W tym artykule przedstawimy fakty, które udowodnią, że tezy stawiane w publikacji „Rzeczpospolitej” z dnia 18.03.2021 pt. „Leszek Balcerowicz: Destrukcyjne odszkodowania dla frankowiczów” nie są oparte na obiektywnych przesłankach. To kolejne wylewanie żali sektora bankowego i nieuprawniona próba dekryminalizacji działań wielu banków, które udzielały kredytów waloryzowanych w CHF. Każdy ma prawo do własnej opinii, ale były Minister Finansów oraz Prezes NBP nie może sobie pozwolić na mijanie się z prawdą i przeinaczania faktów.
Kim jest i dlaczego broni nieuczciwe banki?
Leszek Henryk Balcerowicz (ur. 19 stycznia 1947 w Lipnie) – polski polityk i ekonomista, doktor habilitowany nauk ekonomicznych, nauczyciel akademicki SGH (źródło: Wikipedia). Poza wielką karierą polityczną, jako prezes NBP w latach 2001-2007 jest po części oraz pośrednio poprzez zaniechanie, osobą odpowiedzialną za umożliwienie bankom udzielanie ekstremalnie ryzykownych oraz toksycznych kredytów indeksowanych i denominowanych do CHF.
Dlaczego w czasie, kiedy mógł jako głowa banku centralnego, posiadając wiele instrumentów, m.in. Generalny Inspektorat Nadzoru Bankowego (czyli do 2007 r. poprzednika Komisji Nadzoru Finansowego) biernie przyglądał się jak banki stosując klauzule abuzywne wprowadzały setki tysięcy Polaków w spiralę niespłacalnego zadłużenia? Dlaczego jako wybitny ekspert z zakresu bankowości pozwolił okradać obywateli swojego kraju przez instytucje, które miał pod swoim nadzorem? Oczywiście odpowie, że to nie on, że to zapewne źli politycy jednej czy drugiej strony, albo przedstawi dziesiątki innych argumentów, iż nic nie mógł zrobić. Natomiast będąc Prezesem NBP z pewnością doskonale zdawał sobie sprawę jako doświadczony ekonomista, były Minister Finansów, że tego rodzaju produkty są nieodpowiednie dla konsumentów. Z jakiego więc powodu nic wówczas nie uczynił w kierunku wprowadzenia zakazu udzielania kredytów opartych na arbitralności, tj. dowolności w kształtowaniu świadczenia przez banki?
Tego się zapewne nigdy nie dowiemy, ale możemy się domyślać. Wystarczy dodać 2+2. Z tego samego zapewne powodu dziś broni banki. Obrona ta jest wyjątkowo perfidna i histeryczna.
Kredyty we frankach – co na ich temat uważa obecnie ?
Od razu rzuca się w oczy, że Leszek Balcerowicz przygotował pokrętną konstrukcję rozumowania. Ma ona na celu doprowadzić do polaryzacji Polaków. Stawia fałszywą tezę prowadzącą do bezpodstawnego twierdzenia, że prawomocne orzeczenia sądów oparte na obiektywnej ocenie materiału dowodowego i przepisach prawa, spowodowałyby niepowetowane straty dla pozostałej części społeczeństwa, która nie jest zaangażowana w te nieuczciwe kredyty:
„(…)sprawa nie rozgrywa się tylko między frankowiczami a bankami, ale nade wszystko – miedzy frankowiczami a resztą społeczeństwa. A im bardziej skrajne byłoby rozstrzygnięcie, tym bardziej naruszałoby ono elementarne zasady prawa i sprawiedliwości, i tym bardziej destrukcyjne byłoby dla gospodarki i – w efekcie – dla społeczeństwa. Nie jest więc tak, że im bardziej uwzględni się argumenty nazywane „ekonomicznymi”, tym bardziej narazi się na szwank względy prawne.”
Panie Profesorze, bo tak do Pana również można się zwracać: bardzo złudna i w żaden sposób nieuzasadniona retoryka, a nawet histeria, niczym wypowiedź ekonomicznego głupka lub ignoranta prawa. Jednak Pan jest Profesorem akademickim, doktorem habilitowanym nauk ekonomicznych, więc coś tu nie gra. Znowu dodajmy 2+2.
