Ex-frankowicze na celowniku banków – cicha rewolucja w ugodach
Banki nigdy nie lubiły otwartych konfliktów z klientami, ale jeszcze bardziej boją się masowych roszczeń. Ex-frankowicze, czyli osoby, które spłaciły już swoje kredyty frankowe, zaczynają odgrywać kluczową rolę w tej układance. Choć oficjalnych programów ugód dla tej grupy nadal brakuje, instytucje finansowe powoli otwierają drzwi do negocjacji.
Z jakiego powodu? Ustawicznie rosnąca liczba pozwów wnoszonych przez osoby, które spłaciły już kredyt, zaczyna przerażać banki. Według danych z września 2024 r. w sądach toczy się ponad 170 tysięcy spraw przeciwko bankom, szacunkowo ok 20% tych spraw dotyczy już kredytów spłaconych. Trzeba jednak podkreślić, że np. w mBanku (który dość skrupulatnie podaje swoje statystyki frankowe) w III kwartale 2024 roku aż 43% nowych powództw wniosły osoby, które dawno spłaciły swój kredyt frankowy.
Banki wiedzą, że każda przegrana sprawa oznacza nie tylko zwrot środków, ale także wysokie odsetki za zwłokę. Z tego powodu ex-frankowicze, którzy złożą pozew, mogą liczyć na ugodę, choćby dlatego, że bankom bardziej opłaca się zakończyć spór szybko i bez medialnego rozgłosu.
Ugoda? Tylko po pozwie! Dlaczego banki milczą?
Dla ex-frankowiczów kluczowa jest zasada: banki składają propozycje ugodowe głównie tym, którzy wyraźnie zademonstrują swoją determinację w dochodzeniu należnych im roszczeń. W praktyce oznacza to jedno – najpierw pozew, potem negocjacje. W przeciwieństwie do osób ze wciąż aktywnymi umowami, ex-frankowicze muszą najpierw zmusić bank do reakcji, składając powództwo o zwrot świadczenia nienależnego, aby zmotywować go do jakichkolwiek mediacji.
Milczenie banków w tej sprawie nie jest przypadkowe. Banki nie oferują otwartych ugód dla ex-frankowiczów z kilku powodów. Przede wszystkim boją się efektu domina. Gdyby publicznie ogłosiły, że są gotowe do zawierania ugód także z osobami, które już spłaciły swoje zobowiązania, mogłoby to uruchomić falę nowych roszczeń i lawinę pozwów. Każda ugoda oznacza bowiem nie tylko zwrot środków dla klienta, ale także konieczność aktualizacji rezerw finansowych, co wpływa na wyniki finansowe banków. Z perspektywy instytucji finansowych lepiej więc działać dyskretnie – indywidualnie negocjować z tymi, którzy już podjęli kroki prawne, zamiast otwarcie zapraszać do rozmów wszystkich, którym należy się zwrot pieniędzy za nieuczciwy kredyt.
Banki w zasadzie zawsze dopiero wtedy, gdy widzą realne ryzyko przegranej w sądzie, są skłonne do negocjacji. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że instytucji finansowe często zmieniają swoje podejście dopiero na etapie postępowania sądowego – do zawarcia ugody na sprawiedliwych warunkach najczęściej dochodzi dopiero po zapadnięciu wyroków w I instancji. Przykłady takich instytucji jak PKO BP, mBank czy Millennium pokazują, że banki chętnie unikają długich procesów i zgadzają się ugody wypracowane przez ekspertów ŻBK, by zminimalizować straty.
Ugoda po pozwie. Co to oznacza dla ex-frankowiczów?
Ex-frankowicze powinni być świadomi, że ich roszczenia mają takie same szanse zostać uznane za zasadne jak roszczenia osób nadal spłacających raty. Kluczowym warunkiem jest tylko podjęcie aktywnych działań. Samo czekanie na propozycję ugody ze strony banku nie przyniesie efektów. Banki chcą zobaczyć, że klient jest zdeterminowany i gotowy do walki w sądzie. Dopiero wtedy zaczynają rozważać ugodę jako sposób na ograniczenie swoich strat. Oczywiście oznacza to konieczność złożenia pozwu, ale korzyści mogą być ogromne – oprócz zwrotu nadpłaconych środków, ex-frankowicze mogą liczyć również na odsetki za zwłokę, co dodatkowo zwiększa kwotę, którą bank winien im wypłacić.
Odsetki za zwłokę mają szczególne znaczenie właśnie w sprawach dotyczących spłaconych kredytów. Bankom zależy na szybkim zakończeniu sporu, zwłaszcza jeśli dochodzona kwota jest naprawdę wysoka. A ex-frankowicze mają prawo dochodzić całej kwoty wpłaconej do banku, czyli wszystkich rat oraz pozostałych opłat związanych z wykonywaniem umowy. Mówimy więc zazwyczaj o kwotach rzędu kilkuset tysięcy złotych, od których naliczane są dodatkowo odsetki ustawowe.
Należy jednak być ostrożnym, bo banki często wykorzystują różne taktyki zniechęcające klientów do dochodzenia swoich praw. Mogą proponować niskie ugody na wczesnym etapie, licząc na to, że klient nie będzie chciał angażować się w długi proces sądowy. Dlatego tak ważna jest świadomość swoich praw i konsekwentne dążenie do celu.
Przedawnienie i strategia banków wobec ex-frankowiczów. Ukryte pułapki
Banki takie jak PKO BP zaczynają działać prewencyjnie, obawiając się przedawnienia swoich roszczeń o zwrot kapitału. W tym celu wysyłają frankowiczom przedsądowe wezwania do zapłaty. Takie wezwania mogą wydawać się kuriozalne, w szczelności kiedy kierowane są osób, które jeszcze nie pozwały banku i/lub spłaciły już kredyt lata temu. Niemniej bank dąży w ten sposób do przerwania biegu przedawnienia, co w praktyce oznacza, że termin, w którym mogłyby dochodzić swoich roszczeń, zostaje wydłużony. W ten sposób instytucje finansowe zabezpieczają się przed ewentualnymi przyszłymi pozwami klientów, próbując jednocześnie zminimalizować swoje ryzyko finansowe i procesowe.
Wysyłanie wezwań do zapłaty, ma również drugie dno. Tego rodzaju korespondencja pełni funkcję psychologiczną – banki próbują wywołać u ex-frankowiczów wrażenie, że sami mogą stać się dłużnikami i ponieść konsekwencje finansowe, jeśli zdecydują się na pozew przeciwko bankowi. To swoista gra na zwłokę, w której instytucje liczą na to, że klient w obawie przed negatywnymi skutkami zaniecha dalszych kroków prawnych.
Ex-frankowicze, którzy otrzymali takie wezwania, powinni zachować szczególną ostrożność. Takie pismo od banku nie powinno być powodem do paniki, ale stanowi ważny sygnał, że należy działać świadomie i z rozwagą. Kluczowe jest skonsultowanie się z prawnikiem specjalizującym się w sprawach frankowych, który dokładnie przeanalizuje sytuację i wskaże najlepszą strategię działania. Ignorowanie takich pism może prowadzić do negatywnych konsekwencji, ale równie ryzykowne jest podejmowanie pochopnych decyzji pod wpływem presji.