Blog Frankowicza

Przedawnienie roszczeń banku – opinia ekspercka

Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Email
Przedawnienie roszczeń banku – opinia ekspercka

Sąd Najwyższy w wyroku z dnia z dnia 16 lutego 2021 r. potwierdził, że rozliczenie upadłej umowy kredytu powinno odbywać się na zasadzie dwóch kondykcji. Oznacza to, iż każdej ze stron przysługuje odrębne roszczenie o zwrot świadczenia nienależnego (art. 410 § 1 w związku z art. 405 k.c.). Niedługo Izba Cywilna Sądu Najwyższego potwierdzi od którego momentu rozpoczyna się 3-letni bieg przedawnienia roszczeń banku. W naszej opinii bieg przedawnienia roszczenia banku o zwrot kwot wypłaconych rozpoczyna się od chwili wypłaty kredytu lub złożenia pozwu.

Dlaczego bieg przedawnienia roszczeń banku powinien rozpoczynać się z chwilą wypłaty kredytu?

Trzeba sobie powiedzieć otwarcie: za całą akcję udzielania kredytów frankowych, co można nawet ostro nazwać „kryminałem”, odpowiadają banki i regulator, czyli KNF. Mówi o tym raport NIK z 2018 roku: https://www.nik.gov.pl/aktualnosci/kredyty-frankowe-panstwo-pozwolilo-bankom-na-zbyt-wiele.html. Natomiast w swoim raporcie Narodowy Instytut Studiów Strategicznych stanął na stanowisku, że bierność i nie pozywanie banków kosztuje społeczeństwo 22 mld złotych rocznie, co jest równoważne 1,22% PKB i oznacza ubytek podatkowy budżetu rzędu 3,85 mld zł rocznie.

Nie tylko pod kątem prawnym ale i z czysto moralnego punktu widzenia banki są winne wszystkich nieszczęść, które dotknęły Frankowiczów. To one podłożyły minę i wciągnęły w pułapkę 900.000 polskich rodzin rażąco naruszając interes konsumentów. Doradcy wciskali kredytobiorcom ten toksyczny instrument przekonując, że to najlepsza możliwa opcja, a frank to najbardziej stabilna waluta w historii, mimo że takie kredyty były już w wielu krajach zakazane (np. Włochy, Australia). Wielu Frankowiczów ma poczucie przegranego życia z powodu tej jednej, błędnej decyzji, którą podjęli w wyniku wprowadzenia w błąd przez instytucję, która jawiła się jako instytucję zaufania publicznego. Teraz banki ponoszą karę, a karą tą jest teoria dwóch kondykcji czyli obowiązek zwrotu Frankowiczom wszystkich rat wpłacanych 10 lat wstecz od złożenia pozwu i wyzerowanie salda kredytu, bez obowiązku zwrotu czegokolwiek bankowi. 

Wielu pseudoprawników głosi tezę, że bankowi trzeba oddać kwotę pierwotnie wypłaconego kredytu. Nic bardziej mylnego. Nie taki ma być skutek i sankcja odstraszająca dla nieuczciwego przedsiębiorcy. Za winą idzie kara. Zawsze tak było i będzie. Nieuchronność kary ma działać prewencyjnie na społeczeństwo. Polaryzacja opinii w dyskusji o kredytach waloryzowanych we franku wynika albo z zawiści albo z braku wiedzy osób krytykujących stanowisko konsumentów. Natomiast obiektywnie mówiąc, to Frankowicze są pokrzywdzeni i nadszedł czas wymierzenia sprawiedliwości nieuczciwym przedsiębiorcom.    

Zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego z dnia 16 lutego 2021 r. (III CZP 11/20) nieważne kredyty waloryzowane do franka szwajcarskiego powinny być rozliczane zgodnie z zasadą dwóch kondykcji. Według tej zasady obu stronom upadłej umowy przysługują niezależne do siebie roszczenia o zwrot świadczeń. SN nie badał czy roszczenie banku jest przedawnione czy nie.  Zgodnie z polskim prawem przedsiębiorcom, w tym bankom, przysługuje 3-letni okres przedawnienia się roszczeń, natomiast konsumentowi – w przypadków umów frankowych, a w związku z tym zgodnie z prawem obowiązującym sprzed nowelizacji ustawy – 10-letni. Istotną kwestią jest ustalenie, od którego momentu rozpoczyna się bieg przedawnienia roszczeń. W uzasadnieniu uchwały III CZP 11/20 czytamy „na marginesie”: 

