PAMIĘTAJ! Aby uzyskać wartościowe porozumienie z kredytodawcą, trzeba pozwać bank, a następnie oczekiwać około 3 lat na wyrok, prawdopodobnie stwierdzający nieważność umowy na zasadzie #T2K lub ewentualnie zawrzeć sądową ugodę, która jest o wiele korzystniejsza od ugody pozasądowej.
Banki promują „ugody” z frankowiczami. Dlaczego tak bardzo zależy im na „porozumieniu” z frankowiczami?
Banki, które jeszcze kilka lat wcześniej nie były zainteresowane jakimkolwiek kompromisem w sprawach frankowych, od kilku miesięcy z wyjątkową intensywnością dążą do zawarcia ugód z frankowiczami. Na kampanie medialne promujące zawarcie porozumienia z kredytobiorcami frankowymi przeznaczane są ogromne pieniądze. Wszystko po to, aby zapobiec nadchodzącej fali pozwów w sprawach frankowych i zagwarantować sobie dalsze zyski z nieuczciwych i toksycznych umów frankowych.
Banki doskonale zdają sobie sprawę, że w sądowym starciu z frankowiczami znajdują się na przegranej pozycji. Dlatego ze wszystkich sił próbują zniechęcić kredytobiorców frankowych do wnoszenia przeciwko nim pozwów. Wcześniej banki mogły jeszcze straszyć kredytobiorców frankowych pozwami zwrotnymi o wynagrodzenie z kapitału. Jednak opinia rzecznika TSUE, która najpewniej znajdzie potwierdzenie w ostatecznym wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, definitywnie pozbawiła banki tego argumentu.
Kredytodawcy poprzez medialną dezinformacje starają się wmówić oszukanym przez nich klientom, że pozew banku jest procesem uciążliwym i ryzykownym. Rekomendują proponowane przez nich „ugody” jako optymalne remedium na problem z frankiem. To jak twierdzić, że białe jest czarne, a czarne jest białe. Frankowicze wygrywają lwią cześć procesów o kredyt CHF (członkowie społeczności ŻBK prawomocnie wygrywają 100% spraw), a „ugody” przynoszą korzyści jedynie podstępnym bankom.
Już sama opinia rzecznika TSUE zmotywowała do działania wielu frankowiczów, którzy do tej pory zwlekali z pozwaniem banku. W istocie opinia rzecznika otworzyła drzwi do dochodzenia przez kredytobiorców frankowych dodatkowych roszczeń związanych z waloryzacją wpłacanych do banku rat kredytu. Oznacza to, że frankowicze mogą kierować do banków niemalże dwukrotnie wyższe roszczenia niż dotychczas!
Kolejna ogromna fala pozwów w sprawach frankowych (TSUEnami!) prawdopodobnie nastąpi w okolicy czerwca, kiedy sędziowie TSUE wydadzą ostatecznie orzeczenie w sprawie C520/21. Będzie ono (jak zwykle!) korzystne dla konsumentów, których TSUE regularnie bierze w obronę, przypominając zarówno o literze, jak i duchu obowiązujących praw. Dlatego bankom tak śpieszno do zawierania ugód z frankowiczami. Zawarcie ugody blokuje możliwość domagania się w przyszłości należnych kredytobiorcom roszczeń i nakręca spiralę toksycznego zadłużenia, której ofiarami są frankowicze.
Co tak naprawdę dla frankowiczów oznacza „ugoda” z bankiem?
Wielu frankowiczów, którzy do tej pory zdecydowali się na „ugodę” z bankiem, obecnie bardzo żałuje powziętej pochopnie decyzji. Okazało się, że taka „ugoda”, to nic innego jak koń trojański, za pomocą którego kredytodawcy chcą wyciągnąć od frankowiczów kolejne sumy pieniędzy. Ugody oferowane przez banki, choć mogą różnić się między sobą detalami, opierają się na propozycji przedstawionej przez przewodniczącego KNF Jacka Jastrzębskiego w grudniu 2020 r. Warto w tym miejscu przypomnieć, że dopóki bankom nie zagrażała aż tak ogromna liczba pozwów w sprawach frankowych, to banki były bardzo dalekie od entuzjazmu wobec propozycji Jastrzębskiego (czy – rzecz jasna – jakiegokolwiek innego porozumienia z frankowiczami).
