PO SPRAWIEDLIWOŚĆ
Europejski Trybunał Sprawiedliwości jest najwyższym sądem w Unii Europejskiej, obradują w nim sędziowie z każdego kraju członkowskiego, a kraje wspólnoty są zobowiązane do podporządkowywania się jego orzeczeniom. Na szczęście dla Frankowiczów!
Duch równości i sprawiedliwości jest obecny w tym miejscu na każdym kroku, w każdym przepisie i nawet ma swoje odzwierciedlenie w przepięknej architekturze tego miejsca. Poczułyśmy to najmocniej w wielkiej sali rozpraw zaprojektowanej przez francuskiego architekta Dominique’a Perraulta, w której mogłyśmy wysłuchać rozprawy dotyczącej pozwu o korzystanie z kapitału (wniosek o wydanie orzeczenia prejudycjalnego został złożony przez Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie, pytanie dotyczy wykładni przepisów dyrektywy 93/13/EWG w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich). Strony nie mają na stałe wyznaczanych miejsc i każdy może usiąść tam, gdzie jest wolne miejsce, bo ideami, które przyświecają obradom, są równość, sprawiedliwość i szukanie kompromisu.
W tej najbardziej reprezentacyjnej sali sądowego kompleksu w Luksemburgu unosi się wielki stalowy welon, co ciekawe wykonany jest z drucianej siatki wykorzystywanej w wielu krajach, np. do zabezpieczania dróg. Użycie właśnie takiego powszechnie dostępnego materiału wydaje się w symboliczny sposób wyrażać ochronę i wsparcie, które TSUE daje wszystkim obywatelom wspólnoty. 12 października sędziowie taką opieką otoczyli Frankowiczów, którzy od lat walczą o swoje prawa w polskich sądach.
Trybunał Sprawiedliwości nie pierwszy raz jest oparciem dla pokrzywdzonych przez banki Polaków. Od dawna mamy wrażenie, że Frankowicze nie walczą z bankami jako obywatele Polski, ale właśnie jako Europejczycy. Największą ochronę znaleźli w Dyrektywie Rady 93/13/EWG w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich, która korzystnie dla pokrzywdzonych przez banki Frankowiczów wpłynęła na orzecznictwo krajowe. Pozwoliła ona wreszcie w sposób uczciwy kształtować relacje przedsiębiorca (strona kontraktowo silniejsza) – konsument (strona kontraktowo słabsza).
Udział w środowej rozprawie tylko nas utwierdził w przekonaniu, że sędziowie TSUE widzą nadużycia i niezgodne z prawem działania banków, a ich sędziowskie doświadczenie i wiedza prawna stoją na straży sprawiedliwości społecznej Polaków (członków Unii Europejskiej).
Rozprawa w TSUE w Luksemburgu.

PERSPEKTYWA EUROPEJSKA
Mamy przekonanie, że to co w Polsce może powodować lęk – opinie sektora finansowego, nagłówki prasowe, wywiady z osobami ze świata finansów – w Luksemburgu nabiera zupełnie innego wymiaru. Dlaczego? Bo dla kogoś, kto żyje w praworządnym europejskim kraju, niektóre polskie przepisy są nie do pojęcia, budzą nie tyle zdziwienie – co grozę.
Chyba najbardziej emocjonującym momentem całej rozprawy były pytania skierowane do Jacka Jastrzębskiego, przewodniczącego KNF po jego mowie. To wystąpienie wywołało sporą konsternację na sali obrad, a Sędzia Siniša Rodin, profesor prawa UE, stypendysta na Harvardzie, który jest pierwszym chorwackim sędzią Trybunału Sprawiedliwości i pełni urząd od pond 9 lat, nie mogąc ukryć ironii w głosie, pytał:
„Proszę o wyjaśnienie natury działalności pana komisji (KNF red.), czy ta komisja jest instytucją niezależną i neutralną, czy wspiera interes publiczny? Czy może pan to potwierdzić?”.
