Jak nasze moralne i psychologiczne uwarunkowania przeczą logice ekonomii, a banki na tym nieuczciwie zarabiają?
Henry Ford zauważył kiedyś, że gdyby zwykli Amerykanie dowiedzieli się, jak działa system bankowy, następnego dnia wybuchłaby rewolucja 1*. Ekonomiści wyróżnieni w 2022 roku nagrodą Nobla za badania banków i kryzysów finansowych udowodnili, że warunkiem niezbędnym do powstania kryzysu jest tak zwana „asymetria informacji”.
Może spróbujmy poznać bliżej zasady działania banków w Polsce i zobaczymy, czy wybuchnie rewolucja ŻBK?
Kreacja pieniądza, czyli jak banki stwarzają pieniądze z niczego?
Łączna suma wszystkich pieniędzy na świecie wynosi 60 bilionów dolarów 2*, z czego monety i banknoty to tylko 6 bilionów. Chcecie wiedzieć, gdzie jest reszta? Niemal 90% wszystkich pieniędzy – w tym tych, zapisanych na naszych rachunkach – istnieje TYLKO na bankowych serwerach!
Dzięki temu, że funkcjonuje system rezerw cząstkowych 3*, pieniądz kreowany jest przez banki komercyjne między innymi właśnie w formie udzielania kredytów bankowych swoim klientom. Ważne jest uświadomienie sobie, że udzielenie kredytu nie jest dla banku wydatkiem – nie korzysta on w tym celu ze środków w nim zdeponowanych, ale tworzy zupełnie nowy pieniądz. Ten pieniądz przez rynek traktowany jest w ten sam sposób co gotówka, chociaż bank nie udziela nam kredytu ze zgromadzonych środków na rachunkach swoich klientów, z ich oszczędności czy depozytów. Bank kreuje, czyli stwarza ten pieniądz.
Słownik dla usystematyzowania tej, wbrew pozorom, nieoczywistej wiedzy:
Gotówka – banknoty i bilon,
Pieniądz bankowy – wszystkie złotówki na kontach bankowych, nie mają one formy fizycznej, istnieją jedynie jako elektroniczny zapis na komputerze,
Rezerwy -środki, jakie każdy bank posiada na koncie w banku centralnym (banku wszystkich banków), nie są one pożyczane klientom, służą do regulowania przepływów pieniędzy.
Skoro 90% pieniędzy na świecie nie istnieje fizycznie, to skąd bank bierze pieniądze np. na kredyt „frankowy”, bo nie ze Szwajcarii… Jak je właściwie stwarza? To może zabrzmieć rewolucyjnie, ale kwoty cyfrowych pieniędzy na udzielenie kredytów banki biorą z NICZEGO. A przecież klient, któremu bank udzielił kredytu, musi spłacić nie tylko wartość nominalną (czyli kapitał), ale też odsetki, prowizje, opłaty ubezpieczenia i inne należności. Ta różnica to czysty zarobek banku. Generują go pieniądze, które powstały przez jedno kliknięcie. Z powietrza. To jest takie „magiczne” pomnożenie pieniądza w obiegu, ale właśnie tak to wygląda. Na całym świecie.
Dokładnie rzecz biorąc, bank w momencie udzielania kredytu zapisuje odpowiednią kwotę na rachunku kredytobiorcy (jako depozyt) oraz równocześnie otwiera dla niego rachunek kredytowy i zapisuje tę kwotę jako dług (który musimy zwrócić).
Bank kreuje pieniądz wirtualny, ale co miesiąc otrzymuje od kredytobiorcy realne pieniądze, którymi obraca przez, załóżmy, 15 lat. Bank korzysta z wpłat klientów, tworzy nowe produkty, a to przynosi mu zyski. Właśnie tak wygląda system bankowy na całym świecie i nie jest to niezgodne z prawem, tak to zostało wymyślone i tak funkcjonuje. Problem w tym, że banki zarabiają też na kredytach frankowych, które uznawane są w sądach w całej Polsce za nieważne.
Paradoks kredytów frankowych
Ile banki zarobiły na kredytach frankowych? To ważne pytanie, ale jedno jest pewne, że według sądów w Polsce zarabiały na nich w nieuczciwy sposób.
