Banki nadal starają się zafałszować rzeczywistość i kłamią w sprawach frankowych. Makiaweliczna postawa prezesa Związku Banków Polskich
Lobby bankowe, pomimo wielokrotnie udowodnionej im winy za sprzedaż toksycznych kredytów we frankach, nadal nie wyrażają ani odrobiny skruchy. Wyroki polskich sądów, wypowiedzi instytucji takich jak Rzecznik Praw Obywatelskich czy UOKiK, orzecznictwo TSUE i ostatnia opinia rzecznika TSUE Collinsa nie wywołują krzty refleksji wśród bankowców. Butna postawa Prezesa Związku Banków Polskich Krzysztofa Pietraszkiewicza podczas przeprowadzonego z nim wywiadu dla TOK FM pokazuje, że banksterzy w Polsce zupełnie nie mają poszanowania dla ochrony konsumenckiej wynikającej z krajowego oraz europejskiego prawa.
Pietraszkiewicz dopytywany, czy w związku z udzielaniem toksycznych kredytów sektor bankowy ma coś sobie do zarzucenia, próbuje winę za problem z frankiem wciąż przerzucać na innych. Zdaniem prezesa ZBP sektor bankowy jedynie „popełnił błąd, wierząc różnym politykom i doradcom i oferując nadmierną liczbę kredytów”. Prawdą jest, że w sprawach frankowych wiele do zarzucenia można postawić rządzącym oraz instytucjom regulującym rynek finansowy, w tym Komisji Nadzoru Finansowego. Jednak taki produkt, jakim był kredyt waloryzowany do CHF, nie powinien w ogóle zostać dopuszczony do sprzedaży. To przez nadmierną samowolkę banksterów na rodzimym rynku finansowym miliony Polaków zostało wprowadzonych w pułapkę finansową. W powyższym, ani tym bardziej w wadliwej (a mówiąc bez ogródek – lichwiarskiej) konstrukcji prawnej kredytów frankowych, Pietraszkiewicz nie widzi żadnego problemu.
Kredyty we frankach odcisnęły bolesne piętno na życiu setki tysięcy polskich rodzin. Problem frankowy jest problemem społecznym. Zdaje się jednak, że prezes ZBP zupełnie tego nie zauważa. Pietraszkiewicz nie jest zainteresowany przywróceniem sprawiedliwości zgodnie z orzecznictwem TSUE i opinią rzecznika Collinsa. W rozmowie dla TOK FM, podobnie jak przewodniczący KNF Jastrzębski, straszył słuchaczy problemami gospodarczymi, jakie jego zdaniem może wywołać spodziewany wyrok TSUE w sprawie 520/21. Przypominamy, że tego typu przypowieści snute przez przedstawicieli lobby bankowego nie są podparte żadną rzeczową analizą.
Straszenie upadkiem całego sektora finansowego ma na celu nic innego jak oczernienie frankowiczów. Banksterzy chcą zapobiec fali pozwów frankowych, aby uchronić swoje wysokie roczne premie. Prawdziwym szczytem cynizmu prezesa ZBP było zarzucenie frankowiczom „zrobienia dobrego interesu” na pozwach banków. Takie określenie wobec kredytobiorców frankowych jest wysoce nieetyczne, niesprawiedliwe i po prostu absurdalne. Po pierwsze, frankowicze brali kredyt CHF w dobrej wierze, a nie z myślą, że otrzymają „darmowy kredyt”. W końcu to przedstawiciele bankowi gorliwie namawiali kredytobiorców do takiej formy sfinansowania zakupu nieruchomości. Częstokroć banki odradzały swoim klientom wzięcia kredytu złotowego lub wręcz nie chciały takiego zaoferować. Po drugie, tego typu określenia nie służą niczemu innemu, jak wprowadzeniu chaosu informacyjnego oraz budowaniu wrogiego nastawienia wobec frankowiczów. Po trzecie, kredytobiorcy frankowi zadłużenie wobec banku okupili swoim zdrowiem, nerwami, relacjami z innymi. O żadnym „darmowym kredycie” w ich przypadku nie może być mowy.
