Ostatnie spektakularne wygrane, w szczególności frankowiczów ze społeczności Życie Bez Kredytu spowodowały, że temat umów kredytowych waloryzowanych do CHF stał się obiektem gorącej dyskusji medialnej. Ku naszej satysfakcji stanowiska popierające interes banków należą już do rzadkości. W zasadzie nikt z obiektywnych ekspertów nie ma już wątpliwości, że klauzule przeliczeniowe we wzorcach umów tzw. frankowych są abuzywne, co najczęściej prowadzi zgodnie z wolą konsumenta do stwierdzenia przez sąd nieważności umowy kredytowej. Dziś dyskusja poszła o krok dalej i jej ciężar spoczywa na pytaniu o skutki upadłych kredytów we frankach.
Dlaczego pełną odpowiedzialność za nieuczciwe praktyki powinny wziąć na siebie banki? – opinia prof. Ewy Łętowska
W swoim tekście opublikowanym na portalu Rzecznika Praw Obywatelskich prof. Ewa Łętowska przedstawia kilka trafnych argumentów, które uzasadniają, dlaczego to banki powinny wziąć całą odpowiedzialność związaną ze stosowaniem klauzul abuzywnych w umowach tzw. frankowych. Tekst ten jest polemiką ze stanowiskiem dr hab. Roberta Gwiazdowskiego, którego pogląd sprowadza się do konstatacji, że frankowicze powinni (co najmniej) dzielić negatywne skutki niedozwolonych postanowień umownych ze stosującymi te praktyki bankami. Profesor Ewa Łętowska podkreśla w swoim artykule, że stanowisko Gwiazdowskiego nie bierze pod uwagę wiążącego dla polskich sądów orzecznictwa TSUE oraz prawa UE. Pan dr hab. Robert Gwiazdowski chyba zupełnie stracił z pola widzenia, że ryzyko powstałe wskutek działań nieuczciwych banków nie może obciążać pokrzywdzonego konsumenta. Należy ponosić odpowiedzialność za swoje czyny. Nic bardziej oczywistego, banki nawarzyły sobie piwa, to muszą je teraz wypić.
[Z]obowiązują nas zasady prawa UE. TSUE odrzuca wizję „dzielenia się ryzykiem” w tej postaci jak to przedstawia polemista (dr hab. Robert Gwiazdowski – przypomnienie ŻBK). – pisze prof. Ewa Łętowska – Stanowisko jest jasne: zastosowałeś klauzule abuzywną – sąd musi ją uznać za bezskuteczną, co wynika z dyrektywy 93/13 i z czym musi być zgodna jej krajowa implementacja (u nas art. 3851 k.c. i nast.). Orzecznictwo TSUE (sądzę, że nie bez przyczyny p. Gwiazdowski ten aspekt sprawy kompletnie przemilcza) szczegółowo, kazuistycznie, w poszczególnych judykatach – odpowiedziach na pytania prejudycjalne, w odniesieniu do różnych sytuacji, krok po kroku – mówi czego nie wolno ustawodawstwom i sądom krajowym, w kwestii dalszego bytu umowy już bez klauzuli bezskutecznej. – kontynuuje.
Prof. Łętowska zwraca uwagę na fakt, że banki stosowały mechanizm przerzucenie całego transferu ryzyka na konsumenta. Umieszczając ten zapis banki liczyły na błędną praktykę sądową opartą o niedostateczną wiedzę sądów o aksjologii prawa konsumenckiego:
Sądy wierzyły, że aksjologia obrotu gospodarczego wymaga od nich znalezienia narzędzia, które „jakoś” podzieli między obie strony, ryzyko nieprzewidzianego (ani przez konsumenta, ani przez banki) wzrostu wartości waluty. – pisze prof. Ewa Łątkowska. – I sądy to robiły. Tymczasem aksjologia obrotu gospodarczego praktykowana w zapleczu orzeczeń TSUE o kredytach frankowych to założenie podziału po prostu wyklucza.
Cały artykuł Prof. Ewy Łątkowskiej: Prof. Ewa Łętowska odpowiada Robertowi Gwiazdowskiemu w sprawie kredytów frankowych
Nadmienić należy przy tym, że nie jest prawdziwą teza, że w przypadku umów waloryzowanych do walut obcych dochodzi do kupna i sprzedaży walut. Indeksacja czy denominacja to jedynie zapis księgowy banku zwiększający jego majątek (należności) kosztem kredytobiorców. W związku z powyższym i wykorzystywaniem instrumentów finansowych takich jak np. CIRS, faktycznie banki nigdy nie były wystawione na żadne koszty ani ryzyko związane z walutami. Jednocześnie to ryzyko całkowicie obciążało konsumenta, który nawet nie miał świadomości jak działa mechanizm waloryzacji, gdyż skrzętnie zostało to zatajone przed kredytobiorcami.
