Blog Frankowicza

Frankowiczka z Życia Bez Kredytu ma już zabezpieczenie roszczenia i mieszka na stałe w Szwajcarii. Bardzo poruszający wywiad z Kasią Urbańską [materiał wideo]

Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Email
Nieuczciwe kredyty waloryzowane do franka to nie tylko olbrzymie obciążenie finansowe. Toksyczny kredyt to również ogromny stres, rozłąka rodzin, przymus emigracji zarobkowej oraz brak możliwości realizacji własnych planów. Członkini społeczności ŻBK musiała porzucić swoje szczęśliwe życie w Polsce i zamieszkać w Szwajcarii, aby spłacać lichwiarski kredyt. Dziś już uwolniła się od zawyżonych rat, bo uzyskała zabezpieczenie roszczenia. Poznajcie poruszającą historię Barbary Mart.
Frankowiczka z Życia Bez Kredytu ma już zabezpieczenie roszczenia i mieszka na stałe w Szwajcarii. Bardzo poruszający wywiad z Kasią Urbańską [materiał wideo]
  • Kredyt we franku to toksyczny instrument finansowy. Wiele osób zmusił on do emigracji zarobkowej, aby być w stanie spłacać niebotycznie wysokie raty
  • Tak właśnie było w przypadku Barbary Mart – członki społeczności ŻBK, która ze względu na nieuczciwy kredyt porzuciła swoje szczęśliwe życie w Polsce i wyjechała do Szwajcarii zarabiać na comiesięczne raty frankowe
  • Pani Barbara zarabiała w walucie szwajcarskiej i spłacała franki. Mimo to jej saldo kredytu nie malało, a raty nadal rosły. Dziś już szczęśliwie uwolniła się od nieuczciwych rat, bo otrzymała sądowe zabezpieczenie roszczenia
  • Obejrzyj poruszający wywiad z Barbarą Mart w najnowszym odcinku (odc. 74) Okiem Byłej Frankowiczki. Przekonaj się, jak zmienia się życie na lepsze dzięki zabezpieczeniu roszczenia

 

Miłe złego początki. Kiedy czar prysnął i zaczęły się problemy z kredytem frankowym?

Nieuczciwy kredyt we franku utrudnił życie wielu kredytobiorcom. Frankowicze nie mogli w żaden sposób przewidzieć, że umowa, którą tak bardzo rekomendowali i zachwalali doradcy kredytowi, okaże się tak toksyczna. Przez chciwość banków wielu frankowiczów zostało zmuszonych do emigracji zarobkowej, co oznaczało dla nich rozłąkę z rodziną i porzucenie swojego szczęśliwego życia w Polsce. Tak było w przypadku Barbary Mart, członki społeczności Życie Bez Kredytu, która w 2008 roku wzięła kredyt na swój wymarzony dom, aby zamieszkać tam razem ze swoim synem. Niestety, realizacja marzeń i zaciągnięcie kredytu w banku zmieniło życie Pani Barbary w koszmar.

„Pracownik banku przekonywał mnie, że jako osoba samotna nie miałam zdolności kredytowej na kredyt złotówkowy. Mogłam wziąć tylko kredyt we frankach. Zapewniano mnie, że jest to stabilna waluta i super kredyt. Uznałam, no ok, jestem sama, faktycznie nie mam zdolności na kredyt w złotówkach” – opowiada Barbara Mart.

„Marzenia się spełniły chyba do pół roku. A później zaglądam do poczty i mam co miesiąc wyższą ratę. Te raty zaczęły rosnąć w tak dużym tempie, że czar prysł i zaczęły się problemy, bo trzeba było szukać środków, żeby ten kredyt spłacać” – mówi pani Barbara. „Bank postawił mnie pod ścianą. Ja nie wiedziałam, jaka będzie następna rata w przyszłym miesiącu, a wiedziałam, że na pewno będzie wyższa, bo już media szalały, że frank tak rośnie i frankowicze mają tragiczną sytuację. Miałam przyjaciela w Szwajcarii, więc dzwonię do niego i mówię: ‘szukaj mi pracy, bo jest źle’” – kontynuuje.

Pani Barbara, idąc za logiką ekonomiczną, chciała zarabiać w walucie, w której miała kredyt.

