|
Nie możesz przeczytać? Skorzystaj z odtwarzacza i posłuchaj!
Getting your Trinity Audio player ready...
|
Lawina pytań prejudycjalnych, frankowicze z jeszcze większą przewagą
W ostatnich miesiącach do TSUE skierowano aż sześć nowych pytań prejudycjalnych, które dotyczą kluczowych aspektów sporów frankowych. Są to sprawy oznaczone jako: C-699/24, C-746/24, C-747/24, C-752/24, C-753/24 oraz C-767/24. Każda z nich porusza inny problem – od kosztów procesu, przez przedawnienie roszczeń banku, po rozliczenia poprzez potrącenie – lecz łącznie tworzą one obraz frontalnego ataku na luki prawne wykorzystywane dotąd przez banki.
Odpowiedzi na te pytania to szansa na ugruntowanie przewagi frankowiczów. Jeśli Trybunał przyzna rację konsumentom, krajowe sądy będą musiały dostosować swoje orzecznictwo, eliminując chwyty banków opóźniające lub utrudniające pełne rozliczenie nieważnych umów. Jak zauważają Eksperci ŻBK stawka jest ogromna – nadchodzące orzeczenia TSUE mogą zmienić reguły gry.
Przedawnienie roszczeń banku pod lupą TSUE
Sprawa C-747/24 to bezpośredni efekt działań Ekspertów Życia Bez Kredytu. Dotyczy ona jednego z najbardziej kontrowersyjnych zagadnień ostatnich miesięcy – początku biegu terminu przedawnienia roszczeń banku. Sąd Najwyższy w uchwale z kwietnia 2024 orzekł, że trzyletni termin przedawnienia dla banków zaczyna biec dopiero od chwili, gdy konsument zakwestionuje umowę. Taka wykładnia de facto oznacza, że frankowicze mogą być pozywani przez banki nawet kilkanaście lat po podpisaniu umowy – dopóki nie zdecydują się na proces, bank nie traci prawa do żądania zwrotu kapitału. Eksperci ŻBK od początku kwestionują tę koncepcję. Jak podkreśla pełnomocnik procesowy ŻBK adw. Wiktor Budzewski:
„Zgodnie z tym, co wymyślił Sąd Najwyższy w uchwale z kwietnia 2024, banki mogłyby w zasadzie do końca trwania umowy i jeszcze dalej domagać się zwrotu swojego kapitału. To znaczy tak długo, aż konsument nie zakwestionuje tej umowy. I co jeszcze gorsze, bank w takiej sytuacji w ogóle nie musi podejmować żadnych działań, nic nie musi robić, nie musi usuwać tych klauzul, nie musi stwierdzać, informować, że ma klauzule niedozwolone. Bank może trwać w tej umowie, wykonywać tę umowę i czerpać z niej nieuprawnione zyski”.
W pytaniu C-747/24 zakwestionowano taką asymetrię i wskazano, że termin powinien biec od momentu, w którym przedsiębiorca – w tym przypadku bank – obiektywnie powinien był wiedzieć, że stosuje klauzule abuzywne. Takim momentem może być np. data wpisu danej klauzuli do rejestru postanowień niedozwolonych, co oznaczałoby, że wiele roszczeń banków już dawno się przedawniło. Jeżeli TSUE przyzna rację tej argumentacji, tysiące spraw może zakończyć się oddaleniem pozwów banków o zwrot kapitału właśnie z powodu przedawnienia. Będzie to przełom, który zapisze się w historii walki frankowiczów – i będzie mieć wyraźny znak jakości inicjatywy Życie Bez Kredytu.
Czy bank może „zamrozić” przedawnienie, zanim zapadnie wyrok?
W sprawie C‑752/24 Sąd Okręgowy w Warszawie zwrócił się do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z pytaniem, które dotyczy praktyki powszechnie stosowanej przez banki w sporach z frankowiczami. Sąd chce ustalić, czy zgodne z unijnym prawem konsumenckim jest przyjęcie, że bieg terminu przedawnienia roszczenia banku wobec konsumenta o zwrot świadczeń z nieważnej umowy może zostać przerwany przez wniesienie pozwu o zapłatę, jeżeli pozew ten został złożony przed prawomocnym zakończeniem procesu o ustalenie nieważności tej umowy, wszczętego wcześniej przez konsumenta.