Zasada dwóch kondykcji a teoria salda – deklaracyjny charakter wyroku
Głos w dyskusji nad sprawami umów tzw. frankowych zabrał także ekspert Życia Bez Kredytu adwokat Wiktor Budzewski. W swoim artykule dla Gazety Prawnej (całość artykułu O rozliczeniu upadłej umowy kredytu frankowego – głos w dyskusji) adwokat Wiktor Budzewski podziela większość tez stawianych przez prof. Ewę Łętowską. Jego zastrzeżenia budzi jednak teza krytykująca zasadność rozliczania upadłych umów o kredyt walutowy wedle condictio indebitii lub sine causa.
Według Pani Profesor koncepcja rozliczeń upadłej umowy kredytu przy zastosowaniu condictio indebiti, która, jak to określiła Pani Profesor, jest aktualnie lansowana, jest nieprawidłowa, bowiem zobowiązanie restytucyjne powstaje z momentem wyroku unieważniającego umowę, a nie w dacie spełnienia świadczenia kredytodawcy. Zdaniem Pani Profesor przyjęcie deklaratoryjnego charakteru wyroku w kwestii rozliczeń byłoby także po prostu niesprawiedliwe. Osobiście nie mogę się z powyższymi tezami zgodzić. – pisze Wiktor Budzewski dla Gazety Prawnej – Pani Profesor wywodzi, że „wyrok sądu w kwestii rozliczeń ma charakter konstytutywny, kreując – od tego momentu – zobowiązanie restytucyjne, wynikające z condictio causa finita (skoro upadła pierwotna umowa uzasadniająca świadczenie kredytu i jego periodyczne spłaty).” Uznanie, że dane postanowienie jest niedozwolone, nie ma jednak skutku konstytutywnego – co oczywiście nie jest w żaden sposób kwestią sporną. Artykuł 385[1] § 1 kc mówi jasno: „postanowienia umowy zawieranej z konsumentem nieuzgodnione indywidualnie nie wiążą go, jeżeli kształtują jego prawa i obowiązki w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając jego interesy (niedozwolone postanowienia umowne).” Postanowienie to jest przy tym bezskuteczne ex lege (od początku). Stwierdzenie bezskuteczności nie musi się zatem odbyć w orzeczeniu sądu, co też wielokrotnie potwierdzała sama Pani Profesor – np. w komentarzu pt. „Ochrona niektórych praw konsumentów”. Orzeczenie sądu stwierdzające bezskuteczność postanowienia umownego ma zatem charakter deklaratoryjny. Skoro zatem postanowienia – tu klauzule indeksacyjne – są bezskuteczne ex lege (od początku), to umowa bez takich postanowień nie może dalej obowiązywać. – kontynuuje.
Niemniej jednak zarówno stanowiska Pani Profesor Ewy Łętowskiej, jak i adwokata Wiktora Budzewskiego są zbieżne, a co najważniejsze korzystne dla konsumentów. Co prawda droga wskazana przez obu ekspertów jest inna, ale oboje są zgodni co do generalnych przesłanek nieważności umowy. Najczęściej spotykana obecnie w orzeczeniach zasada dwóch kondykcji jest tą, która srogo karze banki za swoje nieuczciwe postępowanie i daje poczucie sprawiedliwości społecznej. Frankowicze z ofiar stają się wielkimi wygranymi. Tak powinno działać prawo.
Trudno się pośrednio nie zgodzić z Panią prof. Ewą Łętowską, że należy upadłe umowy walutowe rozliczać tak, żeby bank zwracał nieprzedawnione raty (10 lat wstecz), natomiast kredytobiorca z uwagi na przedawnienie (condictio indebitii lub sine causa) nie zwracał kapitału – mówi ekspert ds. frankowych i założyciel społeczności Życie Bez kredytu Kamil Chwiedosik.