„Mam kredyt we frankach, więc będę zarabiała we frankach, będę spłacała ten kredyt. Może rok minie, jakoś to się wszystko ustabilizuje, unormuje i ja wrócę, bo przecież mam swój wymarzony dom. Ale wcale się tak nie potoczyło, bo te raty dalej rosły” – tłumaczy frankowiczka.

Okazało się, że pomimo spłaty kredytu w walucie szwajcarskiej raty pani Barbary nadal rosły. Frankowiczka przekonała się, że nie tylko kurs złotówki ma znaczenie, ale w tych toksycznych umowach działa jeszcze wiele innych mechanizmów.

„Ja nie wiedziałam, co się dzieje. Dzwonię do banku i proszę, aby mi wytłumaczyli, dlaczego znowu mam większą ratę? ‘A bo w pani przypadku wygasło już ubezpieczenie od utraty życia i my daliśmy pani ubezpieczenie od utraty pracy’ – tłumaczyli mi z banku. Okazało się, że jest to dodatkowo sześć tysięcy franków rocznie, które mi bank dokładał” – mówi Barbara Mart.

W banku nikt nie potrafił pani Barbarze wytłumaczyć, dlaczego jej rata kredytu rośnie, pomimo że spłaca kredyt we franku. Frankowiczka zorientowała się wówczas, że jest oszukiwana przez bank i zaczęła szukać rozwiązań dla swojego problemu.

Powierzenie sprawy frankowej niesprawdzonej kancelarii to niepotrzebne ryzyko i strata cennego czasu

Wsparcie doświadczonej i wyspecjalizowanej kancelarii prawnej jest kluczowe, aby uwolnić się od toksycznego kredytu. Przekonała się o tym członkini społeczności ŻBK, która straciła dużo czasu, pierwotnie powierzając swój problem z kredytem niedostatecznie kompetentnej kancelarii.

„Na początku miałam kancelarię, która jakoś nie mogła się zabrać za ten pozew. Nie wiem, czy bali się jeszcze, czy nie potrafili tego zrobić. W grudniu byłam na spotkaniu z tą panią adwokat, wszystko wyjaśniłyśmy. Mijają trzy miesiące i nic się nie dzieje. Pytam więc: ‘kiedy pani w końcu złoży ten pozew?’ ‘Jeszcze pani czeka, już niedługo’ – usłyszałam. Wtedy się zdenerwowałam, przeszukałam ponownie internet. Tak znalazłam Życie Bez Kredytu. Przejrzałam filmy, poczytałam, pomyślałam, że napiszę maila, to przecież nic nie kosztuje. Za godzinę albo dwie odezwała się pani z ŻBK, że podejmą się mojej obrony, bo faktycznie mój kredyt we frankach jest nieuczciwy. Przesłałam wszystkie dokumenty i w ciągu chyba trzech czy czterech dni pozew był już w sądzie. Byłam w szoku. Dostałam maila: ‘Pozew jest już złożony. Pozdrawiamy’. Myślę – matko, nie do wiary!” – opowiada frankowiczka.

„Po trzech tygodniach dostałam znowu maila od pana Kamila. Przeczytałam tylko pierwsze słowo: ‘GRATULACJE’, więc się zatrzymałam. Czytam dalej: ‘Gratulacje Pani Barbaro, nie musi już Pani płacić rat’. I się rozpłakałam. Zadzwoniłam do syna i do córki: ‘Już nie płacimy rat. Uzyskaliśmy zabezpieczenie roszczenia, już jesteśmy na prostej, aby uwolnić się od tego kredytu, od tej bandy złodziei’” – dzieli się swoją radością Barbara Mart, która już nie musi spłacać rat we franku.

Momentem szczęścia, zanim zapadnie wyrok sądowy unieważniający umowę, jest również ta chwila, w której frankowicz przestaje spłacać raty kredytu. Uwolnienie się od uiszczania horrendalnie wysokich rat jest ogromnym odciążeniem psychicznym. Człowiek wówczas zaczyna zupełnie inaczej myśleć i podchodzić do życia.

Szwajcarzy są zszokowani, kiedy słyszą, jak duże odsetki muszą płacić frankowicze

Barbara Mart tylko trzy lata mieszkała w swoim wymarzonym domu. Po wyjeździe do Szwajcarii okazało się, że powrót do kraju wcale nie będzie taki szybki, jak planowała. Przez 10 lat pracowała i zarabiała w helweckiej walucie. To wciąż nie wystarczyło, aby poradzić się z uciążliwym kredytem. Przez tyle czasu tęskniła za swoimi dziećmi i przyjaciółmi. Niestety, kredyt we frankach to pętla u szyi, ponieważ nawet potencjalna sprzedaż domu nie pozwoliłaby na spłatę zobowiązania wobec banku.