Wyjaśnienie: frankowicze walczą o zwrot nienależnego świadczenia, a nie o odszkodowanie itp. Dla przypomnienia: Uchwała Sądu Najwyższego z dnia 16.02.2021, wydana przez wybitnych Sędziów, największe autorytety prawa cywilnego w Polsce:
Prezes SN Dariusz Zawistowski (przewodniczący)
SSN Anna Owczarek
SSN Roman Trzaskowski (sprawozdawca)
Treść uchwały:
„Stronie, która w wykonaniu umowy kredytu, dotkniętej nieważnością, spłacała kredyt, przysługuje roszczenie o zwrot spłaconych środków pieniężnych jako świadczenia nienależnego (art. 410 § 1 w związku z art. 405 k.c.) niezależnie od tego, czy i w jakim zakresie jest dłużnikiem banku z tytułu zwrotu nienależnie otrzymanej kwoty kredytu.”
Skoro sądy w znakomitej większości spraw od przynajmniej dwóch lat wydają orzeczenia unieważniające kredyt na podstawie teorii dwóch kondycji (dla przykładu prawomocne wyroki członków społeczności ŻBK: sygn. akt VI ACa 332/19 lub VI ACa 501/19), to znaczy że pieniądze najpierw były w sposób nieuprawniony pobrane przez bank od frankowicza, potem sąd zdecydował prawomocnym wyrokiem o ich zwrocie, a następnie wygrane pieniądze z banku mają z powrotem wrócić do kredytobiorcy. Gdzie tu jakakolwiek strata dla pozostałych Polaków, tych nie będących wcześniej oszukanymi przez banki?
Na marginesie tylko należy dodać, że nie wszystkie pieniądze wrócą już do frankowiczów, gdyż co miesiąc jedna rata kredytu zostaje przedawniona. Każda rata przedawnia się sukcesywnie 10 lat wstecz. Nie jest przedawnione całe roszczenie, tylko co miesiąc jedna wpłata, obecnie można dochodzić roszczeń majątkowych od kwietnia 2011 do dziś. Jednakże na podstawie mechanizmu przedawnienia co roku przedawnia się ok. 8 mld zł roszczeń frankowiczów.
Dlatego tak bardzo zależy poplecznikom sektora bankowego, aby stawiać takie tezy jak Leszek Balcerowicz i przez to spowodować odstąpienie lub odłożenie decyzji o pozwaniu banku. Taka propaganda pozwoliła już przedawnić się do 2011 roku roszczeniom w zawrotnej kwocie ponad 40 mld zł, które bezpowrotnie pozostaną w bankach, mimo że zostały pobrane w sposób niezgody z prawem z wykorzystaniem klauzul abuzywnych. Co miesiąc propaganda banków prowadzi do dalszego przedawniania rat, a więc kolejnych zysków dla sektora, a strat dla konsumentów.
Leszek Balcerowicz (L.B.) się rozkręca, teraz najlepsze …
W dalszej części publikacji autor zupełnie już fantazjuje. Do tego fantazjuje w 7 punktach, żeby wyglądało to jak punktowanie boksera przez 7 rund, aby doprowadzić w końcu do nokautu. Niestety do nokautu argumentami nie doszło. Zamiast tego mamy ponownie do czynienia z kompromitacją autora. Polemika poniżej pod tekstem.
L.B.: „1. Najbardziej skrajne rozstrzygnięcia przeanalizowane przez UKNF podważyłyby stabilność systemu bankowego. Tylko człowiek prymitywny lub manipulant może głosić, że to byłaby sprawa samych banków. System bankowy to kluczowy składnik rynkowej gospodarki, a jego kryzys prowadzi do głębokich recesji bijących w całe społeczeństwo.”
Trzeba być zupełnym ignorantem ekonomicznym, żeby twierdzić, że nienależne świadczenie zwrócone kredytobiorcom spowoduje jakieś załamanie systemu bankowego. Skoro banki oddają, to znaczy, iż kiedyś zabrały. Za te pieniądze, które pobrały i wciąż pobierają nienależnie od frankowiczów wypłacono sobie sowite zyski oraz premie, kupiono wspaniałe biurowce, wydano potężne kwoty na reklamy z udziałem celebrytów itd.
