Jak krok po kroku uzyskać prawomocny wyrok?
Problemy związane z kredytem we frankach szwajcarskich, który zaciągnąłem na zakup mieszkania dla mojej rodziny, wciąż narastały, a pewnym momencie przekształciły się w istny koszmar finansowy. Coś, co miało być źródłem stabilności i spełnienia marzeń, stało się ciężarem, przez który cierpieli wszyscy moi bliscy. W tej opowieści chcę się podzielić własnym doświadczeniem, aby pokazać, że istnieje droga wyjścia z tego dramatu.
Kiedy po raz pierwszy podjąłem decyzję o zaciągnięciu kredytu we frankach, wydawało się to atrakcyjnym i opłacalnym rozwiązaniem. Jednak szybko okazało się, że kurs franka szwajcarskiego wcale nie jest stabilny, a wręcz gwałtownie wzrasta. Miesięczne raty stawały się coraz bardziej obciążające. Wkrótce sytuacja finansowa mojej rodziny stała się nie do zniesienia, a perspektywa spłaty kredytu wydawała się nieosiągalnym marzeniem. Wówczas zacząłem desperacko szukać rozwiązania tego problemu. Słyszałem już, że istnieje możliwość pozwania banku, ponieważ umowa frankowa zawiera nieuczciwe postanowienia. Zresztą sam czułem się oszukany, bo przedstawiciel banku obiecywał mi, że moje raty wzrosną może maksymalnie o 20 procent! Przeszukiwałem internet w poszukiwaniu porad, wskazówek i potencjalnych ścieżek wyjścia z pułapki, w jakiej się znalazłem. Przeglądając liczne fora i strony internetowe poświęcone problemom frankowiczów, natrafiłem na społeczność Życie Bez Kredytu.
Początkowo byłem nieco sceptyczny, jak wiele osób w mojej sytuacji. W końcu już raz zostałem oszukany i nie chciałem dodatkowo pogorszyć stanu swoich finansów. Jednak po dokładnym zapoznaniu się z opiniami innych klientów, postanowiłem dać szansę ekspertom ŻBK. Wypełniłem krótki formularz kontaktowy dostępny na ich stronie internetowej. Po chwili otrzymałem dwie wiadomości e-mail. Jedną z ogólną informacją o banku, w którym byłem zadłużony. Dowiedziałem się z niej m.in. o dotychczasowych wygranych członków Życia Bez Kredytu. Przyznam, że bardzo podniosło mnie na duchu, gdy zobaczyłem, ile spraw ta kancelaria wygrywa z moim bankiem. Pomyślałem: „skoro udało się już w tylu osobom, to być może naprawdę jest dla mnie szansa”. W drugim mailu otrzymałem wykaz wszystkich dokumentów, które było potrzebne do wstępnej analizy mojej sytuacji.
Po skompletowaniu dokumentacji i przesłaniu ich do kancelarii ŻBK już na drugi dzień otrzymałem analizę mojego zadłużenia we frankach wraz z ofertą prowadzenia skutecznego postępowania sądowego. Umówiłem się na spotkanie konsultacyjne, podczas którego mogłem omówić moją sytuację bardziej szczegółowo i ustalić dalsze kroki postępowania. To spotkanie okazało się punktem zwrotnym w moich dotychczasowych problemach finansowych. Prawnik z kancelarii nie tylko wsłuchał się w moje problemy, lecz także zaprezentował mi strategię działania oraz przedstawił potencjalne scenariusze postępowania sądowego oraz korzyści z unieważnienia kredytu.
Zabezpieczenie roszczenia odbyło się nie bez przygód
Kiedy podpisałem umowę z Życie Bez Kredytu sprawy w zasadzie poszły już bardzo szybko. Po ok. trzech tygodniach pełnomocnicy złożyli już w moim imieniu pozew przeciwko bankowi wraz z wnioskiem o zabezpieczenie roszczenia. Niestety po drodze miałem trochę pecha, ponieważ moja sprawa była rozpatrywana przez sędziego, który nie zawsze jest przychylny wobec roszczeń o zawieszenie spłaty rat na czas procesu. Pierwszy wniosek o zabezpieczenie roszczenia został przez sąd oddalony. Nie ukrywam, że miałem przez to chwilę zwątpienia, chociaż wiedziałem, że odrzucenie tego wniosku nie przesądza jeszcze o przegraniu procesu z bankiem. Pełnomocnicy ŻBK jednak dokładnie przeanalizowali przyczyny oddalenia wniosku i złożyli zażalenie od tej decyzji sądu. Złożone zażalenie odniosło sukces i już kilku tygodniach uzyskałem prawomocne zabezpieczenie roszczenia!
