Blog Frankowicza

Dlaczego „hejterzy” frankowiczów nie mają racji?

Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Email
Frankowicze są poszkodowanymi
Dlaczego „hejterzy” frankowiczów nie mają racji?

Sukcesy frankowiczów stały się faktem. Według najprostszej definicji sukces to po prostu osiągnięcie postawionego sobie samemu celu. Wielu członków społeczności ŻBK postawiło sobie taki cel kilka lat temu i dziś miażdżąca większość spraw związanych z umowami tzw. frankowymi kończy się wygraną kredytobiorcy w sądzie. Głosy popierające banki i zrzucające całą odpowiedzialność na konsumenta należą już do zdecydowanej mniejszości. Nadal jednak można spotkać się (zwłaszcza w internecie) z opiniami typu: „Skoro nierozważny kredytobiorca zaciągnął kredyt w walucie, w której nie zarabia, to powinien ponieść konsekwencje swoich lekkomyślnych decyzji”. Taki osąd wystawiają tylko osoby zupełnie nie znające podstawowych faktów w zakresie masowo udzielanych przez banki kredytów w CHF w latach 2005-2008. W poniższym artykule wyjaśniam, dlaczego „hejterzy” frankowiczów nie mają racji.

Problemem nie jest „waluta, w której się nie zarabia”, ale są nimi abuzywne klauzule przeliczeniowe

Osoby krytykujące frankowiczów i zarzucające im wiele niesprawiedliwych przywar bardzo często powołują się na argument, że żadna rozważna osoba nie powinna wziąć kredytu w walucie, w której nie zarabia właśnie ze względu na światowe fluktuacje kursów walut. Osoby wysuwające podobne postulaty prawdopodobnie nie są świadome faktu, że w umowach tzw. frankowych nigdy żaden frank w rzeczywistości się nie pojawił, a funkcjonował on jedynie w sposób wirtualny na umowie. „Kredyty frankowe” były konsumentom udzielone w złotówkach, a także w złotówkach konsumenci musieli je spłacać. „Frank” w umowie jest jedynie instrumentem waloryzacji wewnątrz sytemu bankowego. Problem, a w zasadzie nieuczciwość umów tzw. frankowych tkwi w abuzywnych, czyli niedozowanych przez prawo klauzulach przeliczeniowych, a nie (jak lubią to ogłaszać domorośli krytycy frankowiczów) w „żelaznych zasadach ekonomii”.

Natomiast przyjrzenie się sprawom frankowym z perspektywy ekonomicznej, pozwala dostrzec kolejne nieuczciwe praktyki banków. Banki nie dopełniając swoich obowiązków informacyjnych (co rozwinę poniżej), świadomie wystawiały kredytobiorców na nieograniczone ryzyko kursowe w sytuacji, gdy banki miały to ryzyko zabezpieczone.

Abuzywność klauzul przeliczeniowych w umowach tzw. frankowych w nie jest już żadnym przedmiotem sporów, a obecnie sądy w tej kwestii są jednomyślne. Zgodnie z prawem polskim oraz prawem UE klauzule rażąco naruszające interes konsumenta nie wywołują skutku wiążącego od dnia zawarcia umowy. Ciężar sporu w kwestii kredytów w CHF nie spoczywa już na pytaniu, czy umowy frankowe były zgodne z prawem, bo w tej kwestii sąd krajowe oraz europejskie nie mają żadnych wątpliwości, ale na pytaniu, o skutki dla stron eliminacji klauzul abuzywnych i w ślad za tym upadku umowy.

Banki rażąco nie dopełniały obowiązków informacyjnych, a wręcz poświadczały nieprawdę

Krytycy frankowiczów często zarzucają kredytobiorcom, że pochopnie podjęta przez nich decyzja o zadłużeniu się w CHF (choć jak już wcześniej podkreśliłem, było to w istocie zadłużenie w złotówkach, a frank istniał tylko „na papierze”) nie była poprzedzona szczegółową analizą oraz kalkulacją ryzyka. Oskarżenie to jest zupełnie nietrafione, gdyż w rzeczywistości bywało zupełnie odwrotnie. Większość frankowiczów ostrożnie i metodycznie podchodziło do sprawy zadłużenia się w banku, ale to banki albo uniemożliwiały wzięcie zwykłego kredytu w złotówkach, albo zapewniały swoich klientów o korzyściach związanych z kredytem w CHF. W zasadzie należy stwierdzić, że banki świadomie wprowadzały swoich klientów w błąd. W latach 2005-2008 prowadzono intensywną kampanię marketingową, która miała na celu przekonać kredytobiorców, że kredyt indeksowany lub denominowany do CHF jest lepszym rozwiązaniem niż zwykły kredyt złotówkowy. Pracownicy banków oraz ich pośrednicy posuwali się wręcz do manipulowania zdolnością kredytową konsumentów, wykazując że sfinansowanie kupna mieszkania dla rodziny możliwe jest tylko poprzez kredyt waloryzowany do franka szwajcarskiego. W ogóle nie informowano o realnych ryzykach, czego dowodem są nie tylko relacje kredytobiorców, ale również składane pod przysięgą przed sądem zeznania pracowników banków.

