Zarzut zatrzymania zgłaszany przez banki nie ma podstaw prawnych. Umowa o kredyt we frankach nie jest umową wzajemną
Frankowicze, którzy zdecydują się pozwać bank, nie muszą obawiać się tzw. zarzutu zatrzymania. Zarzut zatrzymania jest taką instytucją, którą stosuje się, gdy mamy charakter wzajemny umowy. Takiego charakteru z pewnością nie mają umowy o kredyt indeksowany lub denominowany do franka szwajcarskiego. O kwestii zasadności zgłaszania tego zarzutu w przypadku sporów o nieuczciwy kredyt wypowiadał się adw. Wiktor Budzewski w programie „Okiem byłej frankowiczki”.
„W sytuacji, w której stwierdzamy, że umowa jest nieważna, a ta umowa jest umową wzajemną, to ustawodawca przewidział możliwość podniesienia zarzutu zatrzymania. Czyli to jest zarzut hamujący, tj. „ ja ci nie oddam, dopóki ty de facto mi nie oddasz”. To wszystko sprowadza się do tego, żeby zwrot tych świadczeń, które były co do zasady spełnione jednocześnie, w przypadku nieważnej umowy również nastąpił jednocześnie. To jest przede wszystkim zarzut, który chroni dłużnika i jednocześnie wierzyciela przed tym, że druga strona np. już nie będzie w stanie spełnić świadczenia wzajemnego. Według mnie przepis brzmi tak, że możemy go zastosować tylko i wyłącznie do umów wzajemnych” – tłumaczy adw. Budzewski. – „Ja stoję na stanowisku, że kredyt we frankach umową wzajemną nie jest. Bowiem, żeby można było mówić o wzajemności umowy, to po obydwu stronach powinny być świadczenia ekwiwalentne. Ta ekwiwalentność jest podstawą bytu umowy wzajemnej. Czyli przy umowie sprzedaży, jak sprzedaje Pani samochód i za to dostaje cenę, mamy ekwiwalent, ekwiwalentem samochodu jest cena. Przy umowie kredytu de facto zobowiązaniem banku jest oddanie do dyspozycji, czyli bank wykłada pieniądze i mówi: „jeżeli potrzebujesz, to do tej kwoty możesz z tych środków skorzystać”. Jeżeli ktoś wykorzysta tę kwotę kredytu, to zobowiązaniem zwrotnym jest oddanie tej kwoty z odsetkami. Niektórzy zwracają uwagę, że ten element odsetkowy świadczy o pewnej wzajemności. Czyli to jest ten ekwiwalent, że wykorzystujemy tę kwotę i ekwiwalentnie płacimy od tego odsetki. Natomiast, o ile możemy mówić, że umowa kredytu jako taka, czyli taka czysta umowa kredytu byłaby tą umową wzajemną, o tyle według mnie jednak tą umową wzajemną nie będzie umowa kredytu indeksowanego czy denominowanego” – kontynuuje.
Całość rozmowy z adwokatem Wiktorem Budzewskim można obejrzeć na naszym kanale YouTube: Okiem Byłej Frankowiczki #44 Mec. Wiktor Budzewski / Zarzut zatrzymania i inne straszaki banków . Obejrzyj poniżej:
Zarzut zatrzymania. Franki szwajcarskie nie były wypłacane frankowiczom, dlatego nie można mówić o świadczeniach ekwiwalentnych
Problemem przy umowach frankowych jest również to, że frankowicz, podpisując umowę, nie znał i nie mógł przewidzieć kwoty, jaką będzie musiał zwrócić do banku.
„W umowie kredytu indeksowanego de facto mamy postawioną kwotę do dyspozycji, załóżmy 100.000 zł, przy kursie CHF 2.0 była ona oczywiście przeliczana na moment wypłaty. Czyli na moment podpisywania umowy, my nie znamy wartości naszego zobowiązania, które będziemy musieli oddać” – mówi adw. Budzewski. – „Nie znamy w ogóle kwoty we franku. Czyli bierzemy kwotę 100.000 zł i nie wiemy, co mamy za to oddać. Jak można tu stawiać znak równości? Tak samo nie wiemy, ile będziemy mieli do oddania odsetek. Bo odsetki są przecież liczone od kwoty zobowiązania we franku szwajcarskim. To jest jedna wielka niewiadoma. Więc tu znaku równości nie można postawić. A jeżeli nie mamy znaku równości nawet subiektywnego, to jak my możemy mówić o czyśmy, że jest ekwiwalentne? A jeżeli nie mamy ekwiwalentności, to nie mamy umowy wzajemnej” – kontynuuje.
Zarzutu zatrzymania nie można skutecznie podnieść, gdy kredytobiorcy już zwrócili kapitał w całości
Należy zauważyć, że w większości sporów sądowych o nieuczciwy kredyt we frankach kapitał udzielony kredytobiorcom został przez nich spłacony w całości bądź w zasadniczej jego części. Toteż nie ma żadnych podstaw, aby roszczenie banku było chronione prawem zatrzymania.