Otrzymanie zabezpieczenia roszczenia było dla mnie ogromną ulgą i źródłem wielkiego pocieszenia w trudnościach, z którymi się wtedy zmagałem. Przede wszystkim znacząco został odciążony budżet domowy mojej rodziny, bo nie musieliśmy już co miesiąc spłacać gigantycznej raty. Dzięki temu nie musieliśmy z małżonką brać dodatkowych nadgodzin, aby starczyło na nasze wszystkie potrzeby. Byliśmy w stanie więcej czasu spędzać ze sobą oraz z naszymi dziećmi, co znacznie poprawiło nasze nadszarpnięte relacje przez permanentny stres związanym z niepewnością finansową. Okazało się również, że starcza nam pieniędzy na inne dotąd zaniedbywane potrzeby, takie jak korepetycje dla dzieci oraz drobne remonty.
Zabezpieczenie roszczenia dało mi poczucie bezpieczeństwa i stabilności, które przez długi czas było mi obce. Wiedząc, że moje roszczenie zostało uznane przez sąd za zasadne, czułem się pewniejszy i bardziej opanowany. To było jak oddech ulgi po długim okresie niepokoju. Jednocześnie poczułem, że mam większą kontrolę nad swoją sytuacją finansową i ogólnie nad własnym życiem, które przez wiele lat było skomplikowane i trudne. To było poczucie wolności i autonomii, które dawało mi siłę do dalszej walki o moje prawa i interesy.
Romans z ugodą bankową…
Po otrzymaniu zabezpieczenia roszczenia, kiedy walka z bankiem wydawała się być na dobrej drodze, nadeszła propozycja ugody. Bank, być może zdając sobie sprawę z siły moich argumentów oraz możliwości ostatecznej klęski w sądzie, zdecydował się na próbę negocjacji. Przyznam, że długo wahałem się nad propozycją banku.
Mimo że wiedziałem, że mam dość spore szanse na wygraną w sądzie, to propozycja ugody wywołała we mnie mieszane uczucia. W tamtym czasie nawet wydawała mi się kusząca, chociaż z perspektyw czasu, a zwłaszcza po wygraniu sprawy w sądzie, jest to dla mnie irracjonalne, że tak wówczas myślałem. Wtedy jednak gwarancja uwolnienia się od niepewnego franka w porównaniu z dość odległą wizją prawomocnego wyroku wydawała mi się czymś, co być może jest warte rozpatrzenia. Nie zrozumcie mnie źle, mówią w końcu „lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu”. Ugoda mogła oznaczać szybsze zakończenie procesu i uniknięcie dalszego stresu i niepewności. Bank zaoferował konwersję kredytu z frankowego na złotowy oraz częściowe umorzenie pozostałego zadłużenia. Ugoda zakładała również możliwość stałej stopy procentowej na okres 5 lat. Kredytodawca zapewniał umorzenie nawet 100.000 zł. W końcu to nie mało pieniędzy.
Długotrwałe problemy z frankiem bardzo negatywnie wpłynęły na moje samopoczucie i wiarę, że mogę odnieść sukces. Poza tym odczuwałem obawy przed składaniem zeznań przed sądem. Nie wiedziałem, czy będę umiał sobie poradzić w tej sytuacji i czy moje zaznania nie spowodują, że przegram sprawę z bankiem. Przed bardzo długi czas zmagałem się z poczuciem winy w związku z zaciągnięciem tego toksycznego kredytu. W mediach przez lata mówiło się, że to frankowicze są odpowiedzialni za cały problem z frankiem, a nie banki. Bywało, że nawet w moim otoczeniu słyszałem oskarżenia, że skoro widziałem, co podpisuje, to nie powinien teraz zgrywać ofiary. Gdzieś głęboko we mnie tkwiło przekonanie, że skoro zaciągnąłem dług, to jako uczciwy człowiek mam obowiązek go spłacić i to pomimo świadomości, że umowa obciążona jest klauzulami abuzywnymi.
