Blog Frankowicza

Czy warto bać się banków? Według dr Artura Bartoszewicza z SGH istnieje zmowa sektora bankowego.

Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Email
„Mamy do czynienia ze stadem świętych krów” – mówi dr nauk ekonomicznych SGH o sektorze bankowym w Polsce. Nadmierne uprzywilejowanie banków powoduje, że bezkarnie czerpią one zyski z nieuczciwych źródeł. Przykładem są kredyty frankowe oraz rosnący WIBOR. Frankowicze jednak już dużo wywalczyli w kwestii sprawiedliwości i dziś z powodzeniem wygrywają w sądach.
Czy warto bać się banków? Według dr Artura Bartoszewicza z SGH istnieje zmowa sektora bankowego.
  • Zarówno Kredyty we frankach, jak i WIBOR, to nieuczciwe źródła zarobku dla banków. Cały sektor bankowy jest nadmiernie uprzywilejowany
  • WIBOR do końca 2022 roku zniknie, a w jego miejsce pojawi się nowy wskaźnik O/N lub Polonia
  • Frankowicze nie muszą obawiać się pozwania banku. Apelacje i skargi kasacyjne banków są rozpatrywane na korzyść konsumentów, a pozwy o korzystanie z kapitału są bezpodstawne
  • Kredyty frankowe to toksyczne produkty finansowe – twierdzi dr Artur Bartoszewicz z SGH w filmie „Przekręt Na Franka”

 

Banki nieuczciwie zarabiają na kredytach frankowych oraz WIBOR. „W Polsce funkcjonują banksterzy” – mówi dr Artur Bartoszewicz z SGH

Banki w Polsce funkcjonują ponad prawem i czerpią zyski z nieuczciwych źródeł. Wielu niezależnych ekspertów z niepokojem obserwuje rynek bankowy i ostrzega, że hochsztaplerskie praktyki kredytodawców w Polsce mogą przynieść opłakane skutki dla wszystkich obywateli.

„Sektor bankowy jest nadmiernie uprzywilejowany w stosunku do klientów i to nie jest tak, że my konsumenci mamy jakikolwiek wybór. Reguły gry są budowane tylko pod jedną stronę. Tego przykładem są kredyty odnoszące się do walut obcych, zawierające wiele zapisów abuzywnych, czego system cały czas nie widzi, a kredytobiorców odsyła do sądu” – mówi dr Artur Bartoszewicz z SGH.

Przez wiele lat banki bezprawnie zarabiały na frankowiczach. Całe szczęście dzisiaj już bezsprzecznie dowiedziono, że kredyty frankowe były niezgodne z polskim i europejskim prawem. Frankowicze wiodą prym w sądach, a banki przegrywają z kretesem i zwracają nielegalnie pobierane przez lata raty kredytu. Obecnie chciwe banki znowu próbują wykorzystać słabszą pozycję konsumentów i odnoszą nieuprawnione zyski na WIBORze.

„Stopy procentowe są podnoszone, więc banki radykalnie i szybko podnoszą oprocentowanie kredytów, przenosząc wszelkie koszty na swojego klienta. Nie doprowadzają do żadnego ruchu na cenie depozytów, nie ma tutaj żadnej konkurencji w tym zakresie” – mówi dr Bartoszewicz. – „Mamy sytuację radykalnego podnoszenia oprocentowania kredytów w złotych (po podwyżkach stóp procentowych), mamy do czynienia z nieoprocentowaniem w poprawny sposób depozytów, mamy do czynienia z szeregiem instrumentów toksycznych, które były kładzione na rynek, mamy do czynienia ze stadem świętych krów, które zostały wytworzone w Polsce. To jest sektor bankowy” – kontynuuje.

Banki przyzwyczaiły się, nauczone praktyką po toksycznych kredytach frankowych, że całe ryzyko można przenieść na kredytobiorcę. Tak właśnie obecnie postępują w związku z podwyżkami stóp procentowych.

„Społeczeństwo jest traktowane jak system gwarantowania zysków. Nie ma żadnego podziału ryzyka. Nie ma państwa w Europie, które miałoby system konstrukcji kredytów budowany w taki sposób, gdzie całe ryzyko jest przenoszone na kredytobiorcę. W normalnym państwie funkcjonuje coś takiego jak bankierzy. W Polsce funkcjonują banksterzy” – stwierdził dr nauk ekonomicznych z SGH Bartoszewicz. – „Historycznie bankier dbał o bezpieczeństwo swojego klienta, nie pożyczał wtedy, kiedy widział, że nie ma możliwości zwrotu. Dbał o to, żeby bezpieczeństwo finansowe klienta było zapewnione. Dziś bankster doprowadza do sytuacji, kiedy jego interesem jest przejmowanie majątku, na który zostały pożyczone pieniądze. Przy bankach są specjalne firmy przejmujące nieruchomości odebrane od klientów, którzy byli niewypłacalni. To znaczy, że celem nie jest całkowicie pożyczanie pieniądza na procent, tylko, żeby w każdym wymiarze zarobić na swoim kliencie. Złupić klienta. To są systemy irracjonalne, które nie wiążą się z żadnym systemem zaufania” – dodaje.

