Raiffeisen Bank Polska S.A. został pokonany ponownie. Frankowicze ze społeczności Życie Bez Kredytu, którzy zdecydowali się na pozwanie banku wciąż legitymują się 100% skutecznością w bataliach z tym bankiem. Tym razem Sąd Okręgowy w Warszawie odwalutował kredyt indeksowany, pierwotnie zaciągnięty w Polbanku w 2009 roku.
Po nieco ponad roku, finał nastąpił 17 stycznia 2020. Sygn. akt. XXV C 162/19 (SSO Monika Włodarczyk). To jeden z pierwszych wyroków uznających roszczenie kredytobiorców wydany w tym składzie sędziowskim dla tego rodzaju kredytu, co bardzo nas cieszy. Wcześniejsze powództwa były przez ten składa z reguły oddalone. W tym przypadku udało się jednak wygrać. Co orzekł Sąd?
- postanowienia dotyczące mechanizmu indeksacji są abuzywne więc nie wiążą od samego początku;
- zasądził zwrot od banku kwoty nadpłaconych rat kredytu z odsetkami ustawowymi;
- w momencie uruchomienia kredytu bank w sposób dowolny ustalił saldo, co przesądza o rażącym naruszeniu interesów konsumentów;
- bank ustalał swoje kursy w sposób arbitralny, bez wskazania obiektywnego miernika, co uniemożliwia konsumentowi weryfikacjję;
- spread stanowił dodatkowe i nienależne wynagrodzenie banku,
- wyeliminowanych postanowień umownych nie można uzupełnić, w tym obowiązującym już w aktualnym brzmieniu, art. 358 kc.
Jednocześnie Sąd nie zdecydował o unieważnieniu umowy po wyeliminowaniu klauzul przeliczeniowych. Z tego powodu członek społeczności ŻBK zapewne złoży apelację i zażąda unieważnienia umowy i zwrotu wszelkich wpłaconych kwot. Powyższe naruszenia powodują, że umowa powinna być uznana za sprzeczną z zasadami współżycia społecznego, a tym samym nieważna. Podobnego zdania był sędzia Sądu Apelacyjnego w Warszawie Jacek Sadomski, który nie tak dawno unieważnił tą samą umowę Polbanku. W ustnym uzasadnieniu tego prawomocnego wyroku Sądu Apelacyjnego z 30 grudnia 2019 r. (sygn. akt VI ACa 361/18) stwierdził: – Ta umowa była sprzeczna z istotą stosunku zobowiązaniowego, gdyż zaprzeczała swobodzie zawierania umów. Dlatego, że tylko jedna strona określała jej warunki – dodał. – Nawet przeliczenie kredytu według kursu NBP nie naprawiłoby wadliwych klauzul umownych – podkreślił Sędzia.
Jednak w ocenie Sądu Okręgowego orzekającego w dzisiejszej sprawie brak było przeciwskazań, aby umowa kredytu indeksowanego obowiązywała w dalszym ciągu jako kredyt złotówkowy oparty na oprocentowaniu marża + LIBOR 3M. Zdaniem SSO Moniki Włodarczyk dobór wskaźnika oprocentowania do waluty kredytu pozostaje kwestią ekonomiczną – nie zaś prawną. Sąd podkreślał, że istotnym jest zachowanie istoty przedmiotowej umowy, która może być dalej wykonywana również po wyeliminowaniu klauzul indeksacyjnych – kredytobiorca otrzymał bowiem środki i winien dokonywać spłat w oparciu o wskazane w umowie oprocentowanie, jednak bez mechanizmu powiązanego z CHF – ten bowiem jest abuzywny.
Szczegóły wyroku
W największym skrócie: frankowiczowi sąd przyznał 23 500 PLN i 460 CHF oraz odsetki. Kredyt został odfrankowany. Pierwotnie w 2009 kredyt był zaciągnięty po kursie ponad 3,10 zł/chf. Sąd wziął pod uwagę to, co zdecydowana większość składów sędziowskich uznaje za istotne przy rozstrzyganiu sprawy dotyczącej kredytu frankowego. W uzasadnieniu uwidocznił się pogląd, który nakazuje uwzględniać prawa konsumenta, w odpowiedni sposób postępować z niedozwolonymi klauzulami w umowie, patrzeć z ustalonej perspektywy na mechanizm indeksacji, w końcu wyrównywać asymetrię wynikającą z nierównowagi stron umowy na rzecz konsumenta. Sąd przyjął przy tym koncepcję konieczności dążenia do utrzymania umowy w mocy a niej unieważniania i to pomimo wyraźnego żądania konsumenta w tym zakresie.
H2: Frank wypada z umowy kredytowej – co dalej?
Odfrankowanie (inaczej: odwalutowanie, usunięcie klauzul abuzywnych, „odwalutowanie” kredytu, itp.) ma miejsce wówczas, kiedy Sąd decyduje o eliminacji z umowy niedozwolonych postanowień umownych w postaci klauzul przeliczeniowych. Jednocześnie Sąd dochodzi do wniosku, że umowa pozostaje ważna w pozostałym zakresie. Sąd jednak nie może (orzecznictwo w tym zakresie wydaje się być już ugruntowane):
- „łatać luk” powstałych po wyeliminowaniu z umowy przeliczeń według tabel kursowych banku,
- wprowadzać w miejsce klauzul abuzywnych innych postanowień umownych, w tym nie ma prawa powoływać się na zwyczaj lub np. średni kurs NBP, w tym art. 358 kc, w brzmieniu po nowelizacji z 2009 r.,
- zmieniać oprocentowania ustalonego jako marża + LIBOR na inny wskaźnik referencyjny, np. WIBOR -to bowiem powodowałoby zmianę umowy i przede wszystkim byłoby niezgodne z wolą stron, które chciały oprzecie oprocentowanie właśnie na stawce LIBOR.