Swoje wewnętrzne rozterki postanowiłem skonsultować z prawnikami ŻBK. Razem omówiliśmy wszystkie za i przeciw oraz przeanalizowaliśmy propozycję ugody. Eksperci dokładnie mi wyjaśnili,
co tak naprawdę oznaczałoby zawarcie takiej ugody i na jakie inne ryzyka może mnie wystawić. Okazało się, że oferta porozumienia jest znacznie mniej atrakcyjna, niż przedstawił to bank. W istocie potencjalna korzyść z wyroku prawomocnego była wielokrotnie większa. Ponadto raty po przekonwertowaniu na złotówki wcale nie byłyby o wiele niższe. Doszliśmy do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem dla mnie i mojej rodziny będzie kontynuacja procesu sądowego.
Eksperci ŻBK bardzo dobrze przygotowali mnie do składania zeznań w sądzie i w efekcie mój stres związany z tą sytuacją był minimalny. Czułem się przygotowany na każde pytanie i w zasadzie niczym nie byłem zaskoczony podczas procesu. W ostateczności bardzo się cieszę, że odrzuciłem ugodę bankową, bo korzyści z prawomocnego wyroku z ogromną nawiązką wynagrodziły czas oczekiwania na wyrok i konieczność stawienia się w sądzie.
Opresja ze strony banku
Kiedy odrzuciłem ofertę ugodową, bank zaczął stosować coraz bardziej agresywne metody w celu wywarcia presji na mnie i moją rodzinę. Dostawałem dziesiątki telefonów i maili, które były pełne obietnic o korzystnych warunkach ugody, ale także subtelnych gróźb o możliwych kosztach, które mogłyby mnie dosięgnąć po zakończeniu procesu z bankiem.
To było dla mnie trudne do zniesienia, ponieważ czułem się zdezorientowany i przestraszony tymi naciskami. Bank nieustannie wysyłał komunikaty, w których ostrzegał, że dalsze prowadzenie sprawy sądowej może skutkować rosnącymi kosztami i możliwymi pozwami np. o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału. Jednak dzięki wsparciu mojej kancelarii prawnej i całej społeczności ŻBK, udało mi się utrzymać spokój i trzymać się swoich przekonań. Wiedziałem, że próby zastraszania ze strony banku są jedynie desperacką próbą obrony ich własnych interesów. Nie chciałem ustępować pod presją ani poddawać się ich taktykom manipulacyjnym.
Ostatecznie, mimo wszystkich prób zastraszenia, nie poddałem się i nie zgodziłem się na ugodę. Byłem przekonany, że wygrana w sądzie to jedyny sposób na uzyskanie sprawiedliwości i zadośćuczynienia za krzywdy, jakie zostały mi wyrządzone. I choć miewałem chwilę zwątpienia w czasie procesu, to wiedziałem, że muszę walczyć do końca, aby obronić swoje prawa i zapewnić swojej rodzinie lepsze jutro.
Ile czasu zajmuje proces unieważnienia kredytu frankowego?
Po ok. dwóch latach w sądzie I instancji nadeszła chwila triumfu. Wyrok został wygrany, a sąd uznał pozew w całości. To było dla mnie ogromne zwycięstwo i moment wspaniałej radości. Jednak bank złożył apelację, kontynuując walkę, na co byłem przygotowany, bo eksperci ŻBK od początku mówili, że banki wciąż odwołują się od swoich przegranych.
W czasie oczekiwania na wyrok sądu II instancji zasadniczo byłem spokojny, bo tak naprawdę cała sprawa przebiegała zgodnie z tym, co od początku zapowiadali eksperci ŻBK. Poza tym nie musiałem już płacić rat, a sąd w I instancji całkowicie zgodził się z argumentacją procesową moich pełnomocników, dlatego co do zasady byłem dobrej myśli. Kiedy czułem zaniepokojenie lub byłem atakowany przez banki różnego rodzaju pismami, np. o wyżej już wspominane potencjalne roszczenie w związku z koniecznością zapłaty dla banku wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, mogłem liczyć na wsparcie społeczności Życie Bez Kredytu. To naprawdę stanowi nieocenioną pomoc, gdy możesz porozmawiać o swoich problemach z życzliwymi ludźmi, którzy doskonale Cię rozumieją, bo w końcu byli albo nadal są w tej samej sytuacji co Ty. Eksperci ŻBK cały czas utrzymywali ze mną kontakt i informowali o wszelkich postępach w sprawie. Czułem się bezpiecznie, bo byłem całkowicie zaopiekowany od strony prawnej i od strony emocjonalnej.