Propozycja Jastrzębskiego zabezpiecza przede wszystkim finanse banków, a nie kredytobiorców. Zresztą przewodniczący KNF dał się już poznać, jako orędownik interesów lobby bankowego. Jastrzębski stawia ochronę zysków banksterów ponad obowiązujące prawa dotyczące równości wszystkich uczestników rynku oraz ochrony konsumentów. Zachęcamy do zapoznania się z artykułem: Kolejna kompromitacja Przewodniczącego KNF. Pan Jastrzębski uważa się za wykładnię prawa w Polsce.
W ramach tzw. „ugody” (bo z realnymi ugodami nie mają one nic wspólnego) banki proponują frankowiczom przewalutowanie kredytu na złotówki z wykorzystaniem drogiego oprocentowania WIBOR zamiast SARON (wcześniej LIBOR). To głównie z tego powodu takie rozwiązanie jest niekorzystne dla kredytobiorcy , a intratne dla banku. Różnica we wskaźnikach WIBOR i SARON jest tak ogromna, że bankom opłaca się proponować klientom „promocję” w postaci czasowo stałego, preferencyjnego oprocentowania. Niektóre banki oferują również częściowe umorzenie salda kredytu, co jest tylko kolejną pozorną korzyścią. Stratę ze zredukowania salda bank zrekompensuje sobie (i to czasami z nadwyżką) na wysokich odsetkach. Rzeczywistym skutkiem takiego porozumienia jest dla frankowicza niewiele niższa, a być może nawet wyższa niż pierwotnie, rata kredytu. Ostatecznie w wyniku takiej „ugody” kredyt często okazuje się droższy niż przed przewalutowaniem.
Wg raportu Komitetu Stabilności Finansowej banki podpisały w Polsce już ok. 32 tys. porozumień z frankowiczami. Jak to się stało, że tak wiele osób podpisało niekorzystną „ugodę”? Część frankowiczów pośpieszenie zwarła ugodę jeszcze na przełomie 2021/2022 roku, kiedy WIBOR utrzymywał się na niskim poziomie. Wówczas kredyt złotówkowy mógł się wydawać bezpieczną opcją, choć eksperci ŻBK już wtedy ostrzegali, że wzrost wskaźnika WIBOR to jedynie kwestia czasu. Część frankowiczów nie skonsultowała propozycji banku ze swoim prawnikiem i w wyniku spontanicznej decyzji zdecydowała się na niekorzystne porozumienie. Niektórzy frankowicze po prostu ulegli propagandzie bankowej. Nie jest czymś bardzo zaskakującym, biorąc pod uwagę szeroko zakrojoną kampanię promującą „ugody” w sprawach frankowych jako bardzo korzystne i znacznie prostsze rozwiązanie niż wieloletni proces sądowy. Co do zasady, dla wszystkich kredytobiorców frankowych, „ugoda” z bankiem okazała się przysłowiowym „ wpadnięciem z deszczu pod rynnę”.
Pozew banku to jedyne racjonalne rozwiązanie dla frankowiczów. Po co nadal płacić kredyt, skoro można go unieważnić i odzyskać należne pieniądze?
Propozycje ugód bankowych wydają się zupełnie oderwane od rzeczywistości, jeżeli zestawimy je z korzyściami, jakie frankowicz może odnieść w wyniku pozwania kredytodawcy. Porozumienia bankowe w sprawach frankowych zupełnie nie stanowią jakiegokolwiek kompromisu, a jedynie gwarantują kolejne nieuczciwe zyski dla banksterów.
