Nie możesz przeczytać? Skorzystaj z odtwarzacza i posłuchaj!
Getting your Trinity Audio player ready... |
Ugoda podszyta interesem banku, nie kredytobiorcy
Frankowicze są dziś celem bezprecedensowej kampanii ugodowej prowadzonej przez sektor bankowy. Choć na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to dowód na „miękkie lądowanie” sektora finansowego, który zrozumiał błędy przeszłości, rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Propozycje ugodowe to nie rezultat skruchy banków, ale wynik zimnej kalkulacji: w obliczu setek tysięcy toczących się i potencjalnych procesów sądowych, ugody są narzędziem minimalizowania strat i transferu ryzyka z banku na frankowicza.
Frankowicze powinni zadać sobie fundamentalne pytanie: dlaczego bank, który przez lata ignorował lub wręcz odrzucał ich roszczenia, nagle stał się tak aktywny w oferowaniu ugód? Odpowiedź jest oczywista – bo przegrywa w sądach. A skala tych przegranych poważnie zagraża wysokości dywidend wypłacanych akcjonariuszom. Gdyby każdy frankowicz zdecydował się na pozew, sektor bankowy byłby zmuszony do pokrycia dziesiątek miliardów złotych strat, wynikających z unieważnionych umów i zasądzonych odsetek. Ugoda jest więc próbą „zamiecenia pod dywan” ryzyka prawnego.
Banki wolą zaproponować ugodę, zanim jeszcze frankowicz wejdzie na ścieżkę sądową. W takiej sytaucji bank wie, że ma przewagę – klient nie ma pełnomocnika, nie zna realnych szans procesowych, może bać się kosztów lub nie rozumieć konsekwencji finansowych. Taki frankowicz to idealny cel: zdeterminowany, ale nieuzbrojony w wiedzę. Z kolei ci, którzy już wnieśli pozew, stają się adresatami coraz bardziej wyrafinowanej kampanii perswazyjnej, często prowadzonej poprzez sądowe mediacje, pozorne obiektywizmy mediatorów i straszenie kosztami procesowymi.
Szczególnie niepokojące są działania wymierzone w ex-frankowiczów – osoby, które spłaciły kredyt, ale nie wystąpiły jeszcze na drogę sądową. Banki „po cichu” składają im propozycje ugód, licząc, że uda się uniknąć precedensowych wyroków, które mogłyby rozszerzyć praktykę unieważniania także na już zamknięte zobowiązania. Motywacja jest jasna: zapobiec lawinie pozwów i ograniczyć straty PR-owe. Tu nie chodzi o sprawiedliwość – chodzi o gaszenie pożarów jak najmniejszym kosztem.
Gdy ugoda staje się pułapką: nieoczywiste ryzyka
Frankowicze, decydując się na ugodę, często nie są świadomi, że każda propozycja banku to dokument prawny o określonych konsekwencjach fiskalnych, cywilnych i hipotecznych. Tymczasem nawet pozornie „uczciwa” ugoda może zawierać zapisy, które pozbawią kredytobiorcę realnych korzyści – w tym zwolnienia z podatku, możliwości dochodzenia dalszych roszczeń czy prostego wykreślenia hipoteki.
Jednym z najpoważniejszych, a zarazem najmniej oczywistych zagrożeń związanych z podpisywaniem ugody jest ryzyko podatkowe. Choć przepisy przewidują możliwość zwolnienia frankowiczów z obowiązku zapłaty podatku dochodowego, to warunkiem skorzystania z tej preferencji jest nie tylko spełnienie kryteriów ustawowych, lecz także odpowiednie – precyzyjne i jednoznaczne – sformułowanie treści ugody. Jeśli dokument nie zawiera wyraźnego wskazania, że środki wypłacane przez bank stanowią zwrot świadczenia nienależnego, czyli nadpłaty wynikającej z nieważnej lub abuzywnej umowy, wówczas fiskus może zakwalifikować je jako opodatkowany przychód. A to oznacza konieczność uiszczenia podatku, który przy wyższych kwotach może przybrać formę pięciocyfrowych zobowiązań. Bez doświadczonego prawnika, który dostrzeże te subtelności, frankowicz może nieświadomie wpaść w pułapkę kosztownych konsekwencji – i zapłacić za ugodę znacznie więcej, niż pierwotnie zakładał.