Mimo tego, że banki większość pieniędzy przejadły, to na pewno została jeszcze spora ich część w majątku lub nieruchomościach. Banki odprowadzają już też od lat rezerwy do NBP właśnie z tytułu sporów sądowych na pokrycie strat. Obecnie jest to ponad 6 mld zł, a do końca 2022 roku szacuje się, że ta kwota przekroczy 20 mld zł. Do sądu poszło obecnie 10% frankowiczów. Nawet jeżeli zauważalna teraz ogromna fala kolejnych pozwów spowoduje wzrost spraw sądowych o dalsze 10 p.p. (%), to wciąż 80% frankowiczów będzie utrzymywało banki płacąc zawyżone w sposób nieuczciwy raty kredytu.
Obecny Prezes NBP Adam Glapiński deklaruje od wielu miesięcy pomoc bankom w systemowym rozwiązaniu problemu. Ale banki nie są zainteresowane, właśnie dlatego, iż mają świadomość faktu, że nic im się nie stanie, bo zawsze 80% frankowiczów to spory zysk.
Straty banków w sądach mogą być mniejsze, jeżeli ich prawnicy będą proponowali realne do zaakceptowania ugody sądowe oparte na nieważności umowy lub po prostu zaoszczędzą koszty nie składając apelacji. To jest jednak decyzja oraz strategia banków, co będzie miało wpływ na fakt ile ostatecznie poniosą strat. Jeżeli ustąpią, to stracą mniej. Idąc w zaparte poniosą większe koszty.
Więc jak? Dalej straszymy Polaków kryzysem i głęboką recesją bijącą w całe społeczeństwo, czy dodajemy 2+2.
L.B.: „2. Banki najbardziej dotknięte stratami mogłyby stać się na mocy ustawy o „Przymusowej restrukturyzacji….”, będącej w dyspozycji KNF i Bankowego Funduszu Gwarancyjnego (BFG), celem przejęć przez państwowe banki, tak jak to się stało z Idea Bankiem Leszka Czarneckiego. W efekcie wzrósłby udział banków narażonych na wpływy polityków, co byłoby ustrojowym wstrząsem. A już teraz, po nacjonalizacji PEKAO i Alior Banku tylko Białoruś i Rosja wyprzedzają nas w Europie pod względem udziału w sektorze bankowym banków kontrolowanych przez rządzących polityków.”
Argument zupełnie bez związku ze sprawą frankowiczów. Wycieczka polityczna autora. Jeżeli któryś bank z uwagi na prowadzenie w sposób nieuczciwy swojego biznesu utraci płynność – tzn. kapitały własne będą za niskie – to są stosowne regulacje, które doprowadzą do unicestwienia problemu. Banki komercyjne nie upadają. Ich aktywa są przejmowane. W postanowieniu o ogłoszeniu upadłości sąd ustanawia kuratora do reprezentowania banku w postępowaniu upadłościowym. Do kuratora stosuje się przepisy art. 187 ust. 3 i 4. (Dz.U.2020.1228). Ponadto Bankowy Fundusz Gwarancyjny może zostać ustanowiony kuratorem na swój wniosek.
Od dawna wiadomo, że takie banki jak np. Getin Noble Bank SA mają problemy z kapitałami własnymi. Te kłopoty mają miejsce już od dłuższego czasu, zanim pierwszy frankowicz pozwał bank. Jeżeli aktywa banku zostaną przejęte przez inny bank (np. przejęcie toksycznego Idea Banku SA przez PEKAO SA), to nic się nie wydarzy. Codziennie przedsiębiorstwa na całym świecie przejmują inne firmy, nie ma w tym nic dziwnego. Nie ma nawet czego tu komentować. Politykę zostawiamy z boku.
L.B.: „3. Nawet w mniej skrajnych przypadkach koszty wyznaczonych przez sądy rekompensat dla frankowiczów musieliby ponieść – m.in. poprzez podwyższone opłaty bankowe wszyscy klienci banków, a więc przede wszystkim ci, którzy powstrzymali się od zaciągania kredytów we frankach szwajcarskich. To byłaby rażąca niesprawiedliwość.”