W praktyce, wiele banków — chcąc uniknąć przedawnienia swoich roszczeń — składa pozew przeciwko kredytobiorcy o zapłatę (zazwyczaj o zwrot kapitału kredytu), zanim jeszcze zapadnie wyrok stwierdzający nieważność umowy, o który wcześniej wystąpił konsument. Co istotne, w równoległym postępowaniu bank często wciąż twierdzi, że umowa jest ważna. Tymczasem złożenie pozwu przerywa bieg terminu przedawnienia, co w praktyce pozwala bankom „zachować” swoje roszczenia na długi czas — nawet jeśli ich zasadność zależy od nierozstrzygniętego jeszcze procesu.
Sąd pytający zwrócił uwagę, że taka taktyka może utrudniać konsumentom korzystanie z praw wynikających z dyrektywy 93/13/EWG, zwłaszcza w zakresie pewności prawa i skutecznej ochrony przed nieuczciwymi warunkami umownymi. Konsument, który czeka na rozstrzygnięcie co do nieważności umowy, nagle staje się pozwanym w innym postępowaniu, w którym musi bronić się przed żądaniem zwrotu kapitału. W praktyce staje więc przed dylematem:
– albo uznać roszczenie banku i zapłacić, narażając się na utratę pieniędzy, jeśli jednak wygra proces o nieważność,
– albo bronić się, ryzykując przegranie sprawy, odsetki i koszty procesu — mimo że ważność umowy wciąż nie została rozstrzygnięta.
Zdaniem sądu, ta sytuacja osłabia pozycję konsumenta i może wywoływać efekt mrożący, zniechęcający do dochodzenia roszczeń wynikających z nieuczciwych umów.
Trybunał może uznać, że przerywanie biegu przedawnienia przez pozew złożony przed prawomocnym rozstrzygnięciem o nieważności umowy narusza zasady skuteczności, proporcjonalności i pewności prawa. W takim przypadku banki nie mogłyby już „na zapas” przerywać przedawnienia przez składanie pozwów, zanim zakończy się proces o nieważność. Natomiast systemowe nadużycia procesowe zostałyby ograniczone, a banki musiałyby podejmować działania w sposób bardziej przejrzysty i przewidywalny.
Koszty procesu jako bariera dla frankowiczów. Czy bank może obciążać konsumenta kosztami po unieważnieniu umowy?
Sprawa C‑746/24 dotyczy kluczowego zagadnienia dla tysięcy frankowiczów: czy konsument, którego umowa kredytowa została prawomocnie uznana za nieważną z powodu niedozwolonych postanowień umownych, może zostać obciążony kosztami procesu w sprawie z powództwa banku o zwrot kapitału? W wielu przypadkach, po tym jak konsument zakwestionuje przed sądem ważność umowy frankowej, bank — korzystając z orzeczenia o nieważności — wytacza mu odrębne powództwo o zwrot wypłaconego kapitału. W związku z tym pojawia się pytanie: czy konsument, który wygrał proces o unieważnienie umowy, musi potem ponosić koszty nowego procesu zainicjowanego przez bank?
Zdaniem sądu pytającego, taka praktyka może zniechęcać konsumentów do dochodzenia swoich praw — i to w sposób niezgodny z zasadą skuteczności ochrony wynikającej z dyrektywy 93/13. Z jednej strony konsument miał rację, wykazując wadliwość umowy, a mimo to musi ponosić konsekwencje finansowe w kolejnym postępowaniu. Co więcej, bank wcześniej sam bezzasadnie twierdził, że umowa jest ważna, by następnie – po przegranej – wystąpić z roszczeniem, jak gdyby uznawał jej nieważność od początku. Dodatkowo sąd zwraca uwagę na dysproporcję w kosztach postępowania: pozew konsumenta kosztuje kilkadziesiąt razy mniej niż analogiczny pozew złożony przez bank. To dodatkowo pogłębia nierówność stron i może działać odstraszająco.