Ku mojej ogromnej satysfakcji, fakt ten został dostrzeżony przez polskie sądy. Stwierdził to m. in. Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku z dnia 28 listopada 2019 r. (sygn. akt I ACa 222/19) unieważniającym umowę kredytu denominowanego do CHF zawartą z Deutsche Bank Polska. Sąd Apelacyjny orzekł, że powodowie nie zostali w wystarczającym stopniu poinformowani o ryzyku kursowym, dlatego nie mogli oni w sposób świadomy i rozważny zaciągnąć zobowiązania. Przed podpisaniem umowy kredytowej pracownicy banku zapewniali, że kurs franka nie przekroczy 20%. Jednak kurs przekroczył ten poziom, a rata wzrosła prawie dwukrotnie.

Innym przykładem jest wyrok Sądu Rejonowego w Łodzi z dnia 23 września 2019 r. (syg. XVIII C 3418/16, SSR Krzysztof Kurosz). Sąd orzeka w nim, że umowa kredytu mBanku, waloryzowana do CHF i przewidująca oprocentowanie wyznaczane decyzją zarządu jest nieważna. Uzasadnienie tego wyroku w sposób wyczerpujący opisuje, jak wiele informacji o ryzyku zostało przez bank przemilczanych:

„Przed zawarciem umowy powódka była informowana przez pracownika banku, że w wypadku kredytu złotowego rata będzie wyższa. W trakcie rozmów powódka nie była informowana, że o kursie pary frank szwajcarski – złotówka decyduje inna para walutowa. Sprzedawcy mówili, że Polska zaraz wejdzie do unii walutowej a w związku z tym ryzyko jest minimalne. W trakcie rozmów z bankiem nie informowano powódki jakie jest źródło finansowania zasobu banku w zakresie waluty obcej. Wybór opcji franka szwajcarskiego przedstawiano jako najbezpieczniejszą z możliwych opcji, gdyż kurs franka szwajcarskiego był bardzo stabilny na przestrzeni wielu lat. Powódce pokazano wykres kursu franka szwajcarskiego do złotówki, który był prawie płaską kreską na wykresie. Nikt nie poinformował powódki, że ponosi nieograniczone ryzyko walutowe i stopy procentowej.”

Frankowicze to nie milionerzy, lecz Twoi sąsiedzi

Inny kuriozalny zarzut, jaki można w sprawie umów tzw. frankowych usłyszeć, to domniemanie, że kredyty w CHF zaciągały głównie osoby bardzo zamożne w celu sfinansowania zakupu drogich apartamentów pod wynajem. Przesłanie to zostało wykreowane przez środowisko bankowe, które ma zirytować „złotówkowiczów” oraz niezorientowanych w temacie ludzi. Z danych wynika zupełnie coś przeciwnego. Większość mieszkań finansowanych z kredytu tzw. frankowego kupowali „normalni” ludzie. Zazwyczaj bardzo bogaci ludzie, kupujący mieszkania pod wynajem, finansują je gotówką, bo jest to dla nich bardziej korzystne.

Jak wynika z danych BIK (doskonale znanych sektorowi finansowemu) ok. 95% wszystkich frankowiczów posiada tylko jeden kredyt mieszkaniowy, a tylko 5 proc. dwa kredyty. Dane te potwierdzają, że w znakomitej większości przypadków kredyt frankowy był zaciągnięty po to, aby zaspokoić podstawową potrzebę człowieka, jaką jest posiadanie przysłowiowego „dachu nad głową”. Zatem frankowicze to nie jest grupa „żarłocznych biznesmenów”, która próbowała zarobić na inwestycjach związanych z uzyskiwaniem dochodów z najmu mieszkań, czy spekulacji cenowej na rynku sprzedaży nieruchomości. Z tych samych danych wynika również, że ponad 80% wszystkich obecnie czynnych kredytów mieszkaniowych frankowych saldo zadłużenia do spłaty nie przekracza kwoty 400 tys. zł. Wynika z tego, że frankowicze brali kredyty hipoteczne po to, aby zakupić standardowe mieszkanie dwu lub trzypokojowe dla swojej rodziny, a nie ogromne wille z basenem.