Niestety, słowa ekonomisty z SGH potwierdza nasze wieloletnie doświadczenie w pomocy poszkodowanym przez banki frankowiczom. Choć banki z założenia mają funkcjonować jako instytucje zaufania publicznego, to okazuje się, że absolutnie, pod żadnym pozorem bankom w Polsce ufać nie można. Kredytodawcy w naszym kraju zupełnie nie dbają o bezpieczeństwo swoich klientów, a wręcz przeciwnie. Banki tylko szukają okazji do wykorzystania kredytobiorcy i nieuczciwego na nim zarobku. 

Nieuczciwy WIBOR zniknie do końca 2022 roku. Jaki wskaźnik go zastąpi?

Choć już wcześniej pojawiały się głosy poddające w wątpliwość uczciwość oprocentowania WIBOR w kredytach złotowych, to dopiero drastyczne tempo wzrostu rat tych kredytów, spowodowało medialną dyskusję nad zasadnością tego wskaźnika. Eksperci potwierdzają, że WIBOR doprowadza do uzyskiwania przez banki dodatkowych, nieuprawnionych zysków kosztem kredytobiorców. Dzieje się tak, gdyż WIBOR nie jest oparty na rzeczywistych transakcjach międzybankowych, lecz na aproksymacjach wynikających z modeli matematycznych. WIBOR nie odzwierciedla realnych kosztów ponoszonych przez banki na finansowanie kredytów. Obecnie banki finansują swoją akcję kredytową w oparciu o własne depozyty, a nie przez pożyczki międzybankowe, których koszty w założeniu miał odzwierciedlać WIBOR.

Narodowy Bank Polski podaje, że w lutym 2022 średnie oprocentowanie depozytów „ogółem wraz z bieżącymi” wynosiło 0,2%. To ta liczba w przybliżeniu oddaje rzeczywisty koszt finansowania akcji kredytowej. Przy rosnącym w szaleńczym tempie WIBOR (3M – 5,74%; 6M – 5,93%; notowania z 22 kwietnia 2022) widzimy, jak te stawki z każdym miesiącem odbiegają od siebie i jak kolosalne zyski osiągają banki na zawyżonym WIBORze.

Pod koniec kwietnia 2022 premier rządu zapowiedział zastąpienie stawki WIBOR innym, bardziej korzystnym dla konsumentów, wskaźnikiem. Nowe oprocentowanie kredytów złotowych ma wejść z początkiem 2023 roku.

„Preferowanym scenariuszem jest wypracowanie przez sektor bankowy i GPW Benchmark zamiennika WIBOR opartego na stawce ON dla kredytów hipotecznych, i jeśli do końca 2022 roku to nie nastąpi, wtedy zamiennikiem będzie stawka Polonia” – poinformował prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys.

„Likwidacja WIBOR dla kredytów hipotecznych polega na obowiązku dla banków zastosowania innej stawki referencyjnej opartej o koszt pieniądza w pożyczkach jednodniowych (O/N) od 2023. Stawka musi być zgodna z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego (BMR) i zatwierdzona przez KNF” – napisał prezes PFR na Twitterze. – „Jeżeli sektor bankowy nie wypracuje takiej stawki np. w GPW Benchmark do końca roku, to będzie stosowana stawka POLONIA obliczana przez NBP (pozwala na to BMR). W efekcie oprocentowanie kredytów powinno spaść o ok. 0,3-0,4 proc. w długim terminie, ponieważ WIBOR3M lub 6M jest wyższy” – kontynuuje.

Pierwsze pozwy przeciwko WIBOR już w sądach. WIBOR tak samo nieuczciwy jak kredyty frankowe

W lutym 2022 do sądu trafił pierwszy pozew przeciwko bankowi PKO BP w sprawie udzielonego kredytu złotówkowego opartego o WIBOR. Zdaniem powoda wskaźnik WIBOR jest zawyżony i nie oddaje rzeczywistego kosztu, po jakim banki pozyskują finansowanie akcji kredytowych. Strona powodowa zauważa, że jako kredytobiorca musi zwracać bankowi nie tylko marżę oprocentowania, ale również różnicę pomiędzy realnymi kosztami pozyskania pieniądza przez bank a WIBORem. To jest mechanizm analogiczny do spreadu w kredytach frankowych. 