Zasada dwóch kondykcji a teoria salda – spełnienie celu Dyrektywy 93/13
Zastosowanie zasady dwóch kondykcji a nie teorii salda w umowach tzw. frankowych ma swoje zastosowanie również w realizacji celu Dyrektywy 93/13. Dyrektywa ta chroni konsumentów w UE przed nieuczciwymi warunkami w standardowych umowach dotyczących zakupu towarów i usług. Wprowadza pojęcie działania w „dobrej wierze” w celu uniknięcia znaczącej nierównowagi wzajemnych praw i obowiązków. Wiktor Budzewski jako doświadczony adwokat w sprawach frankowych zwraca uwagę na pewną butę i upór banków w czasie postępowania sądowego.
Mimo iż zarówno w orzecznictwie (polskim i europejskim) jak i doktrynie, nie budzi już wątpliwości fakt, że umowy kredytów powiązanych z walutami obcymi (waloryzowane/ indeksowane/ denominowane), w których banki uprawnione były do dowolnego kształtowania wysokości zobowiązań stron, a w szczególności umowy kredytów frankowych, są niedozwolone, banki dalej z przysłowiowym uporem maniaka przekonują, że umowy są w pełni ważne i skuteczne, podejmując wszelkie możliwe działania zmierzające do zniechęcenia kredytobiorców przed pójściem do sądu. Realizując tę strategię banki i ich pełnomocny niemal w każdym wypadku konsumentów „pozwalających sobie” walczyć w sądzie o „sprawiedliwość” starają się zmieszać z błotem, stawiając tezy o ich skrajnej nieodpowiedzialności, czy wręcz głupocie. – mówi adw. Wiktor Budzewski. – Czy w takiej sytuacji można uznać za sprawiedliwe, że bank przy takim podejściu ma mieć zapewnioną możliwość odzyskania tego co wypłacił? Czy można mówić o spełnieniu celu Dyrektywy 93/13 jakim jest odstraszenie przedsiębiorców przed stosowaniem nieuczciwych postanowień umownych, w sytuacji, gdy jedyną konsekwencją dla takiego nieuczciwego przedsiębiorcy będzie to, że nie zarobi? Osobiście uważam, że nie. Takie podejście, w mojej ocenie, miałoby odwrotny skutek. Banki byłyby przecież wręcz zachęcone do stosowania niedozwolonych postanowień umownych. Z jednej strony miałby bowiem zapewniony zwrot co najmniej wypłaconego kapitału, a z drugiej strony czerpałby zyski ze stosowania niedozwolonych postanowień umownych w umowach podpisanych z osobami, które nie zdecydują się pójść do sądu – a tych jest wciąż bardzo dużo. W celu osiągnięcia zniechęcającego skutku przewidzianego w dyrektywie 93/13 konsekwencje muszą być realne i dotkliwe, a takim będzie właśnie brak możliwości odzyskania kapitału wypłaconego na podstawie umowy, która od samego początku jest nieuczciwa. – kontynuuje.
Zasada dwóch kondykcji a teoria salda – ekonomia a prawo
Adwokat Wiktor Budzewski w artykule dla Gazety Prawnej odniósł się także do stanowiska dr hab. Roberta Gwiazdowskiego opublikowanego na łamach DGP w wydaniu 148/2020, w którym postawił tezę, że „prawnicy jak diabli boją się ekonomii”.
Stanowisko Gwiazdowskiego jest problematyczne. Ekspert społeczności Życie Bez Kredytu zauważa, że spojrzenie na sprawy abuzywnych umów kredytowych od strony ekonomicznej odsłania kolejne nieuczciwe praktyki banków:
Okazuje się jednak, że spojrzenie to pozwoliło na postawienie bankom kolejnych zarzutów takich jak m.in. wystawienie kredytobiorców na nieograniczone ryzyko kursowe w sytuacji, gdy banki miałby to ryzyko pozabezpieczane. – komentuje Wiktor Budzewski. – W obszernym artykule prof. Gwiazdowski zastanawia się m.in. czemu prawnicy szukają innych rozwiązań skoro mogą skorzystać z klauzuli rebus sic stantibus – art. 357[1] kc. Pan profesor stawia tezę, zgodnie z którą nie są na to gotowe zarówno strony, w tym ich pełnomocnicy, jak i sądy. Z tezą o braku gotowości sądów należy się w mojej ocenie zgodzić. Sam w swojej praktyce mam kilka spraw, w których sformułowałem roszczenie oparte na klauzuli nadzwyczajnej zmiany okoliczności, żądając rozwiązania umowy z jednoczesnym rozliczeniem stron. W tych sprawach, pomimo skierowania stron przez Sąd do mediacji, banki przez całe postępowanie wnoszą o oddalenie powództwa, wskazując, że „zmiana kursu waluty, co do zasady mieści się w ryzyko kontraktowym, bowiem jest faktem powszechnie znanym, że kurs waluty nie jest wartością stałą, lecz zmienną, zależną od bardzo wielu czynników w gospodarce i polityce.”
