Mamy rok 2006. Całkiem niedawno weszliśmy do EU. Prawie 70% Polaków zarabia mniej niż średnia krajowa. Rosną jednak płace, a wraz z nią… apetyt na więcej. Na szczycie marzeń młodych Polaków jest własne mieszkanie, a także pierwszy samochód, wymarzone wakacje, dobra szkoła dla dzieci. Nie odkładali na to latami. Banki czują, że łatwo będzie upolować im tę zwierzynę. Znaleźli przynętę, ”tanie” kredyty frankowe. Plan był prosty, przedstawiać zalety, pomijać wady i ryzyka.
Do 2009 plan się realizował wspaniale dla banków. Nieświadomi Polacy zaciągnęli kredytów o rekordowej wartości na zakup wymarzonego mieszkania lub budowę domu. Kredytowej odwadze sprzyjał wzrost płac… i cen mieszkań. Dziś trudno nie dostrzec analogii do innych przekrętów sektora bankowego z XX wieku, jednak wówczas nic na to nie wskazywało. . Teraz wielu ówczesnych kredytobiorców zapłaciło za to wysoką cenę i zadaje sobie pytanie: “czy moje dziecko też będzie frankowiczem?”. Choć mamy ograniczony wpływ na to co się stanie z kredytem waloryzowanym do CHG, jest coś, co możemy w tej kwestii zrobić od siebie. Mianowicie możemy zawalczyć o życie bez kredytu.
Frankowicze padli ofiarą nie tylko przebiegłych banków, mglistych umów, lecz także specyfiki czasów transformacji ustrojowej, kiedy to pozbawieni dotychczas możliwości posiadania czegoś na własność Polacy zapragnęli mieć w końcu upragnione cztery kąty. Omamieni wizjami kierowanych sowitą prowizją sprzedawców bankowych i całą siecią nachalnych pośredników , na potęgę zawierali umowy kredytowe waloryzowane do CHF. Do roku 2008 popularność takich kredytów rosła w oszałamiającym tempie. Kolejni Polacy, których nie stać było rzekomo na kredyt złotówkowy, ulegli namowom banków i uwierzyli w to, że to jedyna droga do zapewnienia rodzinie lepszego bytu. Wielu zapłaciło za to olbrzymią cenę. Strata dorobku życia, permanentny stres, brak perspektyw.
Frankowy kredyt i jego skutki społeczne
Pokolenie „niewolników kredytowych” (jak nazwano to nowe zjawisko społeczne) przez lata żyło z piętnem długotrwałego i niespłacalnego zobowiązania, bez większych szans na poprawę sytuacji. Dopiero od 2009 do opinii publicznej zaczęły być przemycane informacje, że mechanizm waloryzacji CHF jest ekstremalnie ryzykowny. Frankowicze zostali wystawieni na niczym nieograniczone ryzyko, a banki w tym samym czasie już od dawna były zabezpieczone od tych ryzyk, m.in. stosując nieznane konsumentom transakcje typu CIRS.
Wprowadzonych w błąd kredytobiorców trawiła z jednej strony życiowa beznadzieja, z drugiej – zobojętnienie na kolejne zobowiązania, połączone z potrzebą realizowania nierzadko błahych potrzeb konsumpcyjnych, która nakręcała spiralę zadłużenia. To tragiczny przykład na to, jak jedna niewłaściwa decyzja dokonana pod wpływem manipulacji banku, może wygenerować kolejne problemy. Choć banki argumentują dziś, że przecież posiadacze kredytu w złotówkach płacili więcej – co jest wierutną bzdurą – zdają się zapominać, czym jest ogromne ryzyko frankowiczów. Wielu z nich zapłaciło cenę najwyższą, podejmując dramatyczne decyzje w poszukiwaniu wyjścia ze spirali długów, naiwnie myśląc, że zapewni to swojej rodzinie lepszy byt. W wielu przypadkach te historie zakończyły się tragicznie.
Wiele osób, które zaciągnęły kredyty w latach 2006-2008 kredyty waloryzowane do CHF, zdążyło wpaść w ogromne tarapaty, nie tylko finansowe. Na skutek olbrzymiego stresu, z którym musi radzić sobie dłużnik, a z nim jego rodzina, częste są rozstania i poważne stany chorobowe. Niektórzy specjaliści kojarzą wzrost liczby zachorowań na płaszczyźnie psychologicznej w Polsce właśnie z kryzysami frankowiczów. Do dziś wielu ekspertów jest zdania, że utrzymywanie kredytów hipotecznych waloryzowanych do walut obcych niesie za sobą więcej niebezpieczeństw dla gospodarki i społeczeństwa, niż korzyści dla kredytobiorców oraz ich najbliższych.