Toksyczne kredyty frankowe wyrządziły ogromne szkody zarówno w życiu osobistym, jak i społecznym całemu pokoleniu Polaków
Prezes Związku Banków Polskich zapomina, jakie szkody i spustoszenia wywołały umowy frankowe w życiu milionów Polaków. Pierwsze rzetelne badania na ten temat zostały opublikowane w książce założyciela społeczności ŻBK Kamila Chwiedosika „Nasza walka o sprawiedliwość. Uwolnieni od banków”. Badania na zlecenie autora książki wykonał niezależny instytut badawczy. Ich wyniki okazały się jeszcze bardziej przygnębiające, niż początkowo można było zakładać.
„Tylko co dziesiąty Frankowicz nie odczuł negatywnych skutków zaciągnięcia kredytu. Mowa tutaj nie tylko o pogorszeniu sytuacji materialnej, co przy kredycie może być w pewnym sensie zrozumiałe, ale i o pogorszeniu się jakości życia w ogóle. Kredyty frankowe często nazywane są toksycznymi produktami finansowymi. Badania udowodniły, jak bardzo te produkty są toksyczne i jak mocno zatruwają całe wielopokoleniowe rodziny” – czytamy w książce „Nasza walka o sprawiedliwość. Uwolnieni od banków”.
„Dług, który w zasadzie jest niespłacalny, powoduje wiele złych uczuć i negatywnych emocji. Badani najczęściej wymieniali: strach, rozpacz, zdenerwowanie, irytację, ale też panikę. Wszystkie te reakcje wynikają w dużej mierze z faktu, że Frankowicze nigdy do końca nie wiedzą, jaka będzie wysokość raty kredytu w kolejnym miesiącu. Nie znają też ostatecznej wielkości swojego całkowitego zadłużenia – ona również ulega zmianie. Ta nieprzewidywalność generuje duży stres i utrudnia planowanie jakichkolwiek większych wydatków w domowym budżecie, w szczególności teraz, gdy wszyscy odczuwamy skutki wysokiej inflacji oraz rosnących stóp procentowych. W świecie, w którym żyjemy, zwłaszcza jeśli posiadamy dzieci, brak możliwości planowania wydaje się obezwładniający. Stres związany z kredytem nie mija ani w weekend, ani na wakacjach. Jest stałym elementem życia, dostaje się do tkanki rodzinnej i zostaje w niej niezwykle długo. Nigdy nie wiemy, jak bardzo będzie trujący i który członek rodziny ucierpi przez niego najmocniej. Być może ten najbardziej wrażliwy, czyli dziecko…” – tłumaczy Kamil Chwiedosik.
Oto niektóre dane z raportu o skutkach kredytów we frankach:
- 87% badanych frankowiczów wyznało, że odczuwa szereg negatywnych emocji (strach, rozpacz, zdenerwowanie, panikę, irytację) w związku z rosnącymi ratami kredytu
- 86% kredytobiorców frankowych odczuło pogorszenie sytuacji materialnej swojej albo swojej rodziny
- 68% frankowiczów twierdzi, że posiadanie kredytu frankowego ogranicza prawo do panowania nad własnym życiem
- 58% frankowiczów przyznaje, że ze względu na kredyt pogorszyły sie ich relacje z bliskimi lub rodziną
- 40% frankowiczów przyznaje, że ze względu na kredyt pogorszyło się ich zdrowie psychiczne
- 38% kredytobiorców frankowych musiało podjąć pracę na drugi etat, by spłacać rosnące raty kredytu
- 25% frankowiczów było zmuszonych do emigracji lub przeprowadzki i nie mieszka w mieszkaniu, na które wzięli kredyt.
Warto również uświadomić sobie, że zubożenie i pogorszenie dobrobytu tak licznej grupy społecznej siłą rzeczy negatywnie wpłynęło na gospodarkę całego kraju. Te straty są trudne do precyzyjnego oszacowania, jednak na pewno są znaczące. W końcu frankowicze – ponad 700 tysięcy polskich gospodarstw – z tego względu, że znaczącą część ich dochodu niesprawiedliwie odbierały im banki, nie mogli swobodnie przeprowadzać wielu transakcji, kupować produktów i usług dostępnych na polskim rynku. Masowo udzielane lichwiarskie kredyty negatywnie oddziaływały bezpośrednio na życie frankowiczów, a pośrednio na cały system ekonomiczny kraju.
