Blog Frankowicza

Czy kredyt frankowy bardziej obciąża kobiety, czyli o Noblu z ekonomii, który dowodzi, że pensja ma płeć.

Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Email
Czy kredyt frankowy bardziej obciąża kobiety, czyli o Noblu z ekonomii, który dowodzi, że pensja ma płeć.

Czy kredyt frankowy może być gwoździem do trumny np. dla samotnie spłacającej raty matki? Mniejsze zarobki na tych samych stanowiskach, większe obciążenie nieodpłatną pracą opiekuńczą w domu czy też „kara za macierzyństwo”, jak tegoroczna noblistka nazywa trudność z powrotem na rynek pracy po urodzeniu dziecka to tylko niektóre z dotykających kobiet obciążeń. Jest nam trudniej funkcjonować w świecie skrojonym pod mężczyzn, a co dopiero, gdy musimy same spłacać raty toksycznego kredytu. Bo przecież determinowana przez rynek sytuacja ekonomiczna kobiet przekłada się w sposób oczywisty na ich sytuację życiową w momencie zadłużenia – pogarsza ją w porównaniu do sytuacji mężczyzn. 

Pensja ma płeć

Czy tego chcemy czy nie, sytuacja na rynku pracy jest zależna od płci. I to nie koniec, według zeszłorocznego raportu „Global Gender Gap” Światowego Forum Ekonomicznego kobiety nie osiągną równości (w dziedzinie gospodarki, polityki, zdrowia i edukacji) z mężczyznami przez kolejne 131 lat, a może i dłużej, bo różnica między płciami w tym obszarze zmniejszyła się od poprzedniego badania o zaledwie 0,3%.

Jak łatwo policzyć, trudno będzie kobietom w tym pokoleniu doświadczyć odczuwalnej zmiany. Dlatego tym bardziej cieszy, że tegoroczną Nagrodę Nobla w dziedzinie nauk ekonomicznych dostała Prof. Claudia Goldin z Uniwersytetu Harvarda. Naukowczyni została wyróżniona bowiem za badania właśnie nad sytuacją kobiet na rynku pracy, które – jak wskazała Królewska Szwedzka Akademia Nauk – pozwoliły odkryć główne czynniki odpowiedzialne za różnicę w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn. Skoro dostrzegliśmy problem i znamy jego uwarunkowania, to może jednak uda się osiągnąć równość wcześniej?

Wyniki pracy naukowczyni z Harvardu są nie tyle ciekawe, co porażające, pokazują bowiem gigantyczny rozdźwięk między sytuacją ekonomiczną kobiet i mężczyzn w całej współczesnej historii. Niby wszyscy znamy te nierówności, połowa z nas nawet ich doświadcza, a i tak wnioski są przytłaczające. Mówię to jako matka dwojga dzieci, z czego z jednym na rękach broniłam swojej pracy magisterskiej, a gdy drugie miało pół roku – założyłam firmę, by przez następne lata godzić pracę opiekuńczą z pracą zawodową.

Nierówności ciąg dalszy

Kobiety wykonują 75% nieodpłatnej pracy opiekuńczej na świecie. Poświęcają na nią od trzech do sześciu godzin dziennie, podczas gdy mężczyzni średnio wykonują ją od trzydziestu minut do dwóch godzin. Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego nieodpłatną pracę opiekuńczą można podzielić na dwa obszary: opieka nad dziećmi, którą kobiety sprawują dwa razy więcej niż mężczyźni, oraz praca związana z utrzymaniem domu – wykonywana aż czterokrotnie więcej przez kobiety. Firma Mc Kinsey wyliczyła, że niewynagradzana praca opiekuńcza kobiet zwiększa globalnie PKB o 10 bilionów dolarów w skali roku. 

Powyższe dane przytaczam za Caroline Cradio Perez, autorką książki „Niewidzialne kobiety”. Ta publikacja to zbiór badań i statystyk, które pokazują nierówności społeczne odnoszące się do płci i mające wpływ na sytuację finansową. Czasami wydaje się nam, że żyjemy w czasach równości i partnerstwa, dane zabrane przez Perez pokazują, jak złudne jest nasze poczucie równouprawnienia. Dziennikarka tak podsumowuje jeden z rozdziałów: „Kobiety, które są czynne zawodowo, wydłużają swój całkowity czas pracy – jeśli są w związkach i tak nie zmienia się ich udział w pracy nieodpłatnej. Jeśli utrzymanie spoczywa na ich barkach, to ciągną dwa etaty: zawodowy i nieodpłatnej pracy opiekuńczej. Z badań wynika, że na całym świecie to kobiety pracują dłużej niż mężczyźni”. 