„Zarzut zatrzymania jest zarzutem tzw. hamującym, czyli do momentu, kiedy my nie zaoferujemy, że zwrócimy kwotę, czy zwrócimy to świadczenie wzajemne, które otrzymaliśmy, to wtedy bank nie spełni swojego świadczenia. Tutaj oczywiście będzie kilka scenariuszy. Zakładam, że w przeważającej większości frankowicze albo już spłacili kapitał, albo się do tego poziomu zbliżają. Zwrot tego kapitału powinien być oczywiście w kwotach nominalnych, bo zarzut zatrzymania odnosi się tylko do świadczeń będących ekwiwalentem. Jeżeli bank wypłacił kwotę 100.000 zł, to do momentu zaoferowania zwrotu tych 100.000 zł de facto nie będzie można żądać zwrotu kwoty, którą się wpłaciło do banku. Natomiast jeżeli ktoś spłacił więcej, to też nie ma ryzyka, bo rozliczenie nadwyżki jest jak najbardziej możliwe, ponieważ można zaoferować zwrot kwoty nominalnej i żądać tej nadwyżki” – mówi Wiktor Budzewski.
Zarzut zatrzymania to nadużycie prawa. Jeżeli frankowicz otrzymał wyrok z zarzutem zatrzymania, to może wnieść skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego
Próba zastosowania prawa zatrzymania przez banki jest sprzeczna z ochroną konsumenta. Banki stosowały toksyczne klauzule w kredytach frankowych i powinny za to ponieść teraz odpowiednie konsekwencje. Natomiast powoływanie się na zarzut zatrzymania jest próbą ominięcia obowiązującego prawa.
„Należy pamiętać jeszcze o jednej rzeczy, która świadczy na niekorzyść zarzutu zatrzymania. Wg mnie jest to swego rodzaju nadużycie prawa. W mojej ocenie roszczenia banku są przedawnione. Ja cały czas na takim stanowisku stoję. Po pierwsze, nie trzeba składać żadnego oświadczenia, co do tego, czy umowa jest ważna czy nie ważna. Czy chce skorzystać z ochrony, czy nie chcę. Dyrektywa jest tutaj jasna, przepisy kodeksu cywilnego są oczywiste i żadnej trwałej bezskuteczności według mnie nie ma” – mówi adw. Budzewski. – „Prędzej czy później ktoś zwróci się do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z prostym pytaniem, czy konsument musi składać jakieś oświadczenie woli, czy go nie musi, żeby być objętym ochroną. Przepis jest jasny – klauzule są niedozwolone i są bezskuteczne dla konsumenta. Jeżeli roszczenia banku są przedawnione, to wymaganie od konsumenta złożenia oświadczenia woli , że on coś zwróci, spowoduje uznanie roszczenia. Zatem takim wyrokiem de facto sąd zmusza konsumenta, żeby przerwał bieg przedawnienia roszczenia banku, a jeżeli będzie przerwany bieg przedawnienia, to wtedy bank będzie mógł złożyć swoje oświadczenie o potrąceniu. Dlatego, jeżeli mamy wyrok z zarzutem zatrzymania, to warto rozważyć pójście do Sądu Najwyższego ze skargą kasacyjną i rozstrzygnąć tę kwestię, czy taki zarzut zatrzymania może być podniesiony skutecznie, czy też nie powinien być podnoszony. Zresztą o to, czy umowa kredytu indeksowanego jest umową wzajemną, zostało już skierowane pytanie do Sądu Najwyższego. Także zakładam, że za jakiś czas ta kwestia powinna być rozstrzygnięta zero-jedynkowo. Natomiast, tak jak mówię, jeżeli ktoś ma taki wyrok, to na pewno powinien rozważyć, żeby zwrócić się jeszcze z tą kwestią do Sądu Najwyższego, o ile oczywiście może”- kontynuuje.
Kiedy rozpoczyna się bieg przedawnienia roszczeń banku? Kredyty frankowe zawierają ponad 350 klauzul niedozwolonych wpisanych do rejestru UOKiK
Z kwestią zarzutu zatrzymania łączy się problem określenia tego, kiedy rozpoczyna się bieg przedawnienia roszczenia banku. Przypominamy, że bank jako przedsiębiorca ma trzy lata na dochodzenie swoich roszczeń, po tym czasie roszczenie banku jest przedawnione. Jeżeli bank ma już przedawnione roszczenia, to nie może skutecznie podnieść zarzutu zatrzymania. W naszej opinii bieg przedawnienia roszczeń banku powinien rozpoczynać się z chwilą wpisania danej klauzuli niedozwolonej do rejestru UOKiK. A klauzule abuzywne stosowane przez banki były wpisywane do tego rejestru na przestrzeni lat 2009-2011.
„W Polsce obowiązuje rejestr klauzul niedozwolonych i to, że mamy w Polsce w ogóle ten rejestr klauzul niedozwolonych, bardzo jaskrawo pokaże nam, jak różne mogą być terminy przedawnienia roszczeń konsumenta i roszczeń banku” – mówi adw. Budzewski. – „Z chwilą wpisu do rejestru klauzul niedozwolonych banki już wiedziały, że mają klauzule niedozwolone i powinny podjąć jakieś działania naprawcze. Skoro tego nie zrobiły, to powinny ponieść tego konsekwencje”.