Frankowicze nie mogą dać się zastraszyć i powinni walczyć w sądzie o sprawiedliwy wyrok
W obliczu powyższych szkód wyrządzonych przez banki całemu pokoleniu Polaków, kuriozalnym jest sąd, że banki w wyniku sądowych sporów z frankowiczami będą w jakikolwiek sposób pokrzywdzone. Banksterzy dorobili się zawrotnych sum na przekręcie frankowym i czas najwyższy, aby ten proceder dobiegł końca. Rzecznik TSUE Collins słusznie zauważa, że możliwość dochodzenia roszczeń przekraczających zwrot wpłaconych rat kredytu zachęci pokrzywdzonych kredytobiorców do aktywnego korzystania z przysługującej im ochrony konsumenckiej. Warto w tym miejscu podkreślić, że choć orzecznictwo jest bardzo korzystne dla frankowiczów, to wciąż tylko ok. 20% z nich zdecydowało się pozwać bank. Dlaczego?
„Niestety mimo że Frankowicze czują się oszukani, to niektórzy uważają też, że ich możliwości walki z bankiem są ograniczone zasobnością portfela. Boją się, że po raz kolejny stracą na tej walce, więc nie pozywają banków, choć mają świadomość, jak wielką szkodę im wyrządziły. Ten brak decyzyjności i wiary w sprawiedliwość sprawia, że wielu Frankowiczów tkwi w pętli zadłużenia latami, mimo że jest sposób, by się z niej uwolnić. Żałuję, że wielu kredytobiorcom brakuje mobilizacji, że nie potrafią wyjść ze swojej strefy komfortu. Żeby uwolnić się od destrukcyjnego zobowiązania, potrzeba przecież tak niewiele…” – napisał w książce „Nasza walka o sprawiedliwość. Uwolnieni od banków” Kamil Chwiedosik.
„To pewne: banki zawiodły nasze zaufanie. Pierwsze skojarzenia Frankowiczów związane z kredytem są jednoznacznie negatywne: strach oraz obawa, czy pieniędzy starczy na zapłacenie rachunków i kolejnej raty. W słowach ankietowanych widać też, że wielu Frankowiczów przeżywa osobiste dramaty, którym bardzo często towarzyszy lęk. Wypowiedzi respondentów jasno pokazują, że banki zadrwiły ze swoich klientów i potraktowały ich przedmiotowo, że kierowały się tylko chęcią zysku. Z badań łatwo można wywnioskować, że Frankowicze ciągle boją się banków, boją się, że instytucje finansowe będą im zagrażać i przeszkadzać w dalszym życiu. Ci, którzy zostali przez banki pokrzywdzeni, boją się „zadzierać” z instytucjami finansowymi, chociaż orzecznictwo pokazuje, że ta obawa nie ma podstaw, jest wręcz kuriozalna. Banki wydają się często nie do pokonania i starają się podtrzymać wśród kredytobiorców to przeświadczenie, bo jest im to bardzo na rękę. Robią wszystko, by zniechęcić klientów do dochodzenia swoich roszczeń. Myślę, że to właśnie dlatego wielu Frankowiczów nie zdecydowało się jeszcze pozwać banku. Owszem, Frankowicze często nie postrzegają instytucji finansowych jako wiarygodnych – co druga badana osoba nie planuje już wziąć w życiu żadnego kredytu – ale banki ciągle budzą lęk. Ta książka może pomóc w walce z tą trudną emocją” – kontynuuje.
Pozytywna opinia rzecznika generalnego TUSE już teraz zmotywowała frankowiczów do działania. Nasi eksperci od dnia opublikowania tej opinii odbierają mnóstwo telefonów z zapytaniami o pomoc w prowadzeniu sprawy frankowej przeciwko bankowi. Bardzo nas cieszy, że frankowicze definitywnie pozbyli się zmartwień o pozwy zwrotne banków i chcą walczyć o przysługujące im prawa. Nadchodzącej fali pozwów w sprawach frankowych nie powstrzymają już żadne oszczerstwa ze strony lobby bankowego.