Kara za macierzyństwo

Radna w Wielkiej Brytanii Charlene McLean, która musiała po przedwczesnym porodzie zostać dłużej w szpitalu, usłyszała, że będzie zobligowana do ubiegania się o reelekcje, bo przekroczyła limit półrocznej nieobecności. Po jej powrocie przepisów nie zmieniono, a McLean poinformowano, że jeśli ponownie zajdzie w ciążę, będzie musiała ustąpić ze stanowiska przewodniczącej komisji do spraw opieki na dziećmi.

Nawet jeśli nie stracimy pracy przez ciążę, to, jak udowodniła tegoroczna Noblistka, nasze zarobki gwałtownie spadają bezpośrednio po urodzeniu dziecka. Co gorsze, analizy statystyczne harwardzkiej uczonej wskazują, że taka sytuacja w życiu kobiety utrzymuje się co najmniej przez dekadę. Gdy dzieci się usamodzielniają, kobiety zaczynają „gonić” płace mężczyzn, ale ponieważ nie są w stanie pracować więcej godzin (z uwagi na obowiązki domowe) nie awansują tak jak ojcowie. 

Profesor Goldin na podstawie archiwów obejmujących 200 lat istnienia Stanów Zjednoczonych wskazała, w jaki sposób i dlaczego różnice między płciami w zarobkach i wskaźnikach zatrudnienia zmieniały się na przestrzeni czasu. Udowodniła, że wzrost gospodarczy w różnych okresach nie przełożył się na zmniejszenie różnic między płciami na rynku pracy. Wykazała także, że na pracę kobiet wpływały i nadal wpływają następujące czynniki: konieczność łączenia pracy zarobkowej z opiekuńczą, decyzje (i oczekiwania) związane z kontynuowaniem nauki vs. wychowywanie dzieci, innowacje techniczne, prawa i normy, a także transformacja strukturalna w gospodarce. Badania Noblistki są fascynujące, bo pokazują m.in. jak na gospodarkę wpłynęło wynalezienie pigułki antykoncepcyjnej, która dała połowie populacji możliwość planowania kariery. Niestety, mimo pozytywnego wpływu pigułki na wybory edukacyjne i zawodowe kobiet, różnice w zarobkach między płciami nie zniknęły. Tę dysproporcję pomiędzy wynagrodzeniem kobiet i mężczyzn Goldin nazywa „dyskryminacją płacową”.

Oprócz opisania danych odnośnie odmiennego traktowania w miejscu pracy, Noblistka poruszyła także równie ważne kwestie, którymi są równość w domu oraz dzielenie się pracą domową, i przedstawiła, jak te czynniki przekładają się na sytuację finansową kobiet. 

Luka płacowa i urlopy opiekuńcze brane przez kobiety to fakt. Oczywistym jest, że przy dzisiejszym funkcjonowaniu rynku przekładają się one na niższe zasiłki z ubezpieczenia społecznego. Rządy, projektując plany emerytalne, nie biorą pod uwagę luki płacowej kobiet. Prawda jest taka, że kultura pracy zarobkowej wymaga radykalnego przemodelowania, bo dziś kobiety nie tylko zarabiają mniej niż mężczyźni (dotyczy to zwłaszcza matek w porównaniu do ojców), ale też w związku z tym trudniej jest im spłacać kredyty, czego już nikt nie bierze pod uwagę.

Kobiety i kredyty

Mimo że zarabiają mniej i pracują dłużej, to według BIK w Polsce kobiety są solidniejsze w spłacie kredytów mieszkaniowych niż mężczyźni. Nierówności na rynku pracy to nie wymysł harvardzkich profesorek, bo nawet według głównego analityka Grupy BIK dysproporcja w wysokości wynagrodzeń, tzw. gender pay gap, ma wpływ na spłatę kredytu i sprawia, że jest on większym wyzwaniem dla kobiet. Według metodologii i szacunków GUS luka płacowa wynosi 4,8 %, choć GUS zaznacza od razu, że w przedsiębiorstwach prywatnych jest zdecydowanie wyższa.

Kamil Chwiedosik w książce „Nasza walka o sprawiedliwość. Uwolnieni od banków” tak opisuje swoje doświadczania z kredytobiorcami i kredytobiorczyniami: Z mojego doświadczenia wynika, że najczęściej to mężczyźni byli odpowiedzialni za zaciągnięcie zobowiązania, za wybór banku i decyzję o kwocie kredytu. Teraz w większości przypadków to kobiety starają się od tego kredytu uwolnić i to one – przynajmniej dziś – próbują tę sytuację naprawić. Statystycznie zgłasza się do nas więcej kobiet niż mężczyzn. To kobiety są bardziej zdeterminowane, aby stawić czoła bankowi, być może z uwagi na instynkt macierzyński, który nakazuje im chronić swoje dzieci od „dziedzicznego kredytu” (…) Obserwuję, że często to kobiety bardziej się martwią i czują się odpowiedzialne za przyszłość rodziny.