Fałsz. Rażąco niesprawiedliwe było i wciąż jest zachowanie banków. Podnoszenie opłat bankowych przynosi im zawsze zyski, robią to nieprzerwanie od wielu lat. Każda wymówka jest dobra. Ale na całe szczęście jest konkurencja i sporo banków, które nie są „umoczone” w biznes frankowy. Każdy może sobie więc wybrać bank, który nie będzie podnosił opłat, co według tej żenującej tezy byłoby spowodowane przez tych „złych” frankowiczów.
Zapewne Pan Profesor nie zajmuje się codziennie w sądach sprawami wytaczanym bankom, ale my to robimy od 6 lat. Należałoby więc przytoczyć fragmenty jednego z wyroków wydawanych masowo przez Sąd Apelacyjny w Warszawie. Są to już fakty notoryjne:
„To, że powód dokonał wyboru kredytu indeksowanego do waluty CHF nie oznacza bowiem, że wyraził zgodę na regulowanie w ramach tej umowy swoich praw i obowiązków w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami czy też, że wyraził zgodę na rażące naruszenie jego interesów.”
„Stwierdzić tym samym należy, że wynikający z umowy obowiązek kredytobiorcy ponoszenia kosztów spreadu walutowego stanowi nieuczciwą praktykę Banku, mającą zagwarantować mu dodatkowe oprócz charakterystycznego dla umowy kredytu oprocentowania, wynagrodzenie. Jak trafnie określił to powód, w wyniku mechanizmu wirtualnej jedynie wymiany waluty zwiększa się zysk Banku i zwiększa się zobowiązanie kredytobiorcy.”
Można podać setki fragmentów takich wyroków mówiących o działaniu banków w sposób nieuczciwy. Jednak efekcie tego frankowicze nie domagają się rekompensat, jak raczy twierdzić autor (chociaż mają do tego prawo), a żądają zwrotu nienależnego świadczenia. Zły dobór słów czy celowa manipulacja Panie Profesorze? Instytucja odszkodowania nakierowana jest na rekompensatę szkody majątkowej, natomiast zadośćuczynienie – szkody niemajątkowej. Żadne z tych roszczeń nie jest kreowane w ramach pozwów przeciwko bankom udzielających toksyczne kredyty waloryzowane w CHF. Jeszcze.
Co do zawyżonych opłat bankowych, które rzekomo będą ponosili, jak to „pięknie” określił autor: „wszystkim ci, którzy powstrzymali się od zaciągania kredytów we frankach szwajcarskich”.
Po pierwsze, żeby Pan Profesor nie przekazywał studentom SGH nieprawdziwych informacji: kredyty nie były udzielane we frankach szwajcarskich, a w złotówkach i jedynie waloryzowane do CHF w różne sposoby, np. poprzez indeksacje lub denominację. Sugerujemy Panu Profesorowi zapoznanie się przed kolejnym wykładem z raportem NIK pt. „Kredyty frankowe: Państwo pozwoliło bankom na zbyt wiele”. Tu wszystko jest opisane w sposób nie budzących żadnych wątpliwości. Z uwagi na fakt, że raport obejmuje również lata 2005-2007 (początek udzielania tych kredytów na masową skalę), to przy okazji dowie się Pan może w końcu, czego Pan nie zrobił, a powinien był zrobić, chociażby pośrednio, jako Prezes NBP w sprawie udzielania tych nieuczciwych produktów konsumentom. Miłej lektury: https://www.nik.gov.pl/aktualnosci/kredyty-frankowe-panstwo-pozwolilo-bankom-na-zbyt-wiele.html
No i na koniec tej rundy. Czy mógłby Pan wyjaśnić przy okazji czy osoby, które jednak „nie powstrzymały się” od zaciągnięcia kredytu uzależnionego od CHF w instytucjach nazywanych wówczas zaufania publicznego, popełniły jakiegoś rodzaju przestępstwo lub wykroczenie? Powstrzymanie to brzmi tak jakby te osoby zrobiły coś złego, niezgodnego z prawem. Bo już jesteśmy o krok od takiej tezy, że 900.000 frankowiczów zmusiło banki siłą czy też pod groźbą, aby te wymyśliły nieuczciwy produkt, potem wcisnęły go korzystając z całej rzeszy „doradców kredytowych”, a na koniec tak przebiegły plan ma mieć swoje uwieńczenie po 15 latach w sądach. Jeżeli przekroczy Pan Profesor granicę absurdu, to wkroczy Pan do krainy zwanej Fantasmagoria.