„co do zasady termin przedawnienia roszczeń o zwrot nienależnie spełnionych świadczeń może rozpocząć bieg dopiero po podjęciu przez kredytobiorcę-konsumenta wiążącej (świadomej, wyraźnej i swobodnej) decyzji w tym względzie. Dopiero bowiem wtedy można przyjąć, że brak podstawy prawnej świadczenia stał się definitywny (na pewne podobieństwo przypadku do condictio causa finita), a strony mogły zażądać skutecznie zwrotu nienależnego świadczenia (por. art. 120 § 1 zd. 1 k.c.). (…)”

Przy czym Sąd Najwyższy ograniczył się jedynie do wskazania, że jest to wynik zastrzeżonej dla kredytobiorcy-konsumenta możliwości „podjęcia ostatecznej decyzji co do sanowania niedozwolonej klauzuli (i uniknięcia w ten sposób skutków nieważności umowy) albo powołania się na całkowitą nieważność umowy także wtedy, gdy mogłaby zostać utrzymana w mocy przez zastąpienie klauzuli abuzywnej stosownym przepisem”.

W naszej opinii powyższe uzasadnienie nie jest przekonujące z kliku istotnych powodów, o których pisał adw. Wiktor Budzewski w artykule dla „Dziennika Gazety Prawnej”.

Umowy tzw. frankowe są bezwzględnie nieważne

W swoich uwagach „na marginesie” Sąd Najwyższy odniósł się do sytuacji nieważności umowy kredytu na skutek eliminacji z niej klauzul niedozwolonych. Należy jednak podkreślić, że umowy frankowe powinny być uznawane za bezwzględnie nieważne, ponieważ są  sprzeczne z naturą stosunku prawnego. W takich okolicznościach obowiązują przepisy o bezwzględnej nieważności, na mocy których konsument nie posiada prawnych narzędzi do żądania od sądu utrzymania ważności umowy. Ponadto do uznania umowy za nieważną nie jest potrzebne niczyje działanie. Bezwzględna nieważność umowy oznacza, że nie była ona ważna od samego początku jej zawarcia i nigdy nie wywoływała skutków prawnych

„Bezwzględna nieważność umów kredytów/pożyczek indeksowanych/denominowanych wynikająca z ich sprzeczności z naturą stosunku prawnego, nie jest przy tym zagadnieniem nowym” – pisze Wiktor Budzewski dla DGP. – „Wręcz przeciwnie, jest ona podnoszona od dawna w orzecznictwie, np. w wyrokach Sądu Okręgowego w Warszawie z dnia 12 października 2020 r. (XXV C 608/18) czy Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 25 września 2020 r. (VI ACa 332/19). W obu przypadkach sądy uznały, że zapisy zawarte w umowie uchybiają zasadom równowagi kontraktowej stron w sposób sprzeciwiający się zasadom swobody umów, zaprzeczając istocie stosunku obligacyjnego w rozumieniu art. 353[1] kc. Kwestia ta jest także podnoszona wśród komentatorów oraz osób zajmujących się tematyką kredytów tzw. frankowych” – kontynuuje.

Do uznania umowy kredytowej za niewiążącą nie jest konieczne działanie ze strony konsumenta

Umowa kredytowa zawierająca klauzule abuzywne nie wiąże kredytobiorcy na mocy art.  385[1]:

 Postanowienia umowy zawieranej z konsumentem nieuzgodnione indywidualnie nie wiążą go, jeżeli kształtują jego prawa i obowiązki w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając jego interesy (niedozwolone postanowienia umowne)”. 

Przy czym nie ma znaczenia, jeżeli uznamy zgodnie z linią argumentacyjną pewnych pełnomocników, że powyższy artykuł powoduje bezskuteczność jednostronną, która oznacza, że przedsiębiorca danym postanowieniem jest nadal związany.

„Podkreślenia wymaga również, że klauzule indeksacyjne/denominacyjne stanowią główne świadczenia stron umów kredytów/pożyczek indeksowanych/denominowanych. Potwierdza to najnowsze orzecznictwo Sądu Najwyższego w tym wyroki z dnia 4 kwietnia 2019 r., (III CSK 159/17), z dnia 9 maja 2019 r., (I CSK 242/18), z dnia 11 grudnia 2019 r., (V CSK 382/18) oraz najnowsze z dnia 30 września 2020 r. (I CSK 556/18)” – zauważa Wiktor Budzewski. – „Skoro zatem klauzule indeksacyjne/denominacyjne powszechnie uznawane są za klauzule niedozwolone, co prowadzi do wniosku, że nie wiążą one konsumentów, to oznacza to, że umowy takie są nieważne ex tunc (od początku) i to nawet przyjmując argumentację o wyłącznie jednostronnym niezwiązaniu takim postanowieniem konsumenta”.