„Dla przeciętnego Polaka to była straszna rata. W małym mieście, z którego pochodzę, nikt tyle nie zarabia, ile wynosiła rata. Z 1.500 złotych zrobiło się prawie 850 franków. To niemal 5.000 zł” – mówi pani Barbara.

Choć banki w Polsce zapewniają, że umowy we franku były uczciwe, to w Szwajcarii – kraju bankowców – można usłyszeć zupełnie coś innego.

„Przy rozmowie przy kawie z moim szefem, z którym się przyjaźnimy, mówię, że mam dom w Polsce, ale mam kredyt, dlatego jestem w Szwajcarii. Jak mu powiedziałam, ile płacę tego kredytu, że 850 franków, to wstał i tak chodził po moim mieszkaniu i pyta mnie: ‘czy ty jesteś nienormalna?’. On mówił, że to nie mógł być bank, że w bankach nie ma takich odsetek. Nie mógł uwierzyć, że banki mogą udzielać tak drogich kredytów” – mówi Barbara Mart.

W Szwajcarii za miesięczną ratę kredytu 850 franków można mieć duży dom z basenem i pięknym ogrodem. Tymczasem w Polsce tyle pieniędzy trzeba każdego miesiąca przelewać do banku, aby mieć mały dom, który jest warty jedynie 100.000 CHF.

Zabezpieczenie roszczenia zmieniło życie Barbary Marth. Nareszcie może realizować swoje marzenia i spędzać czas z rodziną

„Kiedy zaczęło się robić głośno o tym, że banki nieuczciwie te kredyty zawierały, że te kredyty w ogóle są nieważne, że zostaliśmy oszukani, bo wszyscy zostaliśmy oszukani, spowodowało, że zaczęłam szukać, jak ten bank pozwać. Chciałam odzyskać wolność. Wolność psychiczną przede wszystkim, bo wiadomo, póki jestem zdrowa, to pieniądze zarabiam i ten kredyt bym spłacała, ale dlaczego mam spłacać coś, co zostało nieuczciwie zawarte? Ja tej umowy w życiu na oczy nie widziałam, w życiu nikt mi nie dał jej przeczytać. Wiedziałam tylko to, co usłyszałam od pracownika banku, który był u mnie w domu, bo ten dom fotografował, on go musiał wycenić, czy ja ten kredyt dostanę. Jak się okazuje, to wszystko to było pic na wodę, bo to wszystko było oszustwo” – relacjonuje Barbara Mart.

Pani Barbara przyznaje, że dzięki zabezpieczeniu roszczenia odzyskuje swoje życie i stracone lata, które odebrał jej bank. Całej jej rodzinie przywrócony został komfort psychiczny.

„Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam, to pomalowałam na zewnątrz dom. Dom jest już odnowiony i już inaczej myślę, kiedy do niego wchodzę” – wyznaje z radością frankowiczka. „Wcześniej myślałam, że ten dom jest już tylko kulą u nogi. Miałam myśli: ‘po co mi to było? Mieliśmy fajne mieszkanie w bloku, to chciałam dzieciom zapewnić wspaniałą przyszłość. I im zapewniłam – kredyt we franku’. Bardzo żałowałam, że kupiłam ten dom i wzięłam kredyt. Zamiast cieszyć się domem i żyć, musiałam to wszystko zostawić. Dziś już odzyskałam spokój ducha. Mogę już wrócić do Polski w każdej chwili i zacząć życie na wysokim poziomie. Teraz już nie mam tej presji banku. Wszystkim polecam, aby pozwać bank, wygrać i zyskać drugie życie” – kontynuuje.

Barbara Mart była gościem programu Okiem Byłej Frankowiczki. Zapraszamy do obejrzenia najnowszego odcinka programu Kasi Urbańskiej: OBF odc. 74 Przymusowa emigracja. Jak kredyt we franku zniszczył życie. Gość programu – Barbara Mart

OBF odc. 74 Przymusowa emigracja. Jak kredyt we franku zniszczył życie. Gość programu - Barbara Mart obejrzysz poniżej:

Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Email

Polecamy