Trybunał Sprawiedliwości UE wielokrotnie podkreślał, że krajowe regulacje proceduralne nie mogą prowadzić do tzw. efektu mrożącego, czyli zniechęcenia konsumentów do dochodzenia przysługujących im praw (m.in. wyroki w sprawach Caixabank, Servicios prescriptor, Profi Credit). Jeśli TSUE uzna, że obecne polskie przepisy i praktyka sądowa w tym zakresie naruszają unijne standardy, może to doprowadzić do ważnego przełomu. Banki utraciłyby możliwość wykorzystywania kosztów procesowych jako narzędzia nacisku wobec konsumentów, a frankowicze zyskaliby większe poczucie bezpieczeństwa. Wiedzieliby, że dochodzenie sprawiedliwości nie będzie wiązało się z ryzykiem finansowego odwetu ze strony banku w kolejnym etapie sporu. Takie rozstrzygnięcie wzmocniłoby również obowiązek lojalnego postępowania po stronie instytucji finansowych, które – jeśli rzeczywiście akceptują nieważność swoich umów – powinny dążyć do rozliczeń w sposób przejrzysty i nieobciążający konsumenta dodatkowymi kosztami.
Czy bank może domagać się zwrotu kapitału, zanim zapadnie wyrok?
W sprawie C‑699/24 Sąd Okręgowy w Warszawie skierował do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej pytanie, które dotyczy strategii procesowej, coraz częściej stosowanej przez banki w sporach z frankowiczami. Chodzi o sytuację, w której konsument pozywa bank o stwierdzenie nieważności umowy kredytowej, a bank w odpowiedzi wytacza odrębne powództwo o zwrot wypłaconego kapitału – jeszcze zanim sąd rozstrzygnie, czy umowa rzeczywiście jest nieważna. Celem pytania prejudycjalnego jest ustalenie, czy takie działanie banku jest zgodne z przepisami dyrektywy 93/13 o nieuczciwych warunkach w umowach konsumenckich.
Sąd pytający zwraca uwagę, że taka taktyka procesowa prowadzi do poważnej niepewności po stronie konsumenta. Frankowicz, który domaga się unieważnienia umowy zawierającej klauzule abuzywne, musi jednocześnie bronić się przed roszczeniem banku o zwrot kapitału – i to mimo że nie zapadł jeszcze wyrok przesądzający, czy roszczenie to w ogóle ma podstawę prawną. W efekcie konsument znajduje się w sytuacji, w której może zostać obciążony obowiązkiem zapłaty, odsetkami za opóźnienie i kosztami procesu, zanim sąd zdąży ocenić ważność samej umowy. Taki scenariusz budzi wątpliwości z punktu widzenia skuteczności ochrony przyznanej konsumentom przez prawo unijne.
Sąd zauważa, że wezwanie do zapłaty i pozew składany przez bank w takiej sytuacji może działać na konsumenta odstraszająco i utrudniać mu podjęcie racjonalnej decyzji procesowej. Po jednej stronie istnieje ryzyko przegrania sprawy o zapłatę i poniesienia kosztów, po drugiej – niepewność co do tego, czy jego własne powództwo o unieważnienie umowy zakończy się sukcesem. Dodatkowo sąd podkreśla, że w niektórych przypadkach banki same jeszcze w toku procesu o unieważnienie twierdzą, że umowa jest ważna, a jednocześnie domagają się zwrotu środków, jakby jej nieważność była już przesądzona.
Pytanie dotyczy także kwestii odsetek. Sąd ma wątpliwość, czy żądanie przez bank ustawowych odsetek za opóźnienie od momentu wezwania do zapłaty, jeśli to wezwanie nastąpiło przed rozstrzygnięciem sprawy o nieważność, nie narusza zasady proporcjonalności. Tego rodzaju konsekwencje mogą pogłębiać efekt mrożący i skutecznie zniechęcać konsumentów do dochodzenia swoich praw, co pozostaje w sprzeczności z celem dyrektywy 93/13.
