Banki silnie tracą na GPW z powodu nieuczciwych kredytów waloryzowanych do CHF. Tylko jednego dnia, 28 sierpnia 2019, akcje mBanku i PKO BP zanotowały spadek o blisko 6 proc., Getin Bank o ponad 5,5 proc., Santander o prawie 7 proc., Bank Millennium o 13 proc.
Bardzo złe nastroje inwestorów w przypadku tzw. banków “frankowych” są związane z opinią Sądu Najwyższego w sprawie kredytów powiązanych z kursem szwajcarskiej waluty oraz korzystnymi dla frankowiczów wyrokami, które coraz częściej kończą się unieważnieniem umowy. Sąd Najwyższy wyraził opinię, że kredyty waloryzowane do franka były kredytami w złotych, a skutki usunięcia niedozwolonej klauzuli waloryzacyjnej nie mogą być dla kredytobiorcy negatywne. To świetne informacje dla frankowiczów, a bardzo złe dla banków.
Najlepszym przykładem jest kolejny wyrok unieważniający umowę kredytu osiągnięty przez nas zespół ekonomistów CPFiE oraz adwokatów, prowadzony przez mec. Wiktora Budzewskiego i mec. Martę Chęcińską, mianowicie wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie z dnia 30 sierpnia 2019 r., o sygn. akt. XXV C 581/19. Co orzekł sąd? Ustalenie nieważności powoduje, że saldo spada z 222.840 CHF (ok 895.816,80 PLN) do 0 oraz zwrot z banku dla Klienta 106.980 CHF (ok 430.059,60 PLN). Łączna korzyść to: 1.325.876,50 PLN.
Więcej informacji w artykule:
Wszystkie sprawy związane z kredytami waloryzowanymi do franka szwajcarskiego można sprowadzić do wspólnego mianownika. Otóż osoby zaciągające kredyty „w wirtualnych frankach” padły ofiarą manipulacji bankowych. Nic więc dziwnego, że obecnie kredytobiorcy coraz częściej wchodzą na drogę sądową, dopominają się praw (tak naprawdę robią to dla nas wszystkich, ponieważ pozwy ujawniają kuriozalne oraz pozaprawne metody działania banków) – i bardzo często wygrywają z bankami.
Mówimy o wielkiej nieodpowiedzialności banków. Czy te instytucje, proponując kredytobiorcy umowę najeżoną klauzulami abuzywnymi, czyli niedozwolonymi w świetle prawa zapisami, naprawdę sądziły, że mogą robić to bezkarnie? Dziś już wiemy, że nie. Wreszcie doszło bowiem do dość stabilnego ustalenia się linii orzeczniczej sądów. Odtąd to banki boją się przegrywać z frankowiczami, a na sali sądowej usilnie dbają, aby na jaw nie wyszły ich wszystkie ciemne postępki. Jak widać jednak inwestorzy nie są ślepi i notorycznie od dłuższego czasu trwa wyprzedaż akcji tych banków, które w sposób nieodpowiedzialny oferowały swoim klientom toksyczne kredyty.
Czy mają Państwo wiedzę o skutkach unieważnienia umowy kredytowej przez sąd? To naprawdę nie jest dla nas trudne do zrobienia. Jeżeli bank zawiódł w sprawie informowania Klienta o ryzykach; jeżeli sposób przeliczania przez bank złotówek na CHF był właściwie dowolny i wirtualny; jeżeli w umowie powstała rażąca nierównowaga praw i obowiązków stron; w końcu: jeżeli polskie sądy są zobowiązane stosować prokonsumenckie prawo stanowione przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE)- to bank może z sali sądowej wycofać się tylko rakiem i oddać wszystkie nadpłacone pieniądze kredytobiorcy. Tak unieważnia się obecnie umowy z bankami. To coraz częstsza praktyka sądowa.
Optymizm i wola działania, pozywania banków, wzrastają z każdym nowym orzeczeniem TSUE w sprawach frankowych. Sądy na terenie całej UE muszą brać pod uwagę orzecznictwo europejskie. A ono jest niezwykle prokonsumenckie. Za chwilę, bo już we wrześniu lub październiku zapadnie kolejny, korzystny dla frankowiczów wyrok TSUE. Podstawy czerpane z tego orzecznictwa już dziś są na tyle silne i ugruntowane, że ponowny wyrok tylko potwierdzi sposób rozpatrywania spraw frankowych. Należy spodziewać się natychmiast większej ilości pozwów. Prawo w sprawach frankowych od dawna kształtuje się po myśli frankowiczów, a kolejny wyrok TSUE jedynie to potwierdzi.