W przypadku bankowych ugód frankowicz w zasadzie nie odniesie żadnej korzyści. Jedyną pseudo-korzyścią jest pozbycie się ryzyka walutowego, które zamienia na drogi i również niczym nieograniczony wskaźnik WIBOR. O ile bank zaoferuje zmniejszenie salda zadłużenia (zazwyczaj ok. 20-30%), to tę stratę zrekompensuje sobie przez wysokie odsetki. Miesięczna rata w rzeczywistości nie zmieni się znacząco, a być może nawet wzrośnie. W dodatku frankowicz, zawierając ugodę z bankiem, będzie zobligowany do zapłacenia bardzo wysokiego podatku. Podatek ten może wynieść nawet 32% od osiągniętej korzyści! Co więcej ugoda z kredytodawcą oznacza ostateczne zrzeczenie się przysługujących frankowiczowi roszczeń wobec banku. A te roszczenia – zwłaszcza w obliczu pro-konsumenckiej opinii rzecznika TSUE – mogą dla przeciętnego kredytu o wysokości 400.000 zł wynosić prawie 1.000.000 (1 mln zł!).
Pozew banku zapewnia frankowiczom nieproporcjonalnie więcej korzyści. Przede wszystkim kredytobiorca w wyniku unieważnienia umowy z bankiem definitywnie zostaje uwolniony od spłaty rat. Zaprzestanie płatności rat jest już możliwe po ok. trzech miesiącach od wniesienia pozwu. Warunkiem jest złożenie pozwu do Wydziału Frankowego Warszawskiego Sądu Okręgowego i otrzymanie zabezpieczenia roszczenia. A taka możliwość wkrótce może zostać frankowiczom odebrana ze względu na nadchodzącą nowelizacje kpc. Więcej szczegółów w tym temacie dowiesz się z artykułu: Co oznacza zmiana kpc w zakresie art. 18 dla frankowiczów? Kto straci szansę pozwania banku w Wydziale Frankowym SO w Warszawie? Nie warto zatem czekać z pozwem, jeżeli chcesz skorzystać z zabezpieczenia roszczenia i przestać płacić raty frankowe jeszcze w tym roku!
W wyniku złożenia pozwu i unieważnienia umowy o kredyt waloryzowany do CHF frankowicz nie zapłaci żadnego podatku. Zadłużenie wobec banku zostanie wyzerowane, a bank będzie zobligowany do zwrotu wszystkich wpłaconych rat kredytu wraz z innymi płatnościami dokonanymi w związku z wykonywaniem nieważnej umowy kredytowej. Od tej kwoty frankowiczom będą jeszcze przysługiwać odsetki ustawowe, które są obecnie bardzo wysokie i nie tak rzadko z samych tylko odsetek członkowie społeczności ŻBK uzyskują dodatkowe kwoty w wysokości ponad 100.000 zł! Dodatkowo, jak już wcześniej wspomnieliśmy, opinia rzecznika TSUE utorowała frankowiczom drogę do ubiegania się o roszczenie w związku z waloryzacją kapitału udostępnionego bankom w czasie trwania umowy kredytowej. A to może oznaczać, że kredytobiorcom będzie przysługiwać dwukrotność kwoty, jaką przez cały okres trwania nieuczciwej umowy wpłacili sumarycznie do banku.
Frankowiczu! Nie ulegaj bankowej propagandzie! Nie jest prawdą, że proces sądowy z bankiem jest kosztowny albo obarczony wysokim ryzykiem. Jest wręcz przeciwnie! Pozywając bank razem z ekspertami Życia Bez Kredytu, minimalizujesz ryzyko przegranej niemalże do zera. Członkowie społeczności ŻBK legitymują się nieprzerwaną serią wygranych na zasadzie teorii dwóch kondykcji. Sprawdź, jak wygrywamy z bankami na blogu założyciela społeczności Kamila Chwiedosika: Wygrane członków społeczności Życie Bez Kredytu!