Istnieje konieczność zapewnienia konsumentom odpowiedniej ochrony

Należy również rozważyć konsekwencje stanowiska Sądu Najwyższego zawartego „na marginesie” do orzeczenia III CZP 11/20 w związku odpowiednią ochroną prawną kredytobiorców. Jeżeli zgodzimy się na to, że bieg terminu przedawnienia roszczenia przedsiębiorcy względem konsumenta rozpoczyna się z chwilą „podjęcia przez kredytobiorcę-konsumenta wiążącej (świadomej, wyraźnej i swobodnej) decyzji w tym względzie”, to jednocześnie uznajemy, że roszczenia przedsiębiorców względem konsumentów, którzy nie zdecydują się na jakiekolwiek działania, nigdy się nie przedawnią. Taki stan rzeczy zaburzałby osiągnięcie stabilności i pewności stosunków społecznych, co jest podstawowym celem instytucji przedawnienia. W związku z powyższym stanowisko Sądu Najwyższego dot. przedawnienia roszczeń zaprezentowane w uchwale III CZP 11/20 musi zostać odrzucone w zaplanowanym na dzień 25 marca 2021 r. orzeczeniu Izby Cywilnej SN.

„Jeżeli zaś chodzi o ostatnie zdanie należące do konsumenta, o którym wspomniał Sąd Najwyższy, to w moim przekonaniu nie można go utożsamiać z prawem konsumenta do decydowania o tym czy umowa jest ważna bądź też nie” – mówi Wiktor Budzewski. – „Orzecznictwo TSUE takich uprawnień konsumentom nie daje. Nakłada ono na sądy krajowe jedynie obowiązek rozważenia skutków uznania umowy za nieważną, jeżeli po wyeliminowaniu z niej niedozwolonych postanowień umownych umowa taka nie może dalej obowiązywać, a w ocenie sądu jej upadek będzie dla konsumenta niekorzystny. Działanie to, jako działanie sanacyjne (uzdrawiające), powinno być jednak rozważane jako następcze i regulujące dany stosunek prawny wyłącznie na przyszłość” – kontynuuje.

Frankowiczu, weź sprawy w swoje ręce i odzyskaj nienależnie odebrane przez bank pieniądze!

Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 16 lutego był dla wielu frankowiczów impulsem do działania i zaktywizował wielu kredytobiorców do pozwania banku. Jednak prawdziwy szturm na sądy nastąpi po 25 marca w związku z orzeczeniem Izby Cywilnej SN. Jest niemal pewne, że orzeczenie będzie bardzo pomyślne dla kredytobiorców, a banki będą miały już w zupełności związane ręce. Z całą pewnością nie warto odkładać w czasie decyzji o pozwaniu banku, gdyż, po pierwsze, z każdym miesiącem bezpowrotnie przedawniają się nasze roszczenia w związku z niesłusznie opłaconymi ratami kredytu. Po drugie, już wkrótce wymiar sprawiedliwości zostanie całkowicie „zalany” sprawami frankowiczów, co spowolni ich prace ze względu na ograniczone „moce przerobowe” sądów.

Nie ma również sensu czekać na ugodę ze strony banku. Jak się okazuje, w większości przypadków banki nie śpieszą się z wychodzeniem z inicjatywą w stronę frankowiczów, aby rozwiązać problem nieuczciwych kredytów. Ponadto propozycje banków w sprawie ugód w większości są niekorzystne dla konsumentów i kredytobiorca może uzyskać nieporównywalnie większą, nawet 7-10 krotnie, korzyść na drodze sądowej.

Należy pamiętać, że złożenie pozwu nie przekreśla możliwości zawarcia ugody z bankiem. Po pozwaniu banku nadal można podpisać z kredytodawcą ugodę, która w dodatku będzie o wiele bardziej korzystna niż ugoda zawarta z inicjatywy banku, gdyż będzie wynegocjowana przez doświadczoną kancelarię. Powołaliśmy zespół negocjacyjny Życia Bez Kredytu, który jest gotowy na przeprowadzenie konstruktywnych rozmów z bankami, jeżeli będą one skoro do rozmów. Ponadto, w przypadku zawarcia ugody na drodze sądowej, frankowicz zyskuje sądowe potwierdzenie unieważnienia umowy, co stanowi gwarancję nie wystąpienia w przyszłości jakichkolwiek innych dodatkowych roszczeń ze strony banku w stosunku do kredytobiorcy. Ugody sądowe są niepodważalne.

Dołącz już dziś do społeczności ŻBK zyciebezkredytu.pl/dlaczego-zbk/

Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Email

Polecamy