Kredytobiorców w różnym wieku, o różnej zaradności, różnej płci czy zamożności, dotykały mniejsze lub większe dołki, a utrata płynności wyzwalała lawinę odsetek i kar, które według prawa, musieli płacić w pierwszej kolejności. Rosnący koszt obsługi kredytu miał coraz większy udział w budżecie domowym, kosztem wydatków na jedzenie, ubiór, wyposażenie domu, wypoczynek, obcowanie z kulturą czy edukację dzieci. Zaoszczędzone dzięki tym wyrzeczeniom kwoty wpędziły niejedną rodzinę w biedę, nierzadko nie dotykając nawet właściwej kwoty kredytu. Wielu młodych Polaków wyrosło w takich domach, w stresie, lęku o jutro i nieustannego braku pieniędzy na podstawowe potrzeby. Co gorsza, wielu z nich dotknie frankowa klątwa… i będą musieli spłacać zobowiązania rodziców. Czy zasłużyli na to?
Frankowicze mimo woli?
Znając kwotę do spłaty, własne możliwości zarobkowe, przewidując długość swojego życia, wielu frankowiczów bardziej niż tego, że nigdy nie spłacą kredytu, najbardziej obawia się obarczenia koniecznością jego spłacania własnych dzieci. I słusznie, bo jest się czego bać. Zgodnie z prawem, ten, kto widnieje w testamencie (a jeśli go nie ma, najbliżsi, czyli najczęściej współmałżonek i dzieci), razem ze spadkiem otrzymuje także niespłacony dług. Proces dziedziczenia zobowiązań szczegółowo określa ustawa Kodeks cywilny. Warto pamiętać, że bank wcale nie ma obowiązku informować nowego dłużnika o tym, że powinien spłacać kredyt frankowy. Jak widać, można uczynić własne dziecko frankowiczem nie tylko wbrew woli, ale także wiedzy. Nawet, gdy dziecko dłużnika umarło przed otwarciem testamentu, zobowiązania nie znikają, a jedynie przechodzą na jego dzieci. Można więc uczynić frankowiczem nie tylko własne dzieci, ale także wnuki i prawnuki.
Mają one w zasadzie trzy wyjścia – odrzucenie spadku w całości lub przyjęcie wprost (sukcesja generalna) albo z dobrodziejstwem inwentarza (odpowiadasz za długi tylko do wysokości wartości masy spadkowej). Można spróbować uniknąć takiej sytuacji ubezpieczając kredyt, zabezpieczając go na przykład cesją z ubezpieczenia na życie. Po śmierci kredytobiorcy bank uda się w po odszkodowanie w pierwszej kolejności do ubezpieczyciela. Dopiero wtedy, gdy wypłacona kwota nie pozwoli spłacić kredytu, po resztę bank zwróci się do spadkobierców. Biorąc pod uwagę to, że kwota kredytu waloryzowanego we frankach może nadal rosnąć, a także to, że kwota ubezpieczyciela może nie pokryć całości, jest to rozwiązanie co najmniej ryzykowne.
Przerwij klątwę franka - uwolnij od kredytu siebie i najbliższych
Dużo pewniejszym sposobem na uniknięcie przyszłości z widmem kredytu waloryzowanego we frankach, jest stwierdzenie nieważności umowy kredytowej lub jej odfrankowanie, szczególnie, gdy perspektywy spłaty są znikome, a kwota, którą trzeba oddać bankowi, przekracza wartość nieruchomości i wciąż rośnie. Jeszcze kilka lat temu było to niemożliwe – ostatnie prawomocne rozstrzygnięcia sądowe pokazują, że możliwa jest nie tylko wygrana z bankowym molochem, ale skuteczne unieważnienie kredytu lub obniżenie jego kosztu i zwrot niesłusznie naliczonych wpłat. Niedostępne wcześniej możliwości, obejmujące profesjonalne wsparcie wykwalifikowanej kancelarii prawnej, pozwalają udowodnić przed sądem nieuczciwość umowy z bankiem, odzyskać pieniądze i życie na poziomie – #loveżbk
Nie pozwól, by Twoje dzieci dopadła frankowa klątwa. Wybierz życie bez stresu dla całej rodziny już dziś. Dołącz do społeczności ponad 15.000 fanów przyszłości kreowanej podług potrzeb własnych, a nie banków. Pozwij bank w silnej grupie i wyjdź z kredytowego amoku.