Unieważnienia czy odfrankowienia umów w CHF nie spowodują załamania się rynku

„Hejterzy” frankowiczów często powtarzają, że masowe unieważnienia, czy „odfrankowienia” kredytów w CHF doprowadzi do załamania się rynku finansowego, a w konsekwencji do złej sytuacji ekonomicznej milionów osób w Polsce. Otóż jest to kolejne kłamstwo wykreowane przez lobby bankowe. Banki doskonale sobie zdają sprawę, że są na przegranej pozycji w sądzie w stosunku do frankowiczów. Dlatego próbują podburzyć opinię społeczną na wszelkie możliwe sposoby. To prawda, że masowe stwierdzenie przez sądy umów tzw. frankowych będzie obciążeniem finansowym dla banków. Jednak banki są tego doskonale świadome i już od roku odprowadzają olbrzymie rezerwy na sprawy związane kredytami w CHF.

W tym miejscu należy podkreślić dwie rzeczy. Po pierwsze frankowicze nie chcą pomocy finansowej od rządu, zresztą rząd pomimo wielu obietnic składanych frankowiczom, nie wywiązał się z żadnej z nich. Frankowicze w wygranych procesach otrzymują pieniądze od banku , które wcześniej bank bezprawnie pobierał od kredytobiorców na mocy nieuczciwej umowy kredytowej. Można zatem powiedzieć, że frankowicze w procesach sądowych otrzymują swoje własne pieniądze, wcześniej w sposób nieuprawniony pobrane od nich przez banki.

Po drugie żyjemy w państwie prawa, a w takim państwie prawo musi być bezwzględnie przestrzegane. Zgodnie z polskim, ale i europejskim wymiarem sprawiedliwości umowy tzw. frankowe były nieważne od samego początku ich zawarcia. Ponadto należy wziąć pod uwagę Dyrektywę 93/13, która ma na celu chronić konsumentów w UE przed nieuczciwymi warunkami w standardowych umowach dotyczących zakupu towarów i usług. Ta Dyrektywa spełni swoją funkcję, czyli odstraszy przedsiębiorców przed stosowaniem nieuczciwych postanowień umownych, gdy nieuczciwe banki poniosą wystarczająco dotkliwe konsekwencje.  Dlatego sprawiedliwości stanie się zadość dopiero w momencie odzyskania kwot pieniężnych należnych kredytobiorcom, które powinny być wypłacone przez banki. To nie chciwość frankowiczów, ale bezwzględna żądza zysku banków i stosowanie przez nie klauzul abuzywnych doprowadziły do trudnej sytuacji finansowej setki tysięcy Polaków.

Flash talk z ekspertem – Kamil Chwiedosik zaprasza na bezpłatną rozmowę wideo

Jak widzicie na moim blogu, pomogłem już naprawdę wielu osobom borykającym się z nieuczciwym kredytem frankowym. Zrobiłem to z przyjemnością, gdyż wierzę w słuszność pomagania frankowiczom oszukanym przez nieuczciwe instytucje finansowe. Cieszy mnie również fakt, że kredytobiorcy coraz częściej są zmotywowani do walki z bankiem. Wzrost zapytań na mojej skrzynce w sprawach nieucziwych kredytów rośnie z każdym dniem coraz bardziej. Aby móc nadążyć z odpowiedziami do wszystkich zainteresowanych, musiałem wymyślić jakiś nowy sposób, który usprawni proces odpowiadania na Wasze pytania. Wahałem się, jaką opcję powinienem wybrać, ale nie ukrywam, że odpowiadanie na żywo na pytania frankowiczów podczas cyklicznych webinarów ŻBK sprawia mi ogromną przyjemność. Ponadto mogę wówczas nawiązać realny kontakt z czytelnikami mojego serwisu. A to z kolei nadaje mojej działalności „wymiaru ludzkiego”, coś czego brakuje w innych serwisach dedykowanym frankowiczom.

Dlatego proponuję Wam nową opcję – flash talk z ekspertem, czyli bezpłatną rozmowę ze mną przed lub po Twojej pracy. Teraz udostępniam Wam możliwość bezpośredniej konwersacji codziennie w godzinach 8.00, 8.30, 9:00, 9:30 lub 20:00, 20:30, 21:00 lub 21:30. 

W celu weryfikacji wolnych terminów skontaktuj się z biurem ŻBK w Warszawie 24/7:

 tel. +48 575 337 667 lub 575 339 602

Serdecznie zapraszam do kontaktu – Kamil Chwiedosik: https://kamilchwiedosik.com/o-mnie/

Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Email

Polecamy