Wiemy już, że różnica w wynagrodzeniach wpływa ogólnie na gorszą sytuację finansową kobiet. Niższe dochody mogą utrudniać wywiązywanie się ze zobowiązań finansowych, w tym spłaty kredytu, ale i tak to kobiety spłacają go lepiej i jednocześnie biorą na siebie większe obciążenie emocjonalne związane z zadłużeniem. Kinga Walica, członkini społeczności Życie Bez Kredytu, która prawomocnie wygrała z bankiem, tak wspomina swoją sytuację, kiedy spłacała kredyt jako samotna matka: Oczywiście mogę znaleźć jeszcze jedną pracę, mogę spać cztery godziny zamiast ośmiu. Tylko w imię czego? Gdybym to wszystko robiła ze świadomością, że mam chore dziecko i nie mam innego wyjścia, że muszę wysłać córkę czy syna na leczenie onkologiczne za granicę, to spałabym i dwie godziny dziennie. Natomiast jeśli zapracowuję się po to, by pomnożyć zysk instytucji finansowej, a ona tak naprawdę zabiera mi czas, który mogłabym spędzić z dziećmi – to jest nie do przyjęcia! Dlatego dziś żałuję, że nie pozwałam banku wcześniej. Mam taką motywację – po prostu jestem zła. Na banki, na ludzi, którzy skonstruowali te pseudokredyty i świadomie nas w nie wikłali. Cierpiały rodziny, kobiety, dzieci, a oni czerpali z tego zyski. 

Oczywiście zdolność do zarządzania kredytem nie zależy tylko od płci, ale od złożonej interakcji czynników: wykształcenia, zawodu, dochodu, stabilność zatrudnienia, znajomość finansów czy indywidualnej sytuacji finansowej. Jednak płeć może być czynnikiem znacząco utrudniającym utrzymanie stabilności finansowej czy zdrowia w sytuacji obarczenia nieuczciwą umową o kredyt. Badania społecznych skutków kredytów frankowych1* udowodniły, że kredyty były przytłaczającym obciążeniem, za które frankowicze często płacili stabilnością psychiczną i depresją. Chroniczne i rosnące zadłużenie wpływa negatywnie na umiejętność podejmowania rozsądnych decyzji i na stabilność psychiczną. Toksyczny kredyt łączy się z niższą samooceną, gorszym stanem zdrowia, wzrostem odczuwanego stresu, a nawet wyższym poziomem objawów łączonych z depresją, a skutki te częściej dotykają kobiet niż mężczyzn. 

1*  Pierwsze w Polsce badania społecznych skutków kredytów frankowych zostały przeprowadzone do książki Kamila Chwiedosika metodą CAWI (ang. Computer‑Assisted Web Interview) na próbie N = 540 osób w wieku dwudziestu pięciu lat lub starszych, posiadających obecnie lub w przeszłości kredyt frankowy. Badania były wspomagane komputerowym wywiadem ilościowym przeprowadzonym w dniach 29 września – 12 października 2022 r.

Tegoroczny Nobel z ekonomii to przejaw tego, że kobiety zaczynają być dostrzegane. Nie tylko dlatego, że Goldin jest jedną z 10 najbardziej wpływowych ekonomistek świata i jako pierwsza nie podzieliła Nobla z profesorami mężczyznami, ale też z uwagi na tematykę nagrodzonych badań ekonomicznych – kobiety są w ich centrum. Może w tym kontekście warto pomyśleć, jak wesprzeć i zadośćuczynić tym kobietom, które musiały spłacać kredyty frankowe samodzielnie, narażając się przy tym na stres i utratę zdrowia. W szczególności biorąc pod uwagę fakt, że w Polsce średnie wynagrodzenie kobiety wynosi 85 % męskich zarobków i nic nie zapowiada zmiany.

Zofia Karaszewska – frankowiczka pozwana o korzystanie z kapitału. Dziennikarka, scenarzystka telewizyjna i promotorka czytelnictwa. Pisała m.in. do „Newsweeka”, „Polityki” oraz dla portalu Lubimyczytać.pl, przez wiele lat współpracowała z „Elle” i „Przekrojem”. W Polskim Radiu przygotowywała cykle poleceń literackich „Look na book” oraz „Czy to, czy tamto?”. Współautorka książek „Ada, to wypada!” i „Pod podszewką”

ŻRÓDŁA:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Email

Polecamy