Kiedy padły te pytania chciałyśmy wstać i bić mu brawo, bo w formule sądowej miały charakter daleki od neutralnego. Nie ukrywamy, że chorwacki sędzia został naszym bohaterem, bo chyba zgodzą się Państwo, że to nie są subtelne sygnały zaniepokojenia, ale oczywiste policzki wymierzane nie tylko w opinię prawną, którą przed Trybunałem wyrażał przewodniczący KNF, ale w całą ideę funkcjonowania tej instytucji w Polsce. Instytucji, która z założenia powinna być strażnikiem naszego bezpieczeństwa w relacji z bankami. Jak to jednak ma być możliwe, jeśli jest przez banki finansowana?¹.
Jastrzębski na pytanie, jak obliczane jest wynagrodzenie za korzystanie z kapitału, odpowiadał wymijająco, głównie strasząc gigantycznym długiem i „zubożeniem” banków. Sędzia przerwał mu wtedy i pouczył:
„Jesteśmy w sądzie, więc oprócz propozycji kompromisowych politycznie, czy istnieje podstawa prawna do tego, co pan sugeruje, podstawa prawna w prawie unijnym bądź krajowym?”.
Na to bardzo kluczowe pytanie padła odpowiedź wymijająca:
„Mój udział w tym postępowaniu postrzegam jako przedstawienie wartości, na straży których stoimy”.
Te wartości oceniamy na: pazerność, przyzwolenie na autorytarną władzę banków i sumienną ochronę ich interesów. Przewodniczący KNF martwił się bardzo o zubożenie banków, lecz niestety podstawy prawnej, o którą prosił Sędzia, do końca nie umiał wskazać. Odniosłyśmy wrażenie, że obecni na sali sędziowie byli zdegustowani jego butą i jednostronnością. Zwłaszcza gdy padło kolejne pytanie Sędziego Rodina:
„Czy wzbogacenie po stronie konsumenta, jest na pewno stratą po stronie banku?”
Przenikliwy sędzia, który doskonale zna się na ekonomii, nie mógł zrozumieć, jak bank może być stratny w tej całej sytuacji.
Sala prasowa. Wystąpienie przewodniczącego KNF Jacka Zygmunta Jastrzębskiego.
Rodin dodał również, że przecież ta dyskusja jest konsekwencją warunku umownego, który jest nieuczciwy i który jest stosowany przez banki. Celnie spytał:
„Czyli pojawia się pytanie, czy cały system bankowy opiera się na nieuczciwości? Czy bank może funkcjonować tylko wtedy, gdy warunki umowne są nieuczciwe? Być może coś trzeba zrobić, żeby to naprawić… Tutaj trochę mnie to niepokoi… ”.
Szach mat! Na koniec tylko zaznaczymy, że Pan Jastrzębski w zasadzie wprosił się na tę rozprawę po tym, jak Trybunał odrzucił jego pisemny wniosek. Mimo tych okoliczności postanowił przyjechać osobiście i wygłosić swoją tyradę.
Mamy poczucie, że Frankowicze zastraszani pozwami banków o korzystanie z kapitału nie znają tej europejskiej perspektywy, pewnie dlatego, że podczas rozprawy na sali nie były obecne inne media niż ŻBK. Tu warto dodać, że w obradach może uczestniczyć prasa, ale nie można rejestrować przebiegu sprawy do momentu, w którym nie zapadnie wyrok, w tym wypadku będzie to najpewniej maj 2023 r. (TSUE działa bardzo sprawnie, ale tłumaczenia dokumentów, zeznań, opinii i w końcu wyroku na wiele języków wymusza takie tempo). Dlatego artykuły, które były publikowane w Polsce podczas rozprawy wydawały nam się sporą manipulacją, zwłaszcza, że pojawiały się na stronach internetowych, kiedy my jeszcze skrzętnie notowałyśmy padające na sali rozpraw słowa Sędziów.
„TSUE decyduje o sprawie frankowej. KNF ostrzega przed armagedonem. „Doszłoby do efektu zarażania²” (www.money.pl)
„Ogłoszono alert frankowy! Wyrok TSUE doprowadzi do upadłości kilku banków?³” (superbiz.se.pl)
„KNF ogłasza frankowy alert. Wyrok TSUE może doprowadzić do upadłości kilku banków¼” (finanse.gazetaprawna.
pl )
Przewodniczący KNF Jacek Zygmunt Jastrzębski tuż po rozprawie w TSUE.