Członkowie społeczności Życie Bez Kredytu również spotykali się z oporem ze strony banków przy próbach jakichkolwiek polubownych rozwiązań w sprawach frankowych – potwierdza ekspert Kamil Chwiedosik. Banki same z siebie nigdy nie zamierzały i nie zamierzają uporać się z problemem, który niewątpliwie istnieje, niezależnie czy spojrzymy na niego od strony prawnej czy ekonomicznej. Banki po prostu stchórzyły i nie stawiły czoła problemowi, a teraz sromotnie przegrywają w sądach – dodaje Kamil Chwiedosik.
Czy w najbliższej przyszłości będą dominowały wyroki według teorii dwóch kondykcji?
Istnieją dwa główne typy prawomocnego rozwiązania spraw sądowych w kwestii umów tzw. frankowych: odfrankowanie lub unieważnienie umowy kredytowej. Dzięki odfrankowaniu wyeliminowanie jest całkowicie ryzyko walutowe, gdyż zadłużenie nie jest już wyrażone w CHF, tylko w PLN. Bank zwraca frankowiczowi nadpłaty z ostatnich 10 lat, wynikającą z niedozwolonej waloryzacji, tj. ok 1/3 sumy dotychczas wpłaconych rat kapitałowo-odsetkowych. Wobec tego kredytobiorca płaci bankowi znacznie obniżone raty w PLN, z oprocentowaniem LIBOR + marża, a nie WIBOR. Obecnie ok. 32% wszystkich spraw frankowych kończy się odfrankowaniem umowy.
Drugą opcją jest unieważnienie. Unieważnienie zazwyczaj wiąże się z większą sumą korzyści dla frankowicza. Unieważnienie umowy tzw. frankowej najczęściej następuje wedle teorii salda (30% przypadków) lub zasady dwóch kondykcji (70% orzeczeń unieważniających). Natomiast statystycznie w lipcu 2020 aż 93,3% wszystkich wyroków członków społeczności Życie Bez Kredytu to unieważnienie, 6,7% to odfrankowanie i żadnych oddalonych powództw.
Czym w praktyce różnią się podejścia sądów po unieważnieniu umowy? Teoria salda polega na potrąceniu roszczenia kredytobiorcy z kwotą kapitału wypłaconego przez bank w zakresie wpłat PLN. Wpłaty w CHF zostają w całości zwracane kredytobiorcy. Zasada dwóch kondykcji zakłada natomiast, że w przypadku stwierdzenia przez sąd nieważności umowy, powstają dwa niezależne od siebie roszczenia (kondykcje). Kredytobiorca ma prawo do dochodzenia roszczeń za okres 10 lat od dnia złożenia pozwu. Natomiast wszelkie należności, o które bank może się ubiegać, przedawniają się po upływie 3 lat od wypłacenia kredytu.
Więcej w tej kwestii pisaliśmy w: Unieważnienie lub odfrankowanie umowy kredytowej przez sąd i co dalej?
Z całą pewnością obiecująca jest obecna tendencja w orzecznictwie polskich sądów. Potwierdzeniem ogromnej przewagi w sądach nad bankami jest spektakularna wygrana członka społeczności Życie Bez Kredytu w sprawie kredytu Fortis. Bank ten znany jest z wyjątkowo skomplikowanych konstrukcji swoich umów frankowych. Nasi eksperci wywalczyli jednak w sądzie unieważnienie umowy na zasadzie dwóch kondykcji. Więcej o tej sprawie można przeczytać na blogu eksperta Kamila Chwiedosika: Szanse na wygrane z bankiem po tym wyroku są bardzo duże, a ryzyko przegranej nikłe.
Powiem Wam moi mili, że za rok-dwa-trzy, kiedy już w Waszych sprawach będą wydane prawomocne wyroki, znakomita ich większość będzie przejawiała się stwierdzeniem nieważności umowy na zasadzie teorii dwóch kondykcji – zwraca się do frankowiczów Kamil Chwiedosik w swoim wpisie na FB w grupie Frankowicze – Życie bez kredytu.