Banki kreują pieniądze – tak działa ten system. Być może przyniesie on kolejne kryzysy finansowe czy upadek kapitalizmu – nie wiem, choć pewnie prędzej czy później się o tym przekonamy. Problem frankowiczów jednak jest gdzie indziej, bo polega na tym, że banki kreowały nasz dług w oparciu o klauzule abuzywne, czyli zapisy niedozwolone przez prawo bankowe. W Polsce jest ich wpisanych do rejestru UOKiK aż 350, wszystkie były skrzętnie wykorzystywane przez banki, o czym mówi chociażby najnowszy wyrok TSUE C 139/22 z dnia 21.09.2023 r.
Wiemy, że niespełna 20% kredytobiorców pozwało banki, czyli oznacza to, że wciąż osiągają one zyski z 80% nieważnych w świetle prawa kredytów. Kiedy bank zarabia na uczciwym kredycie, to działa w ramach systemu ekonomiczno-prawnego, czy nam się on podoba czy nie, musimy go akceptować, bo wpisuje się w porządek świata, w którym funkcjonujemy. Jednak zarabianie na nieuczciwych kredytach, to przekręt, który oprócz tego, że jest krzywdzący dla wielu osób, buduje też ogromne poczucie niesprawiedliwości społecznej. Fakt jest taki, że praktyki bankowe oparte na nieuczciwych klauzulach przeliczeniowych czy brak pełnej informacji o realnych ryzykach dla klientów, doprowadziły wielu frankowiczów do trudnej sytuacji finansowej i rodzinnej. Dlatego należy ciągle mieć w pamięci, że banki tak naprawdę nawet po ustaleniu nieważności umowy przez sąd i tak zarobiły krocie na naszym kredycie. Przez lata korzystały z naszych rat, obracały nimi i tworzyły kolejne produkty przynoszące im miliardowe zyski 4*.
Wyobrażona wartość pieniądza
Pieniądze są naszym zabezpieczeniem, bo mają określoną wartość. Jej istnienie nie jest czysto ekonomiczne, ale możliwe dzięki naszemu społecznemu zaufaniu, bo rzeczywistość, którą mierzymy pieniędzmi, tak naprawdę istnieje tylko w naszej zbiorowej wyobraźni. Zakłada ona tzw. uniwersalną WYMIENIALNOŚĆ. Pieniądze pozwalają nam wymienić jedne towary i usługi na inne. Wszystko na wszystko, nawet seks na zbawienie, co czyniły np. piętnastowieczne nierządnice, które za zarobione ciałem pieniądze kupowały odpusty sprzedawane przez kościół katolicki 5*.
Było i jest to możliwe dzięki drugiej zasadzie istnienia pieniądza – uniwersalnemu ZAUFANIU. Pieniądz to dla nas środek pośredni, który pozwala nam działać i np. handlować z nieznajomymi ludźmi, nawet tymi, których nigdy nie polubimy czy nie będziemy szanować. Ufamy jednak, że pieniądze, które zarobimy, mają określoną wartość, za którą kupimy inne towary lub usługi, które z kolei też będą miały określoną wartość handlową dla innych.
Istnienie systemu wymiany opartego na pieniądzu jest możliwe właśnie dzięki temu zaufaniu. Ta naczelna zasada zaufania wyjaśnia, dlaczego nasze systemy finansowe są tak ściśle splecione z naszymi systemami politycznymi, społecznymi i ideologicznymi 6*. System finansowy to nie tylko czysta ekonomia, to też zasady współżycia społecznego, poczucie zobowiązania obywatelskiego, a nawet moralnego.
Dług również nie ma charakteru czysto ekonomicznego. Jest osadzony w społecznym kontekście, w uczuciach i konkretnych założeniach naszego funkcjonowania w świecie. Jak to możliwe? Taka jest nasza natura. Ludzka i społeczna.
Moralny obowiązek spłaty
Dlaczego czujemy obowiązek spłaty nawet toksycznego kredytu? Skąd bierze się psychologiczny opór przed pozwaniem banku?
