Blog Frankowicza

Znamy nazwisko wybranego przewodniczącego. Czy nieuczciwe praktyki banków powinny być piętnowane czy legalizowane?

Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Email
23 listopada kończy się kadencja obecnego przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) Jacka Jastrzębskiego. Jastrzębski znany jest ze swojego żarliwego wsparcia dla łamiących prawo banków. Obecny szef KNF za nic ma wykładnię prawa oraz fakt, że to frankowicze są stroną poszkodowaną w sporze o nieuczciwe kredyty CHF. Media donoszą, że Jastrzębski może zostać wybrany na kolejną kadencję.
Znamy nazwisko wybranego przewodniczącego. Czy nieuczciwe praktyki banków powinny być piętnowane czy legalizowane?
  • Obecnemu przewodniczącemu KNF Jackowi Jastrzębskiemu 23 listopada kończy się 5-letnia kadencja. Niewątpliwie jest to ciepła i pewna posada z wachlarzem uprawnień względem spółek finansowych. Z drugiej strony jest to niezwykle odpowiedzialne stanowisko i mamy ogromne nadzieje, że układy polityczne na przysłonią rzeczywistych interesów obywateli naszego kraju
  • Niestety nie jest wykluczone, że stanowisko szefa KNF przypadnie ponownie Jastrzębskiemu. Dotychczasowy przewodniczący KNF już niejednokrotnie dał się poznać jako protektor interesów lobby bankowego, nie zważający na ogólne dobro wszystkich uczestników rynku
  • Jastrzębski szczególnie „zabłysnął” w czasie wystąpienia przed sędziami Trybunału Sprawiedliwości UE w procesie o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału w sprawach frankowych. Próbował wówczas przekonać unijny wymiar sprawiedliwości, że słuszna walka o sprawiedliwość frankowiczów może doprowadzić do katastrofy finansowej w Polsce, a być może nawet w Europie
  • Z oczywistych powodów TSUE nie potraktowało poważnie katastroficznych przepowiedni Jastrzębskiego. Pomimo wystąpienia obrońcy interesów lobby bankowego Europejski Trybunał ostatecznie rozstrzygnął, że bankom nie należy się jakiekolwiek wynagrodzenie za udzielnie kapitału. Ponadto TSUE wskazał, że tylko pokrzywdzeni frankowicze mają prawo wysnuwać dodatkowe roszczenia wykraczające poza zwrot wpłaconych pieniędzy i należnych odsetek ustawowych

 

Niestety znowu Jastrzębski. Premier Mateusz Morawiecki podjął decyzję o ponownym powołaniu Jacka Jastrzębskiego na stanowisko szefa Komisji Nadzoru Finansowego (KNF), co zostało potwierdzone przez rzecznika rządu Piotra Muellera.

Już wkrótce poznamy nowego przewodniczącego KNF

Już niedługo, tj. 23 listopada, zostanie powołany nowy przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego, ponieważ kończy się 5-letnia kadencja obecnego szefa KNF, czyli Jacka Jastrzębskiego. Następca na ten urząd będzie mianowany przez premiera Mateusza Morawieckiego. Niewątpliwie stanowisko przewodniczącego KNF to niezwykle prestiżowy i intratny fotel do obsadzenia w państwowej instytucji. Samo zasadnicze wynagrodzenie szefa KNF jest oszałamiająco wysokie i wynosi ok. 72 tys. zł. Do tego dochodzi jeszcze nagroda roczna w wysokości 120 proc. miesięcznej pensji oraz dodatkowe premie. Rywalizacja o ten urząd będzie na pewno bardzo zacięta.

Komisja Nadzoru Finansowego to organ, który sprawuje nadzór nad sektorem bankowym, rynkiem kapitałowym, ubezpieczeniowym, emerytalnym, nadzór nad instytucjami płatniczymi i biurami usług płatniczych, instytucjami pieniądza elektronicznego oraz nad sektorem kas spółdzielczych. Zasadniczo urząd ten powinien działać dla dobra interesów wszystkich uczestników rynku w Polsce, czyli wszystkich obywateli naszego kraju. Niestety, do tej pory w rzeczywistości KNF jednostronnie wspierał interesy banków, które dzięki wsparciu tego urzędu miały możliwość bezkarnego łamania obowiązującego prawa i wykorzystywania swojej uprzywilejowanej pozycji do zawierania niekorzystnych dla konsumentów umów kredytowych.