W wyroku w sprawie C‑520/21 Trybunał potwierdził, że bank co do zasady ma prawo żądać zwrotu kapitału oraz odsetek ustawowych, ale wyraźnie odnosił się do sytuacji, w której nieważność umowy została już stwierdzona. W sprawie C‑699/24 chodzi natomiast o roszczenie zgłoszone w czasie, gdy kwestia ważności umowy pozostaje sporna. W tej sytuacji TSUE ma ocenić, czy takie postępowanie banków mieści się w granicach dozwolonej ochrony ich interesów, czy też prowadzi do nieuzasadnionego naruszenia praw konsumenta.
Czy „słuszność” może unieważnić przedawnienie? TSUE oceni furtkę wykorzystywaną przez banki
W sprawie C‑753/24 Sąd Okręgowy w Warszawie zwrócił się do TSUE z pytaniem, czy zgodne z dyrektywą 93/13 są krajowe przepisy, które pozwalają sądom uwzględnić przedawnione roszczenie banku wobec konsumenta, jeśli przemawiają za tym tzw. względy słuszności lub zasady współżycia społecznego. Chodzi o możliwość zastosowania art. 117¹ lub art. 5 kodeksu cywilnego – przepisów, które dają sądowi swobodę uznania, że mimo upływu terminu przedawnienia, roszczenie banku powinno zostać uwzględnione.
Wątpliwość sądu dotyczy sytuacji, w której – mimo wyraźnego upływu terminu przedawnienia – bank może dochodzić roszczenia wobec konsumenta, jeśli zdoła przekonać sąd, że jego działanie było uzasadnione np. trudnością w dochodzeniu praw lub niepewnością co do nieważności umowy. Banki powołują się tu niekiedy na fakt, że orzecznictwo sądów w sprawach frankowych ukształtowało się dopiero po wyroku TSUE w sprawie Dziubak z 2019 roku, a wcześniej linia orzecznicza była niejednolita. W ocenie sądu pytającego, taka argumentacja nie powinna jednak usprawiedliwiać bierności banków ani przywracać im uprawnień, które zgodnie z prawem już wygasły.
Problem polega na tym, że regulacje oparte na „względach słuszności” są nieprecyzyjne i pozostawiają sądom krajowym dużą swobodę decyzji. Konsument, nawet jeśli ma podstawy do przyjęcia, że roszczenie banku uległo przedawnieniu, nie ma pewności, czy sąd nie zdecyduje się uznać tego roszczenia mimo wszystko. To prowadzi do poważnej niepewności prawnej, która jest sprzeczna z zasadą skuteczności ochrony konsumenta. Co więcej, banki jako instytucje profesjonalne, dysponujące zapleczem prawnym i wiedzą o skutkach abuzywnych klauzul, nie powinny korzystać z dodatkowych przywilejów opartych na ogólnych przesłankach sprawiedliwości – zwłaszcza gdy same naruszyły te zasady, oferując klientom umowy zawierające niedozwolone postanowienia.
Trybunał Sprawiedliwości UE może zbadać zgodność tego typu wyjątków z unijnym porządkiem prawnym poprzez zastosowanie testu skuteczności i równoważności. Przedawnienie jako zagadnienie proceduralne formalnie należy do kompetencji państw członkowskich, jednak regulacje krajowe nie mogą czynić ochrony konsumenta iluzoryczną ani mniej korzystną niż w analogicznych sprawach krajowych. Oznacza to, że jeśli wyjątek słusznościowy działa na korzyść przedsiębiorcy i jednocześnie ogranicza skutki, jakie konsument mógłby osiągnąć, powołując się na przedawnienie – to może być uznany za niezgodny z prawem unijnym.
Potrącenie a przedawnienie: TSUE oceni, czy konsumenci tracą ochronę prawną przy wzajemnym rozliczeniu
W sprawie C‑767/24 podniesiono wątpliwość, czy zgodna z dyrektywą 93/13 jest wykładnia, zgodnie z którą złożenie przez konsumenta oświadczenia o potrąceniu oznacza automatyczne zrzeczenie się przez niego zarzutu przedawnienia wobec banku. Chodzi o sytuację, w której frankowicz wygrywa sprawę o nieważność umowy kredytowej i dochodzi zwrotu rat od banku, a jednocześnie uznaje, że powinien zwrócić otrzymany kapitał. W takim przypadku wielu konsumentów, chcąc uniknąć dalszych sporów i kosztów, proponuje potrącenie: bank otrzymuje kapitał, konsument zatrzymuje resztę.
