Wystarczy udać się na dowolną rozprawę sądową o kredyt we frankach i zobaczyć jak niemiłosiernie banki są smagane biczem sprawiedliwości. Wystarczy znaleźć w swojej umowie klauzule abuzywne – resztą zajmą się specjaliści o spraw frankowych i wygrana z bankiem będzie prawie pewna. To wszystko nie wymaga ustawy o kredytach frankowych. Nigdy jej nie było – i radzimy sobie dobrze. Nigdy jej nie będzie – nadal będziemy wygrywać w sądach.
Kiedy rząd rezygnował na dobre z ustawy frankowej, swoją decyzję motywował czynnikami ekonomicznymi, którym to władze – jak same przyznały – są poddane. Jak wiele było w tym dbania o interesy banków, jak niewiele zmysłu sprawiedliwości, jakie inne elementy sytuacji mogły wchodzić w grę, trudno powiedzieć. Co jednak z „czynnikami ekonomicznymi” obywateli, którzy zostali wykorzystani i oszukani? Czy tak liczna grupa, potocznie zwana „frankowiczami”, nie zasługuje na odrębne potraktowanie? I czy na pewno chodzi tu o względy ekonomiczne, czy też czysto wyborcze słupki procentowe? Nie wiemy na pewno, ale twierdzimy z całą stanowczością, że sprawiedliwość, niezależnie od liczności grupy, której mam dotyczyć, powinna zostać przywrócona. Na razie nie jest. Na razie sprawiedliwość musi być wymierzana przez sądy w postępowaniach sądowych.
Brak ustawy frankowej naprawdę nie przeszkadza
Jednak jak mówiliśmy: nie jest źle. Wobec braku ustawy frankowej i niewydolności innych dróg rozwiązania problemu frankowego, pozostaje pozew. Państwo nie kiwnęło palcem dla frankowiczów, ale przynajmniej nie przeszkadza im dochodzić swoich praw. Wystarczy skomunikowanie się z dobrą kancelarią, trochę pracy z dokumentami, konsultacje, ustalenie spraw opłat za postępowanie – i już można zacząć uwalniać się od kredytu we frankach. Ten kierunek jest dostępny dla każdego frankowicza.
Ustawa frankowa, gdyby powstała, oczywiście nie spowodowałaby kryzysu gospodarczego, nie naraziłaby finansów publicznych. Banki mają swoje rezerwy. A jednak ekonomię postawiono ponad sprawiedliwością. Wszystko bowiem, co mają do powiedzenia osoby mogące wpłynąć na powstanie ustawy o kredytach frankowych sprowadza się do argumentów ekonomicznych. Argumenty prawne rozbrzmiewają natomiast w sądach, które codziennie stwierdzają nieważność umowy o kredyt CHF lub odfrankowują kredyt. Być może istnieje jednak jakaś równowaga? Jeżeli pewne instytucje państwa nie chcą wziąć sprawy w swoje ręce, to inne instytucje, sądy, robią przynajmniej co do nich należy.
Jeszcze raz z całą mocą mówimy, że nie będzie żadnej ustawy frankowej. Chcemy w ten sposób trafić do tych frankowiczów (nielicznych już), którzy nadal wierzą w rozwiązanie systemowe. Jedynym systemowym rozwiązaniem jest system polskiego orzecznictwa, a jedynym podmiotem, który naprawdę rozwiązuje sprawę kredytu CHF jest polski sąd.
Życie Bez Kredytu jako jedna z najbardziej doświadczonych i skutecznych kancelarii w kraju, które specjalizują się w wygrywaniu z bankami, poleca swoje usługi, także ze względów benefitów finansowych przy prowadzeniu postępowania oraz jakości podejścia do każdego poszczególnego Klienta.