Jacek Jastrzębski zagorzały obrońca lobby bankowego

Wśród wymienianych kandydatów na stanowisko przewodniczącego KNF wymienia się również obecnego szefa tej instytucji. Reelekcja Jastrzębskiego nie jest wykluczona, a niektórzy wręcz uważają, że jest całkiem prawdopodobna. Taka nominacja z całą pewnością nie będzie korzystna dla frankowiczów, ponieważ powszechnie znane jest stronnicze stanowisko Jastrzębskiego w kwestii problemu z frankiem. Pomysłodawcą niekorzystnych ugód frankowych oferowanych obecnie szeroko przez banki był nie kto inny jak Jacek Jastrzębski. Urząd KNF choć od lat przyglądał się problemom związanym z nieuczciwymi kredytami waloryzowanymi do walut obcych, dopiero pod koniec 2020 roku, kiedy stało się jasne, że frankowicze mają przewagę w sądach i będą walczyć o swoje prawa, w jakikolwiek sposób zareagował w kwestii frankowej. Niemniej propozycja rozwiązania sporu o umowy CHF była nieadekwatna do kształtującego się orzecznictwa sądów powszechnych oraz wyroków TSUE.

Ugody zgodne z koncepcją Jastrzębskiego są zaprojektowane w taki sposób, aby zapewniały bankom dalsze zyski z nieuczciwych umów i nie niosły praktycznie żadnych korzyści dla frankowiczów. W istocie dla kredytobiorców taka ugoda to nic innego jak kolejna pułapka finansowa, w której toksyczny mechanizm walutowy zamieniono na drogi i szemranej reputacji wskaźnik WIBOR. Taka ugoda nie stanowi żadnego uczciwego kompromisu względem pozwania banku i prawomocnego unieważnienia kredytu. W szczególności w sytuacji, gdy 98% wszystkich pozwów frankowych kończy się wygraną kredytobiorcy, a w społeczności ŻBK aż 100% spraw kończy się prawomocnym sukcesem frankowicza.

Jastrzębski swoje płomienne poparcie dla nieuczciwych zysków sektora bankowego wyraził również w kwestii wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. Chcąc zagwarantować bankom dalsze czerpanie korzyści finansowych z toksycznych kredytów, obecny szef KNF nieproszony udał się na posiedzenie TSUE w październiku zeszłego roku. Ku zdumnieniu sędziów Trybunału wygłosił kuriozalną mowę, w której dowodził, że uniemożliwienie bankom czerpanie zysków z praktyk łamiących prawo doprowadzi do katastrofy finansowej w Polsce, a być może i w całej Europie. Sędziowie TSUE oczywiście z dużą dozą dystansu potraktowali wypowiedź Jastrzębskiego i w ostateczności uznali, że banki absolutnie nie maja prawa odnosić korzyści finansowych z umów, które wprowadzały konsumentów w błąd.

Czy KNF powinna piętnować czy legalizować nieuczciwe praktyki banków?

Odpowiedź na pytanie, czy reelekcja obecnego szefa KNF, który skompromitował się na scenie europejskiej, to właściwy wybór, jest oczywista. Niestety za wyborami przedstawicieli tak ważnych urzędów często nie stoi rzeczywista troska o dobro rynku i wszystkich jego uczestników, lecz rozgrywki polityczne. Jeżeli Jastrzębski ponownie zostanie powołany na przewodniczącego KNF nikłe są szanse na zamianę stanowiska tego urzędu w kwestii frankowej. A należy podkreślić, że tylko ten urząd w Polsce stoi po stronie banków w sporze z frankowiczami.

To, że problem frankowy rozrósł się w Polsce do tak monstrualnych rozmiarów, jest winą organów nadzorczych, w tym właśnie KNF. Ta instytucja nie zrobiła nic, aby w jakikolwiek sposób zahamować często tragiczne dla obywateli skutki toksycznych kredytów. Wręcz przeciwnie – starała się za wszelką cenę zalegalizować nieuczciwe praktyki banków. Masowe powództwa przeciwko bankom w sprawach frankowych to naturalna konsekwencja niewystarczającego nadzoru nad działalnością kredytodawców w Polsce.

Fakt, że realna możliwość zawierania na szerszą skalę uczciwych ugód z bankami pojawiła dopiero niedawno dzięki zaangażowaniu Departamentu Mediacji i Ugód ŻBK, również jest winą nieudolności KNF. A warto przy tym podkreślić, że instytucja ta nie przyjęła zaproszenia na spotkanie negocjacyjne w sprawie wypracowania sprawiedliwych ugód frankowych. Trudno zatem spodziewać się, że KNF pod przewodnictwem Jacka Jastrzębskiego zrewiduje swój dotychczasowy pogląd na sprawę frankową i zacznie wspierać rozwiązania, które uwzględniają również dobro konsumentów, a nie jedynie interesy sektora bankowego.

Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Email

Polecamy