„Użycie wskaźnika WIBOR przez bank prowadzi do wynaturzenia sposobu obliczania oprocentowania – prowadzi to bowiem do uzyskania przez bank podwójnego źródła zarobku, tj. nie tylko marży, ale również różnicy pomiędzy wysokością WIBOR a kosztem uzyskania pieniądza przez bank, co jest sprzeczne z art. 69 Prawa bankowego, z którego wynika, iż wynagrodzeniem banku z tytułu udzielenia kredytu są odsetki, prowizja oraz określone w umowie opłaty dodatkowe” – piszą autorzy pozwu.

Ujawnienie informacji o pozwaniu banku w sprawie nieuczciwego WIBOR spowodowało, że kolejni kredytobiorcy również zdecydowali się zakwestionować przed sądem zasadność tego wskaźnika. W ten sposób powstały trzy pozwy zbiorowe przeciwko trzem bankom. Obecnie czekamy na rozwój sytuacji, jednak należy mieć na uwadze, że instytucja pozwu zbiorowego w Polsce nie jest najlepszym sposobem na dochodzenie swoich praw. Pozwy zbiorowe są obarczone licznymi wadami, m.in. uciążliwymi kryteriami formalnymi oraz niezwykle czasochłonną procedurą. Zatem sądowne rozstrzygnięcie pozwów o nieuczciwy WIBOR raczej nie nastąpi w najbliższych miesiącach.

Frankowicze nie muszą obawiać się pozwów banków. Prawo jest po stronie kredytobiorców

Prawo jest po stronie frankowiczów. W Życie Bez Kredytu 100% prawomocnych wyroków to sukcesy członków naszej społeczności. Banki panikują i próbują wszelkich sztuczek, aby tylko zniechęcić pozostałych frankowiczów do wszczęcia postępowania sądowego. Dlatego nieuczciwi kredytodawcy inwestują ogromne pieniądze w medialną propagandę wymierzoną przeciwko osobom posiadających kredyt waloryzowany we frankach. Na początku 2022 roku banki postanowiły zastraszać kredytobiorców pozwami odwetowymi wobec tych frankowiczów, którzy zdecydowali się wszcząć proces sądowy o nieuczciwy kredyt. Należy jednak pamiętać, że roszczenia banków wobec frankowiczów są bezpodstawne, a pozwy banków wobec kredytobiorców mają kuriozalne uzasadnienie. Domaganie się od banków wynagrodzenia za udzielenie kapitału nie ma żadnego umocowania w obowiązującym prawie. W komunikacie od Rzecznika Prokuratury otrzymaliśmy następujące informacje:

„Według danych na 4 marca 2022 r. Prokuratura Krajowa zgromadziła informacje o około 500 pozwach o zwrot kapitału i dołączonych do nich roszczeniach o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału kredytu. Dalsze ustalenia w tym zakresie ciągle trwają, a liczba takich pozwów z pewnością będzie rosnąć. Dotychczas prokuratorzy zgłosili się do udziału w około 60 postępowaniach.”

Prokuratura Krajowa oficjalnie ogłosiła, że będzie wspierać frankowiczów w wymierzonych przeciwko nim pozwach banków. Wystosowano pismo do wszystkich prokuratur regionalnych, aby wstawili się w obronie frankowiczów w przypadku wytoczenia przez bank sprawy sądowej. W informacji uzyskanej przez Życie Bez Kredytu od Rzecznika Prokuratury, czytamy że:

„Ewentualne uznawanie pozwów bankowych przez sądy konstytuowałoby linię orzeczniczą sprzeczną z art. 7 ust. 1 dyrektywy Rady 93/13 z dnia 5 kwietnia 1993 r. Charakter tego przepisu ma zniechęcić przedsiębiorcę do stosowania w przyszłości postanowień niedozwolonych. Przyjęcie dopuszczalności roszczenia banku o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału zniweczyłoby prewencyjny i „odstraszający” cel dyrektywy i wyłączyłoby skuteczną ochronę konsumenta. Uznanie roszczeń banków doprowadziłoby do „reaktywacji” nieważnej umowy kredytowej w zakresie oprocentowania, w efekcie czego bank nie poniósłby adekwatnych konsekwencji swojego działania, a wręcz odniósłby z nich częściową korzyść.”

Banki bezskutecznie również próbują zgłaszać apelacje od wygranych frankowiczów w pierwszej instancji. Sądy Apelacyjne stoją po stronie oszukanych kredytobiorców i uznają kredyty frankowe za nieważne. Podobna sytuacja ma miejsce w Sądach Najwyższych. Wyrokiem z 3 lutego 2022 r. Sąd Najwyższy (sygn. akt II CSKP 975/22) oddalił skargę kasacyjną Raiffeisen Bank International AG od wyroku Sądu Apelacyjnego, w którym SA uznał umowę kredytu Polbank EFG z 2008 r. za nieważną. Ponadto, najnowszy wyrok Sądy Najwyższego w sprawie kredytów waloryzowanych do CHF również jest na korzyść frankowiczów. SN w orzeczeniu z dnia 28 kwietnia 2022 r. (sygn. akt III CZP 40/22) opowiedział się po stronie oszukanych przez banki kredytobiorców i uznał mechanizm wyliczenia rat oraz wysokości zobowiązania w kredytach frankowych za sprzeczne z naturą stosunku prawnego kredytu indeksowanego. Powyższa uchwała to rewelacyjna informacja dla przedsiębiorców, gdyż sprzeczność z naturą stosunku prawnego łamie zasadę swobody umowy wyrażoną w artykule 3531 kodeksu cywilnego.