Znacie tę metodę stosowaną przez Świadków Jehowy, którzy wręczają nam tulipana lub jak jakiś obrazek – mały podarunek tylko po to, żeby wykorzystać naturalny mechanizm psychologiczny: jeśli ktoś coś nam dał, to musimy to zwrócić. W tym wypadku może chodzić o chwilę uwagi, podpis, przystąpienie do sekty – forma nie jest do końca ważna. Chodzi o dług, którego chcemy się pozbyć, bo poczucie, że jesteśmy komuś coś winni, powoduje nasz duży dyskomfort (ten przykład i wiele innych sposobów manipulacji i wywierania wpływu na ludzi opisuje Profesor Cialdini w swojej słynnej książce 7*).
Wiadomo, że każdy lubi dostać coś za darmo, ale tak naprawdę dobrze wiemy, że w tym świecie nie ma nic za darmo. I nie chodzi tylko o to, że mamy w pamięci słowa Ojca Chrzestnego Pewnego dnia, ten dzień może nigdy nie nadejść, poproszę cię o przysługę. Ale do tego czasu traktuj to jako prezent z okazji dnia ślubu mojej córki 8*.
Profesor David Graeber podkreśla, że różnica między długiem a zobowiązaniem polega na tym, że dług można precyzyjnie określić ilościowo. To bardzo ciekawe, bo kredyty frankowe zdają się być osadzone właśnie gdzieś pomiędzy długiem a zobowiązaniem. A to dlatego, że nigdy nie wiemy właściwie, ile mamy do spłacenia i jakiej wysokości rata czeka na nas w tym miesiącu. Być może ten mechanizm podbija naszą moralną odpowiedzialność za spłatę kredytu, mimo jego nieuczciwego charakteru. Jednak musimy wiedzieć, że wzorzec naszego myślenia i działania, który zakłada, że spłata długu opiera się na moralności, to pułapka. Mamy przez wielki zakorzenione myślenie, że dług osobisty jest wynikiem braku umiaru, może nawet grzechu, błędu, potknięcia, za które musimy ponieść odpowiedzialność. Przywoływany tu już amerykański profesor antropologii tak się do tego odnosi: Stawiając sprawy w ten sposób, tracimy jednak z oczu fakt, że zadłużeni są teraz wszyscy (szacuje się, że zadłużenie amerykańskiego gospodarstwa domowego stanowi obecnie sto trzydzieści procent jego dochodu) i że bardzo niewielką część tego długu nagromadzili ludzie, którzy nie potrafią powstrzymać się przed obstawianiem wyścigów konnych i kupowaniem błyskotek 9*. Wnioski z raportów, takich jak ten: Najnowszy raport ONZ nie pozostawia wątpliwości – światowa gospodarka rośnie wolniej, niż się zadłuża 10* też przecież nie kategoryzują moralnie dłużników, więc dlaczego robimy to sobie, dlaczego obciążamy długiem nasze sumienia?
Idea, że moralność polega na płaceniu długów, może być bardzo toksyczna. Zwłaszcza jeśli dotyczy toksycznego produktu, jakim bez wątpienia jest kredyt frankowy.
Wielu kredytobiorców, nie rozumiejąc w pełni ryzyka, ufa autorytetowi banku i nie zdaje sobie sprawy z potencjalnych strat własnych. Brak zrozumienia mechanizmów ekonomicznych sprawia, że jako kredytobiorcy jesteśmy bardzo podatni na manipulację banków. Kluczem do podejmowania świadomych decyzji finansowych i unikania pułapek wydaje się być jedynie prawdziwe zrozumienie systemu bankowego. Wiadomo jednak, że mało kto z nas skończył studia z bankowości… I właśnie na tym żerują banki.
Oczywiście systemy kredytów i długów wykorzystuje się do zarządzania sprawami ekonomicznymi od tysięcy lat. Jednak, jak podkreśla David Graeber, jesteśmy pierwszą cywilizacją, która żyje w systemach kredytowych, nie mając kontroli i równowagi chroniącej przed nadużyciem. A za tym idzie możliwość katastrofy.
Z psychologicznego punktu widzenia obowiązki nas łączą, a długi – dzielą. W wypadku frankowiczów jest jednak odwrotnie, poszkodowani przez banki, którzy działają, wykorzystując siłę grupy, wygrywają z nadużywającym pozycji systemem. Dlatego współpraca z ekspertami i wsparcie społeczności ŻBK może być kluczem nie tylko do zrozumienia, ale i przeciwdziałania ryzykom związanym z kredytem frankowym. Wspólna walka z niesprawiedliwością może wzmacniać więzi w społeczności kredytobiorców, ale i pomagać w podejmowaniu świadomych decyzji finansowych w przyszłości.