Sąd Najwyższy w Polsce wydał ostatnio ciekawą publikację. Autorzy expressis verbis pokazują jakie pytania zadaje sobie SN przy rozsądzaniu spraw frankowych. Sędziowie SN będą zatem chcieli wiedzieć jak jest określone główne świadczenie strony w umowie? Czy jeżeli wykryto klauzule abuzywne, to umowa jest wiążąca? Czy zapisy umowy, szczególnie klauzule waloryzacyjne są sformułowane jednoznacznie? Pod jakim warunkiem świadczenie można wyrazić w walucie polskiej? Kiedy stosować LIBOR? To ważne zagadnienia, bo od odpowiedzi na te pytania zależy wyrok sądu.
Banki wprost drżą przed tymi odpowiedziami, gdyż są one rozstrzygane na korzyść dla kredytobiorców. Odwalutowanie kredytu, a nawet jego unieważnienie, okazuje się nie być dzięki temu skomplikowane. Wystarczy zespół bardzo dobrych ekonomistów i prawników, aby bank musiał zapłacić za swoją chciwość i łamanie prawa.
Gdyby nie tak wielkie tragedie spowodowane przez lekkomyślność i pazerność banków, można by się z nich śmiać. Otóż banki same dały powody do naszego śmiechu. “Podłożyły się” w momencie sporządzania wzorca umowy kredytowej. Ich dalsze działania przy obsłudze kredytu także były bardzo wątpliwe. Banki same na siebie ukręciły bicz, a teraz ponoszą tego konsekwencje. Ale współczucie należy się ofiarom – ludziom z niespłacalnym kredytem we frankach. Bankowi manipulanci, występujący z pozycji siły, nabili w butelkę setki tysięcy kredytobiorców poprzez zatajenie wielu istotnych informacji.
Każdy frankowicz wie, że nie ma co liczyć w sprawach frankowych na ustawy. Jednakże wszyscy powinniśmy również wiedzieć, że prawo jest po naszej stronie, po stronie ludzi wykorzystanych przez banki. A prawa tego wystarczy przestrzegać, aby skutecznie przeprowadzić proces na sali sądowej. Ponadto wsparcie ze strony TSUE jest naprawdę nie do przecenienia. Jakże nieudolnie brzmią argumenty banków! Cóż z tego, że bank i konsument ustalili wspólnie parametry kredytu, skoro dokonało się to na podstawie klauzul abuzywnych? Cóż z tego, że prawnik banku powie: “Kursy były ustalane po cenach rynkowych”, jeśli bank jednostronnie wybierał najlepszy dla siebie kurs dnia? Argumenty banków są łatwe do obalenia i bardzo typowe.
Czy banki stały się więc dla frankowiczów przysłowiowym “chłopcem do bicia”? Oto lista podmiotów, które czynnie krytykują bankowe praktyki: TSUE, SN, SA, SO, SR, UOKiK, NIK, RZF. Wystarczy? Te wszystkie poważne instytucje mają wiele do zarzucenia bankom. Są to podmioty rozstrzygające o prawie lub sprawujące kontrolę. Zatem dopowiedzmy sobie, że za ich sprawą kontrole się nasiliły i stały bardziej skuteczne, a prawo jest stosowane przeciwko nieuczciwości banków. Właściwie każdy, nawet postronny człowiek, jest w stanie to zrozumieć. Wystąpienie klauzuli abuzywnej, czyli oszukańczego zapisu, który działa na niekorzyść kredytobiorcy, jest podstawą do wszczęcia skutecznego postępowania! I to frankowicz jest stroną ofensywną – a bank niech się broni najlepiej jak umie. Niewiele mu z tego przyjdzie.
Widzimy więc z jednej strony panikę banków, z drugiej coraz bardziej masowe wystąpienia frankowiczów na drogę sądową, które zwykle kończą się korzystnie dla tych drugich. Za kłamstwo i manipulacje trzeba zapłacić. To jest państwo prawa! Dziwi tylko jedno: narzekania niektórych komentatorów, które wskazują na olbrzymie straty banków z powodu przegranych procesów. Otóż banki nie przegrywałyby procesów, gdyby grały fair play. Same są zatem sobie winne. Nie można obu stron sporu jednocześnie nazywać ofiarami. Ofiarą są kredytobiorcy. Na szczęście już teraz sprawiedliwość puka do drzwi banków i żąda zadośćuczynienia. Skutecznie.