Banki coraz częściej podnoszą, że złożenie takiego oświadczenia o potrąceniu jest jednoznaczne z uznaniem długu i tym samym prowadzi do rezygnacji z prawa powołania się na jego przedawnienie. W efekcie konsument staje przed wyborem: albo szybkie i wygodne rozliczenie, albo ryzyko utraty jednego z najważniejszych narzędzi obrony – zarzutu przedawnienia. Taka praktyka może mieć istotne konsekwencje prawne i zniechęcać konsumentów do wykorzystywania instytucji potrącenia, która w wielu przypadkach pozwala na sprawne zakończenie sporu.
Sąd pytający zwraca uwagę, że złożenie oświadczenia o potrąceniu nie musi być równoznaczne ze zrzeczeniem się zarzutu przedawnienia – konsument może nawet nie być świadomy takiego skutku. Przymusowa utrata tej ochrony tylko dlatego, że konsument chce rozliczyć się w uproszczony sposób, może naruszać zasadę skuteczności ochrony wynikającej z dyrektywy 93/13. Trybunał może więc zostać poproszony o ocenę, czy taka praktyka krajowa nie czyni ochrony konsumenckiej nadmiernie trudną w praktyce.
Dodatkowo istnieje wątek wstecznego działania potrącenia, wynikający z art. 499 kodeksu cywilnego. Zgodnie z nim skutki potrącenia rozciągają się na moment, w którym stało się ono możliwe, a nie na dzień złożenia oświadczenia. W praktyce może to prowadzić do pozbawienia konsumenta prawa do odsetek za opóźnienie od daty wezwania banku do zapłaty. Tymczasem w wyroku TSUE w sprawie C‑520/21 wyraźnie podkreślono, że konsumenci mają prawo do odsetek od dnia wezwania, ponieważ stanowią one część rekompensaty za bezprawne korzystanie z ich środków. Automatyczne pozbawienie tego prawa na skutek wstecznego działania potrącenia może być trudne do pogodzenia z unijnymi standardami.
Podsumowanie: przełomowe pytania, przełomowa przyszłość
Frankowicze weszli w rok 2025 z impetem, który może zdefiniować ich sytuację prawną na całe dekady. Sześć nowych pytań prejudycjalnych skierowanych do TSUE to nie tylko taktyczny manewr – to szeroko zakrojona strategia, mająca na celu wyrównanie szans w sporze z silnym, zinstytucjonalizowanym przeciwnikiem. Każda ze spraw porusza inny filar systemowego problemu: od przedawnienia roszczeń, przez nadużycia w taktyce procesowej, po asymetryczne obciążenia finansowe. Ich wspólnym mianownikiem jest jedno: zapewnienie realnej, a nie tylko deklaratywnej ochrony konsumenta.
Szczególną wagę ma pytanie C‑747/24, które powstało z inicjatywy społeczności Życie Bez Kredytu. To dzięki determinacji jej Ekspertów frankowicze po raz pierwszy mają szansę, by zakwestionować uchwałę Sądu Najwyższego przed europejskim Trybunałem. Jeżeli TSUE przyzna rację tej argumentacji, banki mogą utracić możliwość masowego dochodzenia przedawnionych roszczeń – co będzie oznaczało koniec pewnej ery.
Dla tysięcy rodzin uwikłanych w kredyty frankowe, nadchodzące miesiące mogą być momentem zwrotnym. Orzeczenia TSUE mogą otworzyć drogę do pełnego rozliczenia się z nieuczciwymi umowami i zakończenia wieloletnich batalii sądowych. Dla sektora bankowego będzie to czas próby – czas, w którym instytucje będą musiały zmierzyć się z konsekwencjami własnych decyzji sprzed lat. A dla społeczności Życie Bez Kredytu – to kolejny rozdział w historii nieugiętej walki o sprawiedliwość. Walce, która pokazuje, że gdy frankowicze idą po więcej, potrafią wstrząsnąć fundamentami całego systemu.