Bardzo się ucieszyłem, gdy dowiedziałem się, że w II instancji nie ma konieczności, abym ponownie zeznawał przed sądem. Zatem podczas trwania mojego dwuinstancyjnego procesu frankowego tylko raz musiałem pojawić się w sądzie. Wszystkimi szczegółami zajmowali się pełnomocnicy ŻBK. W zasadzie nie musiałem być nawet obecny podczas ogłoszenia werdyktu w sądzie. O decyzji Sądu Apelacyjnego poinformował mnie mój pełnomocnik telefonicznie. Kiedy dowiedziałem się, że sąd odrzucił odwołanie banku, czułem niewyobrażalną radość. To był moment, na który tak bardzo czekałem – potwierdzenie, że moje roszczenia są słuszne i że walka o moje prawa przyniosła pożądany rezultat! Mogłem nareszcie odetchnąć z ulgą, że moja wygrana z bankiem jest już ostateczna.
Tak więc mój proces z bankiem trwał niecałe 3 lata i uważam, że zdecydowanie było warto czekać na wyrok prawomocny. Definitywna wygrana dała mi nadzieję na lepszą przyszłość i sprawiedliwość, której tak bardzo potrzebowałem. A korzyści, które otrzymałam w związku z wyrokiem przerosły moje najśmielsze oczekiwania. Moje saldo zadłużenia wobec banku zostało całkowicie wyzerowane. W ciągu kilkunastu dni zasądzone kwoty przez sąd, na które składały się wszystkie raty frankowe wpłacone do banku wraz z odsetkami ustawowymi oraz kosztami zastępstwa procesowego trafiły na moje konto. W ciągu kilku miesięcy od wyroku została wykreślona hipoteka banku z księgi wieczystej. Ja i moja rodzina całkowicie uwolniliśmy się spod wpływu banku i ze spokojem ducha rozpoczęliśmy lepsze Życie Bez Kredytu!
Co powinni zrobić frankowicze?
Uważam, że każdy, kto czuje się pokrzywdzony przez bank i chce się wydostać z pętli toksycznego kredytu waloryzowanego do walut obcych, powinien pozwać bank. Tylko w ten sposób osiągnie sprawiedliwość, na którą zasługuje. Już mam tę całą drogę za sobą i mogę podzielić się swoimi radami:
Nie bój się działać. Bank złamał prawo i zarobił ogromne pieniądze, wykorzystując Twoją niewiedzę. Nie daj sobie wmówić, że problem z frankiem to Twoja wina. Walka o swoje prawa może być trudna i czasochłonna, ale jest to jedyny sposób, aby poprawić stan swoich finansów
Zdecyduj się na pozew. Tylko na drodze sądowej można korzystnie anulować umowę frankową, która de facto w świetle prawa powinna być uznana za nieważną. Wyrok prawomocny unieważniający kredyt CHF jest w zasadzie zagwarantowany dzięki wyrokom TSUE. Żadna inna decyzja odnośnie kredytu we frankach nie będzie tak opłacalna jak złożenie pozwu do banku
Poszukaj doświadczonej kancelarii. Wybór odpowiedniej kancelarii prawnej do spraw frankowych ma kluczowe znaczenie dla sukcesu w sądzie. Zanim powierzysz kancelarii swoją sprawę, sprawdź jej referencje, liczbę wygranych spraw itd. Poszukaj kancelarii, która ma doświadczenie w prowadzeniu podobnych spraw i posiada wysoką skuteczność w uzyskiwaniu pozytywnych wyroków. Dowiedz się również, w jakim zakresie możesz liczyć na pomoc tej kancelarii. Pozew banku jest procesem wieloetapowym i w jego trakcie może zaistnieć potrzeba składania dodatkowych wniosków, oświadczeń itp.
Bądź cierpliwy i wytrwały. Proces sądowy może być długi, a czasem nawet męczący, ale nie trać nadziei. Nie daj się zmanipulować bankom, które mogą nakłaniać Cię na niekorzystną ugodę. Wszelkie rozterki najlepiej konsultuj z ekspertami ds. frankowych oraz zaufanymi osobami, które już wygrały sprawę z bankiem