Wielu kredytobiorców zupełnie niepotrzebnie obawia się pozwania banku, musimy mieć bowiem świadomość, że takie działanie nie oznacza chęci „wykiwania” systemu, a wręcz przeciwnie – dążenie do sprawiedliwości i przeciwdziałania nieuczciwym praktykom banków.
Czy regulowanie swoich długów nie jest przypadkiem najważniejszym składnikiem moralności? Oddawanie ludziom tego, co im się należy. Akceptacja swoich powinności. Wywiązywanie się ze swoich obowiązków wobec innych, a także oczekiwanie, że oni wywiążą się ze swoich wobec nas. (…) Zdałem sobie sprawę, że to właśnie pozorna oczywistość tego stwierdzenia czyniła je tak podstępnym. Było to jedno z tych zdań, które w pewnych okolicznościach pozwalają przejść do porządku dziennego nad rzeczami paskudnymi 11*. Dla mnie takim paskudnym produktem jest kredyt frankowy, dlatego czuję wewnętrzny opór przed spłacaniem kredytu, który jest zbudowany nieuczciwie i ma charakter wyzyskujący konsumenta.
Co dalej?
Mam wielką nadzieję, że zaangażowanie się w proces sądowy większej ilości frankowiczów, zwróci uwagę opinii publicznej na problem, co z kolei spowoduje presję na banki, aby w przyszłości działały bardziej transparentnie i by nie nadużywały swojej pozycji. Rosnące stopy procentowe w Szwajcarii i kurs CHF mogą w najbliższym czasie jeszcze bardziej pogłębić trudności kredytobiorców frankowych. Dlatego należy pozbyć się destrukcyjnego poczucia lęku czy wątpliwej moralności społecznej, dokształcać i budować świadomość. Nasz brak wiedzy z zakresu ekonomii, zasad udzielania kredytów i naturalne mechanizmy myślowe takie jak poczucie odpowiedzialności za dług, mogą działać przeciwko nam. Dlatego pamiętajmy, że banki, udzielając kredytów, nie pożyczają pieniędzy swoich klientów (ich depozytów i oszczędności), ale tworzą nowe nieistniejące wcześniej pieniądze i w ten sposób wprowadzają je na rynek, a udzielając nieuczciwych kredytów frankowych, zarabiają też na innych swoich klientach, obracając ponownie pieniędzmi pochodzącymi ze znacznie zawyżonych rat kredytowych.
Dług konsumencki stanowi siłę napędową naszej gospodarki. Z mechanizmu wydatków finansowanych deficytem korzystają wszystkie nowoczesne państwa. Dług stał się kluczowym zagadnieniem polityki międzynarodowej. Najwyraźniej nikt nie wie jednak, czym właściwie on jest ani w jaki sposób o nim myśleć. Fakt, że nie wiemy, czym jest dług, sama wieloznaczność tego pojęcia – stanowi źródło jego mocy. Jeśli historia czegokolwiek uczy, to tego, że nie ma lepszego uzasadnienia stosunków opartych na przemocy, nadania im pozorów moralności, niż przedstawienie ich „w kategoriach długu – przede wszystkim dlatego, że to ofiara sprawia wówczas wrażenie strony postępującej niewłaściwie. Rozumieją to mafiosi, podobnie jak dowódcy zwycięskich armii.” Dziś ten mechanizm jest znakomicie wykorzystywany przez banki. Tak było w przypadku przyczyn kryzysu finansowego na rynku kredytów hipotecznych w USA i tak jest dziś w przypadku frankowiczów w Polsce.
Zofia Karaszewska – frankowiczka pozwana o korzystanie z kapitału. Dziennikarka, scenarzystka telewizyjna i promotorka czytelnictwa. Pisała m.in. do „Newsweeka”, „Polityki” oraz dla portalu Lubimyczytać.pl, przez wiele lat współpracowała z „Elle” i „Przekrojem”. W Polskim Radiu przygotowywała cykle poleceń literackich „Look na book” oraz „Czy to, czy tamto?”. Współautorka książek „Ada, to wypada!” i „Pod podszewką”.