Kredyty frankowe to toksyczne produkty finansowe. Obejrzyj film „Przekręt na franka”

Spekulacyjne mechanizmy toksycznych kredytów we frankach doskonale tłumaczy film dokumentalny „Przekręt na franka”. Film ten w przystępny, ale zarazem dogłębny sposób tłumaczy, na czym polega problem z kredytami frankowymi. W „Przekręcie na Franaka” – zgodnie z żelaznymi zasadami dziennikarstwa – wypowiadają się wszystkie strony konfliktu, dzięki czemu każdy może poznać stanowisko zarówno banków, jak i frankowiczów. W filmie wypowiadają się również niezależni eksperci i specjaliści.

 „To co zostało położone na rynku jako tzw. kredyt odnoszący się do franka szwajcarskiego, czy w ogóle do walut obcych, nie ma nic wspólnego z kredytem w klasycznym rozumieniu. W klasycznym rozumieniu, jeżeli pożyczam 100 zł, to oddaje 100 zł plus koszty tej transakcji, na które się umówiliśmy. W przypadku tych instrumentów, które zostały położone na rynku, mamy do czynienia z instrumentami finansowymi, które mają pewne cechy i próbują być podobne do kredytu. To, że nazwiemy coś kredytem, kredytem się nie stanie. To jest ogólnie instrument finansowy, który ma elementy powiązane i odnosi się do innego instrumentu, który na rynku funkcjonuje, czyli wyceny kursów walutowych i kosztu pieniądza, który jest definiowany w ramach innej waluty niż tej, po której ostatecznie klient otrzymuje, czy uczestniczy w transakcji” – mówi dr Artur Bartoszewicz z SGH w filmie Przekręt Na Franka. 

„To jest spekulacja. Mechanizmy spekulacyjne zawsze bazują na znacznym mechanizmie niepewności. Tym spekulacja rożni się od normalnych transakcji, że każda transakcja ma w sobie ryzyka. Tylko ryzyko to jest rzeczywisty stan świata, my znamy jego warunki i zasady oraz możemy je ważyć, mierzyć, uprawdopodabniać. Możemy oceniać skutki tego ryzyka. W przypadku niepewności nie można tego zmierzyć. To jest zjawisko niemierzalne, więc w tym momencie mamy do czynienia ze spekulacją: albo się uda, albo nie. Problem polega na tym, że cały mechanizm zabezpieczeń leżał po stronie instytucji finansowych. To banki zabezpieczały się i wszelkie koszty potencjalnej niepewności przerzucały na swoich klientów. Mamy sytuację, w której instytucja silniejsza, z większą kompetencją, z większą mocą, wykorzystywała potrzeby po stronie klientów, które były wymuszone również sytuacją rynkową. Trzeba przypomnieć, że moment, kiedy masowo pojawiły się te instrumenty finansowe, to był moment ogromnej presji finansowej na rynek nieruchomości. To były braki nieruchomości i mieszkań, które cały czas funkcjonują w polskim społeczeństwie. I ogromne przyzwolenie na to, by bez prawidłowych mechanizmów bezpiecznych dla dwóch stron wprowadzać takie rozwiązania. To, że klient może zaciągnąć kredyt w walucie obcej, to jest jego pełne prawo, ale wybudowanie konstrukcji umów, które wprowadzały w błąd, które wprowadzały zapisy tzw. abuzywne, niedopuszczalne, niezgodne z prawem, świadczy o tym, że banki testowały klientów: na ile głęboko można budować oszukańcze rozwiązanie i uzyskiwać z tego korzyści? Nie dbano o bezpieczeństwo klienta, co jest pierwotnym założeniem bankowości. To przestało być w ogóle jakąkolwiek dewizą systemu bankowego w Polsce” – tłumaczy dr nauk ekonomicznych Artur Bartoszewicz.

Film można obejrzeć na naszym kanale YouTube. „Przekręt na franka” ma ważny przekaz społeczny, dlatego udostępniamy go bezpłatnie, aby każdy mógł się z nim zapoznać: Przekręt Na Franka – długo oczekiwany film dokumentalny obrazujący problem tzw. kredytów frankowych.

Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Email

Polecamy