Założeniem rejestru klauzul niedozwolonych UOKiK jest ochrona konsumentów. Natomiast innych przedsiębiorców ma przestrzegać przed stosowaniem takich klauzul.
Frankowicze mogą ubiegać się o unieważnienie kredytu oraz zwrot pieniędzy nawet po 10 latach i całkowitej spłacie zadłużenia
Prawo stoi po stronie frankowiczów, którzy są chronieni przepisami kodeksu cywilnego oraz dyrektywami unijnymi. Ponadto uchwała SN z 7 maja 2021 r. wydana w siedmioosobowym składzie w sprawie III CZP 6/21 jest bardzo korzystna dla kredytobiorców. Bowiem Sąd stwierdził, że:
- Kierując się dotychczasowym orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, należy uznać, że bieg terminu przedawnienia roszczeń restytucyjnych konsumenta nie może się rozpocząć zanim dowiedział się on lub, rozsądnie rzecz ujmując, powinien dowiedzieć się o niedozwolonym charakterze postanowienia. Należy bowiem uznać, że dopiero wówczas mógł wezwać przedsiębiorcę do zwrotu świadczenia (por. art. 455 k.c.), tj. podjąć czynność, o której mowa w art. 120 § 1 k.c.
- Sąd Najwyższy wyjaśnił, że ze względu na przyznaną kredytobiorcy-konsumentowi możliwość podjęcia wiążącej decyzji co do sanowania niedozwolonej klauzuli i co do zaakceptowania konsekwencji całkowitej nieważności umowy (i sprzeciwienia się zarazem udzieleniu mu ochrony przed tymi konsekwencjami przez wprowadzenie regulacji zastępczej), należy uznać, iż co do zasady termin przedawnienia tych roszczeń może rozpocząć bieg dopiero po podjęciu przez kredytobiorcę-konsumenta wiążącej decyzji w tym względzie.
Zgodnie z tą uchwałą termin przedawnienia roszczeń konsumenta rozpoczyna się z chwilą, kiedy konsument dowiedział się o tym, że w jego umowie są klauzule niedozwolone bądź przy dołożeniu należytej staranności powinien był się dowiedzieć. Czyli może to być chwila, kiedy konsument skontaktował się kancelarią prawną, w celu przeanalizowania umowy kredytu. Dopiero w tym momencie realizuje się wskazana przez Sąd Najwyższy przesłanka rozpoczynająca bieg terminu przedawnienia roszczeń frankowicza względem kredytodawcy. Toteż w wielu przypadkach bieg przedawnienia roszczeń nawet nie rozpoczął jeszcze swojego biegu.
Nie jest więc tak, że 10-letni termin przedawnienia liczy się osobno od każdej nienależnie uiszczonej przez frankowicza raty kredytu. Bieg przedawnienia roszczenia liczony jest dopiero od momentu, kiedy kredytobiorca dowiedział się, że w jego umowie są klauzule niedozwolone. Zatem jeżeli frankowicz nawet spłacił swój kredyt kilka lat temu, to potencjalnie w dalszym ciągu może się domagać zwrotu wszelkich zapłaconych rat kredytu na rzecz banku w związku z wykonywaniem nieważnej umowy.
Rok 2022 to będzie rok frankowiczów!
Frankowicze zdecydowanie wiodą prym w sądach i banki drżą przed kolejnymi pozwami. Wygranych wyroków kredytobiorców przybywa w lawinowym tempie. Na początku tego roku członkowie społeczności Życie Bez Kredytu cieszą się rekordową liczbą zwycięstw w sporach z bankami. O wszystkich naszych ostatnich sukcesach można przeczytać na blogu Kamila Chwiedosika: Wygrane wyroki członków społeczności Życie Bez Kredytu.
„Już końcówka 2021 roku od września w górę była bardzo dobrą końcówką roku. Na początku 2021 roku, gdy do sądu wpłynął pozew o unieważnienie kredytu we frankach, to sprawa często stawała w miejscu i w ogóle nie szła do przodu, bo sądy zawieszały postępowania. Jednak we wrześniu 2021, kiedy Sąd Najwyższy po raz kolejny uznał, że nie podejmie uchwały i zwrócił się z pytaniami do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, sądy apelacyjne oraz sądy pierwszej instancji przestały oglądać się na tę uchwałę i zaczęły podejmować sprawy, czy to z urzędu, czy na wniosek, czy poprzez uchylanie postanowień o zawieszeniu. Większość postępowań ruszyła z kopyta i faktycznie widzę bardzo duży ruch, jeżeli chodzi o sprawy sądowe. Potrafimy mieć nawet kilka spraw jednego dnia, sądy wyznaczają wokandy jedna po drugiej. Także według mnie to jest bardzo dobry czas , bo faktycznie nie stoi już nam nic na przeszkodzie, żeby te sprawy rozwiązywać i rozstrzygać” – mówi adw. Wiktor Budzewski.