Inną pułapką są tzw. klauzule wygaśnięcia roszczeń. W wielu ugodach zawarty jest zapis, że podpisanie porozumienia oznacza całkowite zrzeczenie się wszelkich przyszłych roszczeń wobec banku. Nawet tych, które w danej chwili nie są znane lub możliwe do precyzyjnego określenia. To klasyczne „zabezpieczenie tyłów” przez bank, który za cenę niewielkiego ustępstwa chce uzyskać całkowity spokój na przyszłość. Taki zapis może skutecznie zamknąć frankowiczowi drogę do dochodzenia np. zwrotu kosztów ubezpieczenia niskiego wkładu własnego czy innych nieuczciwych opłat.
Wreszcie, wiele ugód nie zawiera precyzyjnych terminów wykreślenia hipoteki, co może skutkować tym, że mimo spłaconego zobowiązania bank przez miesiące – a nawet lata – nie wywiąże się z obowiązku aktualizacji wpisu w księdze wieczystej. To zaś paraliżuje wszelkie próby sprzedaży lub refinansowania nieruchomości. Frankowicze powinni mieć pełną świadomość, że nieodpowiednio sformułowana ugoda nie tylko nie zakończy ich problemów, ale może otworzyć zupełnie nowe.
Życie Bez Kredytu – społeczność, która zmienia rzeczywistość prawną
Frankowicze zbyt długo byli pozostawieni sami sobie. W konfrontacji z dobrze opłacanym, wyspecjalizowanym aparatem prawnym banków, przeciętny kredytobiorca miał niewielkie szanse. Właśnie dlatego powstała społeczność Życie Bez Kredytu – nie po to, by prowadzić wojny ideologiczne, ale by realnie wspierać tych, którzy zostali oszukani. Dziś to nie tylko grupa wsparcia, ale zorganizowana siła prawna, która zna wszystkie niuanse rynku bankowego.
Frankowicze, którzy powierzają swoją sprawę Życiu Bez Kredytu, przestają być bezbronni wobec manipulacyjnych praktyk sektora finansowego. Zyskują dostęp do zespołu wyspecjalizowanych prawników, którzy nie tylko unieważnili już setki umów, ale przede wszystkim wiedzą, jak wygląda naprawdę sprawiedliwa ugoda. A to różnica fundamentalna. Bankowe propozycje są konstruowane tak, by ugoda wyglądała atrakcyjnie na pierwszy rzut oka – niższe saldo, przeliczenie na złotówki, szybki finał. Ale to złudzenie. W rzeczywistości frankowicze często rezygnują z większości przysługujących im roszczeń, nie otrzymują zwrotu nadpłat ani ustawowych odsetek, a niekiedy – tracą nawet prawo do dalszych działań prawnych. Ugoda w takim kształcie jest dla banku zabezpieczeniem, a dla frankowicza – jedynie pozornym kompromisem.
Tymczasem sprawiedliwa ugoda, wynegocjowana przez Ekspertów ŻBK, opiera się na zupełnie innych zasadach. To porozumienie, którego celem nie jest „dogadanie się za wszelką cenę”, lecz wypracowanie rozwiązania możliwie najbliższego temu, co frankowicz uzyskałby po prawomocnym wyroku unieważniającym umowę kredytową. Nie ma tutaj mowy o pozornym obniżeniu salda. Department Mediacji u Ugód ŻBK walczy o pełne rozliczenie z bankiem, czyli uznanie umowy za nieważną od samego jej początku uwzględniające zwrot wszystkich nienależnie pobranych kwot wraz z należnymi odsetkami. W odpowiednio skonstruowanej ugodzie nie ma miejsca na niejasne sformułowania. Każde zdanie, każdy zapis, każda kwota – są weryfikowane i negocjowane przez doświadczonego prawnika.
Tym właśnie różni się ugoda ŻBK od ugody bankowej. Pierwsza zabezpiecza interesy kredytobiorcy, druga – minimalizuje straty instytucji finansowej. I choć na papierze obie mogą wyglądać podobnie, ich skutki są diametralnie różne. Decydując się na ugodę samodzielnie, frankowicz często rezygnuje z dziesiątek, a nawet setek tysięcy złotych, które mógłby odzyskać. Współpracując z Życiem Bez Kredytu, ma szansę uzyskać efekt niemal tożsamy z wyrokiem unieważniającym kredyt – bez kompromisów, bez zaskoczeń i bez finansowych pułapek.
To właśnie zapewnia Życie Bez Kredytu: realną ochronę, faktyczną skuteczność i sprawiedliwe zakończenie sprawy, która dla wielu frankowiczów była źródłem stresu, niepewności i wieloletnich strat. A wszystko to po to, by osoby poszkodowane przez system bankowy już nigdy więcej nie musiały płacić za cudze błędy – ani z własnej kieszeni, ani własnym spokojem.