Wskutek powyższych okoliczności bank ponosi sankcję w postaci obowiązywania kredytu w złotówkach odnoszącego się do zawartego pierwotnie w umowie LIBORu (lub innych wskaźników ustalanych przez niektóre banki indywidualnie, ale w oparciu o LIBOR).
Kredytobiorca otrzymuje ponadto również następujące korzyści:
- zwrot tzw. nadpłat, najczęściej stanowiących ok. 1/3 uiszczonych dotychczas rat kredytowych,
- ustalenie zobowiązania w złotówkach, co powoduje całkowite wyeliminowanie nieograniczonego ryzyka wzrostu kursu CHF
- obniżenie salda kredytu o ok. 1/3 bieżącego salda,
- Zmniejszenie miesięcznej raty kapitałowo-odsetkowej o ok. 1/3 względem obecnej wysokości.
Następuje realne przewalutowanie kredytu.
Przewalutowanie kredytu – z czym się wiąże?
Co w naszej ocenie jest jednak najważniejsze: frankowicz nie ma już w swojej umowie sprawiającego kłopoty mechanizmu waloryzacyjnego, uzależniającego całe zadłużenie od kursu CHF/PLN. Mówiąc wprost: przestaje być frankowiczem. Staje się kredytobiorcą, który otrzymał pierwotnie złotówki i chce uczciwie zwrócić złotówki.
Kredyt waloryzowany: informacje o ryzyku
Niestety – jak pokazuje historia – wartość franka względem złotówki potrafi w okresie nawet krótszym niż 10 lat wzrosnąć o 100%. Skoro kurs wzrósł z 2 zł do 4 zł, to dlaczego nie mógłby wzrosnąć z 4 zł do 8 zł? Oczywiście może również spaść, ale czy ktokolwiek z dzisiejszych frankowiczów świadomie uwikłałby się w tak ryzykowny instrument finansowy i podjąłby się dziś takiego ryzyka?
Przypominamy również, że wszystkie banki w ciągu 48h zamykały swoją pozycję walutową, eliminując tym samym ryzyka po swojej stronie (walutowe i stopy procentowej). Jednocześnie kredytobiorcy, nieświadomi niczego konsumenci, zostali wyeksponowani na niczym nieograniczone ryzyko na średnio 30 lat. Czy było to uczciwe zachowanie banków, które zarabiały chociażby tylko na „wirtualnych przewalutowaniach” przy wypłatach kredytów wręcz kosmiczne pieniądze? Z pewnością nie! I jest to jedna z podstaw, na których mogą Państwo wygrać z bankiem.
W sytuacji kiedy następuje odwalutowanie kredytu, z uwagi na wyeliminowanie z umowy waloryzacji (indeksacji/denominacji) do CHF, kredytobiorca przestaje być wystawiony na niczym nieograniczone ryzyko walutowe. Ryzyko, którego nie był absolutnie świadomy, a wręcz wielokrotnie (co potwierdzają zeznania przed Sądem naszych Klientów) był wprowadzany w błąd w sprawie ryzyka, kiedy Bank komunikował, że kurs CHF/PLN jest stabilny.
Co gorsze, sprzedawcy kredytów frankowych w zasadzie nigdy nie informowali potencjalnych kredytobiorców o tym, że wzrost wartości franka może mieć niepowetowane konsekwencje. Powinni to oczywiście zrobić z uwagi na fakt, że całe saldo miało zostać uzależnione od tego ryzykownego czynnika. Kredytobiorcom mówiono najczęściej, iż kurs waluty ma jedynie wpływ na miesięczną ratę. Przy czym oczywiście zapewniano, że wahania mogą być jedynie symboliczne.
Dlaczego łatwo o odwalutownie kredytu?
Skąd wiemy, że tak było? Byliśmy świadkami zbyt wielu spraw, w których członkowie naszej społeczności wygrywali i gdzie sądy dawały wiarę ich zeznaniom, z których jednoznacznie wynikało, że było dokładnie odwrotnie, aby sądzić, że było inaczej. Bo przed Sądem mówi się prawdę, a ponadto wszystko to wynika z dokumentów. W dużej mierze banki manipulowały przekazywanymi informacjami o ryzyku poprzez wprowadzanie do umów oświadczeń o rzekomej świadomości kredytobiorcy o ryzykach. Rzetelnych dokumentów informujących o niczym nieograniczonym ryzyku jak do tej pory – a jesteśmy obecni w tych sprawach ponad 4 lata – jeszcze nie widzieliśmy. Frankowicz musi to zrozumieć: to wszystko, to nic nie znaczące sztampowe dokumenty podsuwane do podpisu kredytobiorcom jako kolejny „kwitek” przy zawieraniu umowy lub jeszcze wcześniej przy składaniu wniosku kredytowego (co notabene nie musiało się przecież skończyć zawarciem umowy, więc kto zwracał uwagę na kolejne świstki podsuwane do parafowania?).