Panie Profesorze, znów nietrafione argumenty, kłania się 2+2.
L.B.: „4. Rozstrzygnięcia, które by oznaczały, że frankowicze zostaną potraktowani lepiej niż ci, którzy zaciągnęli kredyty w złotych (tzw. złotowicze) byłyby kolejną drastyczną niesprawiedliwością. Albowiem ci, którzy w dążeniu do uzyskania specjalnych korzyści (niższych stóp procentów od zaciągniętych kredytów frankowych) zdecydowali się na dodatkowe ryzyko, zostaliby zwolnieni z kosztów tego ryzyka i potraktowani lepiej niż złotowicze. Niezgodne z poczuciem sprawiedliwości byłoby też generalne zwolnienie frankowiczów od odpowiedzialności za podjęte ryzyko kursowe, zwłaszcza że jego koszty, jak wspomniałem spadłby na innych”.
Apogeum głupoty, przepraszam ale nie da się tego inaczej nazwać. To frankowicze zostali perfidnie wprowadzeni w błąd oraz oszukani przez banki i właśnie to jest drastyczną niesprawiedliwością. Przez 12-15 lat ich życie, a czasu nie można zwrócić, jest w sposób nieodwracalny zniszczone przez pazernych banksterów. Przyszłość również nie jest usłana różami. Zmienić to może tylko prawomocny wyrok sądu, bo banki jak rasowi kryminaliści idą w zaparte, na zasadzie: „to nie moja ręka”. Czy Pan Profesor mógłby sobie pozwolić na chwilę refleksji lub pokusić się o empatię…
Co autor miał na myśli pisząc „frankowicze zostaną potraktowani lepiej” ? Pytanie na zawsze pozostanie retoryczne. Brak słów, że tak wykształcona i doświadczona życiowo osoba pozwala sobie na nieobiektywne, a co gorsza nieuzasadnione niczym opinie kierowane do osób pokrzywdzonych, będącymi ofiarami nieuczciwych banków. Żadne straty banków z nielegalnego procederu nie wpłyną na innych klientów banków, gdyż nie występuję związek przyczynowo skutkowy między zwrotem nienależnie pobranego świadczenia, a cenami usług na konkurencyjnym rynku, nawet tak regulowanym jak rynek bankowy. To jest demagogia wpisująca się w propagandę banków.
Kolejna histeria autora: „Albowiem ci, którzy w dążeniu do uzyskania specjalnych korzyści (niższych stóp procentów od zaciągniętych kredytów frankowych) zdecydowali się na dodatkowe ryzyko” – czy ktoś może wytłumaczyć co to jest za konstrukcja logiczna. Od wybitnego ekonomisty można oczekiwać logiki wypowiedzi i przedstawienia dowodów na swoje wywody. Jakie to niby specjalne korzyści są wpisane w umowy kredytowe waloryzowane do CHF? Czy autorowi chodzi o LIBOR, czyli standardową stopę procentową dla kredytów z wbudowanym przez bank mechanizmem odnoszącym się do franka szwajcarskiego? Przecież to pomysł banków, żadna specjalna korzyść.
Natomiast druga część tego zdania to niestety ale przejaw już perfidnego stanowiska procesowego sektora bankowego. Otóż żaden bank nie odebrał pisemnego oświadczenia od frankowicza, że ten jest świadomy niczym nieograniczonego ryzyka związanego z tego rodzaju kredytem. Zarówno nie było ono przedstawione przez „doradców kredytowych”, ani też nie wynika to z materiału dowodowego zebranego w niemal 1000 postępowaniach sądowych prowadzonych przez ekspertów prawa finansowego i ekonomii w imieniu oraz na rzecz członków społeczności Życie Bez Kredytu. Co więcej oświadczenia przygotowane przez banki i popisywane przez kredytobiorców, najczęściej bez ich stosownego omówienie ze strony pracowników banków, były nawet wprowadzające w błąd, np. poprzez wskazanie maksymalnego kursu 2,88 CHF/ PLN.