Przychodzi nam teraz na myśl opinia profesor Ewy Łętowskiej, która w jednym ze swoich artykułów dotyczących Frankowiczów zwraca uwagę na to, że to właśnie prawo europejskie usiłuje ustrzec wspólny rynek przed „prawnym hazardem profesjonalistów, skłonnych zaryzykować, że nie zostaną przyłapani przez opieszały, niedostatecznie świadomy wymiar sprawiedliwości w Polsce¾”. Obserwacja październikowej rozprawy w TSUE nie tyle daje nadzieje, ale mocne poczucie pewności, że prawo europejskie nie pozostawi pokrzywdzonych konsumentów bez opieki i wsparcia, a manipulacje banków oraz przedstawicieli organów bankom sprzyjających są tam widoczne jak na dłoni.
Wystąpienie radcy prawnego broniącej bank pani Cudnej-Wagner, która wręcz straszyła w swej mowie wizją, w której konsument frankowy będzie lepiej traktowany niż inni konsumenci UE i twierdziła, że przyjęcie strony banków leży w interesie całej Unii czy stabilności jej sektora finansowego, wydaje się zaprzeczać wszystkim dotychczasowym orzeczeniom TSUE w tych sprawach. A twierdzenie, że zasadność roszczeń banku jest uprawomocniona brakiem odpowiednich przepisów w Polsce wydaje się niedorzeczne. Radca prawny mówiła też o „rozciągniętej w czasie usłudze finansowej” i o „nieuzasadnionej dysproporcji na korzyść konsumentów”, która dotyka banki, a wynika z inflacji i spadku wartości pieniądza. Ta absurdalna troska o instytucje, które wprowadzały w błąd kredytobiorców, wydaje nam się mocno obłudna. I długo po rozprawie zastanawiałyśmy się, jak można tak zatracić wrażliwość moralną i społeczną i czym to jest spowodowane…
Na szczęście tuż po wystąpieniu pani mecenas sędziowie mogli poznać opinię biur Rzeczniczka Praw Obywatelskich, Rzecznika Finansowego, Komisji Europejskiej, Prokuratora Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście i polskiego rządu. Wszyscy oni w celnych i mocnych słowach skrytykowali banki oraz ich pazerność. Zgoda na roszczenia banków o korzystanie z kapitału w ich opinii byłaby przyzwoleniem na czerpanie korzyści z łamania prawa i sprawiłaby, że „dochodzenie praw konsumentów byłoby zniechęcające i bardziej obciążające niż trwanie w toksycznych umowach” (Anna Szmytkowska). Przywołana też została prawnicza maksyma:
„De sua malitia nemo debet commodum reportare”/”Nikt nie może odnosić korzyści z własnych bezprawnych działań”,
która bardzo trafnie spuentowała całą dyskusję i skierowała do sedna problemu, czyli nieuczciwych zachowań banków.
KU POKRZEPIENIU
Czasami dobrze jest zmienić perspektywę spojrzenia na problem, by uwolnić umysł od kalek, klisz i ograniczeń lokalnych. Delegacja do TSUE była dla nas takim odejściem, które uświadomiło nam, że Frankowicze są na dobrej drodze w walce o sprawiedliwość. Zresztą nie tylko dla siebie, ale dla wszystkich konsumentów Unii Europejskiej. Wracając do Warszawy, miałyśmy poczucie, że ochrona praw konsumentów jest w dobrych rękach doświadczonych Sędziów Trybunału i to, co my musimy zrobić, to dodać otuchy Frankowiczom w Polsce, którzy nie mają wsparcia w polskich mediach.
W TSUE toczy się walka o Państwa bezpieczeństwo, możliwość dochodzenia praw pokrzywdzonych konsumentów i sprawiedliwość społeczną. Wierzymy, że wszyscy z Państwa doświadczą jej w polskich sądach, a stres związany z pozwami zostanie Państwu zadośćuczyniony.