Ponownie autor mija się z prawdą i bezpodstawnie dyskredytuje frankowiczów, czyli 2+2, idziemy dalej.
L.B.: „5. Rozstrzygnięcia wymienione w pkt. 4 gwałciłyby też kardynalną zasadę zdrowej gospodarki i elementarnej moralności, wedle których ludzie odpowiadają za swoje dobrowolne czyny. Byłyby one ze strony sądów zachętą do nieodpowiedzialności, nazywanej w ekonomii „ryzykiem moralnym” (ang. moral hazard).”
Nic bardziej mylnego Panie Profesorze. Nie taki ma być skutek i sankcja odstraszająca dla nieuczciwego przedsiębiorcy. Za winą idzie kara. Zawsze tak było i będzie. Nieuchronność kary ma działać prewencyjnie na społeczeństwo. Racja jest po stronie frankowiczów, chociażby dlatego, że niemoralne byłoby w stosunku do swoich dzieci (ryzyko wejścia w dorosłe życie z ogromnym długiem hipotecznym) oraz ogólnie gospodarki, pozostawienie kredytu na przyszłość. W swoim raporcie Narodowy Instytut Studiów Strategicznych stanął na stanowisku, że bierność i nie pozywanie banków kosztuje społeczeństwo 22 mld złotych rocznie, co jest równoważne 1,22% PKB i oznacza ubytek podatkowy budżetu rzędu 3,85 mld zł rocznie.
Dokładnie jest więc odwrotnie niż pisze autor, gdyż to zachowanie banków pogwałca kardynalną zasadę zdrowej gospodarki i elementarnej moralności. Banki najpierw pobierały od frankowiczów nienależne świadczenie korzystając z mechanizmów opartych na klauzulach abuzywnych, a mimo powszechnej już wiedzy na ten temat ( np. Rejestr klauzul niedozwolonych UOKIK lub Mapa klauzul niedozwolonych w umowach kredytów „walutowych” Rzecznika Finansowego), udają że nic złego się nie stało. Jeżeli ktoś uważa, że moralnym jest nie branie odpowiedzialności za krzywdy wyrządzone setkom tysięcy konsumentom, to mamy inne pojęcie moralności.
Niestety to prowadzi do ostrej polaryzacja opinii w dyskusji o kredytach waloryzowanych we franku. W social mediach wiele osób krytykuje z tego powodu frankowiczów, gdyż hołdowanie takiemu podejściu jak przedstawia Pan Profesor powoduje zawiść, co wynika z braku wiedzy tych osób. To powoduje następnie grubiańskie zachowanie się na różnych forach internetowych wobec frankowiczów i ich obrażanie. Natomiast obiektywnie mówiąc, to frankowicze oraz ich rodziny są pokrzywdzeni, a właśnie teraz nadszedł czas wymierzenia sprawiedliwości nieuczciwym bankom w sądzie.
Ponownie więc takie nieetyczne zarzuty wobec kredytobiorców są niczym nie uprawnione. Czyżby kolejny dowód na 2+2 ?
L.B.: „6. Skrajne stanowiska byłyby sprzeczne z ogólnymi klauzulami prawa, takimi jak: zasada współżycia społecznego czy zasada proporcjonalności, o czym dalej.”
Co do tych opinii trudno w ogóle otworzyć szerszą polemikę, gdyż są one zupełnie karczemne. Czyżby autor czym dalej szukał argumentów, tym bardziej obniżał się w butelce poziom jakiegoś zacnego trunku? To jest wręcz niepojęte, żeby zarzucać frankowiczom złamanie zasad współżycia społecznego. Jeżeli Pan Profesor nie wie, to przytoczymy pewną definicję:
Klauzule abuzywne, zwane również klauzulami niedozwolonymi, są to zapisy w umowie, które kształtują prawa i obowiązki kredytobiorcy w sposób sprzeczny z powszechnie obowiązującym prawem oraz rażąco naruszają dobre obyczaje i interesy kredytobiorcy.
Przyjmuje się ogólnie, że sprzeczne z dobrymi obyczajami są te postanowienia wzorca umownego, które kształtują prawa i obowiązki konsumenta, nie pozwalając na realizację takich wartości jak szacunek wobec partnera, uczciwość, szczerość, zaufanie, lojalność, rzetelność.
Kto stosował klauzule abuzywne? Frankowicze czy banki? Panie Profesorze teraz już chyba Pan wie, a jeżeli wciąż nie, to proszę zadzwonić do UOKiK lub Rzecznika Finansowego na infolinię. Z pewnością otrzyma Pan Profesor tam stosowną odpowiedź.
Być może runda 7 argumentów została przygotowana już o poranku nazajutrz, z bardziej trzeźwym rozumem. Zobaczymy. Póki co ponownie 2+2.
L.B.: „7. Wreszcie, społeczno-gospodarcze, ustrojowe i moralne skutki któregoś z bardziej skrajnych rozstrzygnięć roszczeń frankowiczów nie dałyby się ukryć, a stawałyby się dotkliwie jasne – najpierw pod wpływem nieuchronnie krytycznych komentarzy, na które takie rozstrzygnięcia by zasługiwały, potem, gdy owe skutki zaczęłyby się materializować. Nie trudno sobie wyobrazić wstrząs dla autorytetu sądów, których niezależność jest przecież od lat atakowana przez obecną władzę. Na czele tych ataków stoi Z. Ziobro, który jednocześnie jest agresywnym obrońcą interesów frankowiczów. Trudno byłoby więc uniknąć wrażenia, że sądy głosują pod presją ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, a wbrew podstawowym zasadom.”
No niestety, ta runda prawdopodobnie jednak odbyła się pod wpływem. Zapewne to wpływ zakusów politycznych Pana Profesora, jednak nie nam to oceniać, nie mieszamy się w politykę. Natomiast daleko idącą manipulacją, a być może nawet pomówieniem, jest następująca opinia:
„Trudno byłoby więc uniknąć wrażenia, że sądy głosują pod presją ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, a wbrew podstawowym zasadom.”
Zawężając dyskusje do spraw sądowych frankowiczów, bo rozumiemy, że kolejna wycieczka polityczna Pana Profesora była tylko dygresją oraz chwilowym odejściem od tematu, to niestety nie odnajdujemy żadnych okoliczności faktycznych lub dowodów na uzasadnienie tezy stawianej w tej opinii. W szczególności trudno zrozumieć, jakie to „podstawowe zasady” wbrew którym sądy rzekomo głosują (raczej orzekają) szanowny autor miał na myśli.
Z uwagi, że zapewne nikt już nie ma wątpliwości, że tyrada Leszka Balcerowicza w „Rzeczpospolitej”, to kolejny odcinek propagandy banksterki, to jeszcze wyjaśnimy jedną kwestię. Otóż wyroki w sprawach frankowiczów zapadają nie tylko w oparciu o polskie prawo, ale w szczególności o orzecznictwo TSUE, które jest niejako nadrzędne wobec prawa krajowego. Zasada pierwszeństwa (prymatu) oznacza pierwszeństwo stosowania prawa unijnego przed prawem krajowym państw członkowskich. Zasada ta w tzw. ujęciu unijnym dotyczy wszystkich przepisów krajowych państw członkowskich, niezależnie od ich miejsca w hierarchii źródeł prawa, w tym przepisów konstytucyjnych.
Zapraszamy na webinar, by poznać orzecznictwo TSUE
Pan Profesor natomiast jest jak wiemy orędownikiem wyroków TSUE. Panie Profesorze, te same TSUE jest bezwzględne w stosunku do stosowania przez banki abuzywnych postanowień umownych, co więcej stoi po stronie konsumentów w sprawach przeciwko bankom od zarania dziejów. Proszę wobec tego nie zrzucać odpowiedzialności na frankowiczów lub na sądy, bo to Pana poplecznicy są wszystkiego winni, a my już jesteśmy na najlepszej drodze, żeby zastopować w sądach te krzywdy wyrządzone frankowiczom i doprowadzić do zwrotu przez banki nienależnie pobranego świadczenia każdemu z pokrzywdzonych. I to niezależnie czy Leszek Balcerowicz tego chce, czy nie.
Naszą opinię popierają członkowie społeczności Życie Bez Kredytu oraz prof. Ewa Łętowska, która potwierdza stanowisko frankowiczów!
